Europa zbyt uzależniona od Rosji
Brytyjski dziennik informuje, że w imporcie LNG przodują Hiszpania i Belgia, które są na drugim i trzecim miejscu na świecie — po Chinach. W czołówce importerów znajdują się również Francja i Holandia. Jak przypomina "FT", przed wojną państwa UE nie importowały z Rosji dużo LNG, ponieważ polegały przede wszystkim na imporcie gazu przesyłanego rurociągami. Unijni urzędnicy wskazują, że mają miejsce działania przybliżające Europę do odejścia od rosyjskich paliw kopalnych do 2027 r.
Tymczasem wbrew buńczucznym zapowiedziom, europejski biznes nie rezygnuje z prowadzenia interesów w Rosji. "Financial Times" cytujący dane z sierpnia tego roku, Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej, ponad 900 europejskich firm nadal działa w Rosji. Pomimo międzynarodowych sankcji, na tamtejszym rynku działa włoski bank UniCredit, austriacki Raiffeisen, szwajcarskie przedsiębiorstwo spożywcze Nestle czy brytyjski Unilever.
Prof Witold Orłowski w rozmowie z Super Biznesem, wyjaśniał że "sankcje mają wywołać silny ból i podkopać możliwości rozwoju tej gospodarki na dłuższą metę".
Sankcje działają, ale nie miejmy naiwnych oczekiwań, że szybko doprowadzą tak gigantyczny kraj jak Rosja do ruiny. To tak nie działa, efekty kumulują się latami. Wprowadzone w roku 1982 zachodnie sankcje wykończyły gospodarkę ZSRR, ale dopiero po 7-8 latach. - stwierdził prof. Orłowski.