Europejskie przepisy uderzą po kieszeni polskich kierowców!
We wrześniu 2025 roku zacznie obowiązywać europejskie rozporządzenie Data Act. Przedstawiciele niezależnych warsztatów biją na alarm twierdząc, że pod płaszczykiem ochrony danych osobowych, szykowane są zmiany, które uderzą zarówno w nich, jak i w portfele kierowców.
Nowe przepisy mają regulować dostęp do danych generowanych przez pojazdy, co stwarza ryzyko, że nawet z drobnymi usterkami będziemy zmuszeni korzystać z usług ASO, które są znacznie droższe.
Przepisy Data Act mają uporządkować dostęp do danych generowanych przez maszyny, w tym auta, ale dużo danych dotyczących np. profilowania stylu jazdy, czy dane diagnostyczne są poza zakresem przepisów. To utrudniłoby, albo nawet uniemożliwiło naprawę aut samochodów poza ASO.
Jak pisze AutoŚwiat podczas konferencji CLEPA Aftermarket Conference w Brukseli kontrowersje wzbudził panel dotyczący cyberbezpieczeństwa danych zbieranych przez auta. Starszy doradca CLEPA Frank Schlehuber stwierdził, że ochrona danych nie może ograniczać dostępu do podstawowych danych pojazdów. Ekspert apelował o szybkie zrewidowanie przepisów.
Data Act może zniszczyć polskie warsztaty
Jak czytamy na portalu "Auto Świat", polski rynek motoryzacyjny stoi na barkach niezależnych warsztatów, których jest w kraju ok. 20 tys. zł. Poprzez ograniczenie dostępu do danych wiele z nich przegra konkurencję z ASO, co uderzy również w konsumentów, którzy będą musieli naprawiać auta w droższych serwisach autoryzowanych.
Jak mówi cytowany przez "Auto Świat" Tomasz Bęben, prezes polskiego Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM), już teraz niezależne warsztaty, innowatorzy i konsumenci stoją przed ryzykiem wyższych kosztów ze względu na digitalizację rynku. Jego zdaniem "odwoływanie się do argumentu cyberbezpieczeństwa coraz częściej wygląda jak wygodna strategia monopolizacji dostępu do danych przez największe koncerny".
