Vladimir Putin

i

Autor: AP Vladimir Putin

Wojna na Ukrainie

Miażdżące sankcje gospodarcze na Rosję nie zdały egzaminu?

2023-02-24 15:22

Rosyjska gospodarka miała dostać potężny cios po zachodnich sankcjach, ale dane mogłyby wskazywać na to to, że radzi sobie lepiej niż przewidywano. Choć dane są dalekie od pozytywnych, to trudno mówić o "załamaniu" rosyjskiej gospodarki. Jak jednak wyjaśnia w rozmowie z nami ekspert, te dane byłyby "przyzwoite" dla kraju z otwartą gospodarką, ale dla Rosji są czarnymi chmurami. Co więcej, jego zdaniem Rosja na dłuższą metę potężnie odczuje skutek zachodniego nacisku.

Dane gospodarcze z Rosji. Sankcje jednak nie takie groźne?

Sankcje były jedyną bronią Zachodu, jaką mógł stosować w walce z Rosją napadającą na suwerenną Ukrainę. Wieszczono bankructwo Rosji, która uzależniła od siebie państwa zachodnie, ale zdawało się, że to uzależnienie działa w obie strony. Tymczasem dane wskazują na to, że z rosyjską gospodarką nie jest tak źle, przynajmniej w teorii. 

Według danych przytoczonych przez Ośrodek Studiów Wschodnich spadek PKB w 2022 roku w Rosji zmniejszył się tylko o 2,1 proc., choć zapowiadano dwucyfrowy. Spadł również popyt o 4 proc. oraz handel detaliczny o 7 proc. Produkcja przemysłowa zaliczyła spadek o 0,5 proc., a mocno oberwała także branża motoryzacyjna (spadek produkcji aut o 68 proc.), oraz wydobycie ropy i gazu (o 23 proc.). Inflacja w Rosji wzrosła do 11 proc. Do tego dochodzi deficyt budżetowy wysokości 2,3 proc. PKB (przy wzroście wydatków z budżetu o 25 proc.) i realny spadek płac o 2 proc. i emerytur o 6 proc. Z Rosji odpłynęło także 250 mld dolarów kapitału.

Są i pozytywne dane dla Rosji. Inwestycje wzrosły o 6 proc., a wpływy z eksportu o 14,8 proc. Budżet państwa zwiększył się o 10 proc. (choć należy pamiętać o 25 proc. wzroście wydatków). Do tego bezrobocie wynosi tylko 3,7 proc., a kurs rubla jest silny. Jednak czy powinniśmy wierzyć rosyjskim danym i wziąć pod uwagę sytuację w jakiej znajduje się Rosja.

Wojna napędza rosyjską gospodarkę. W rzeczywistości Rosja jest w gorszej sytuacji niż mogłoby się wydawać

Jak powiedział w rozmowie z Superbiznesem główny doradca ekonomiczny PwC i były doradca ekonomiczny prezydenta RP prof. Witold Orłowski, nie powinniśmy patrzeć na dane z Rosji w ten sam sposób co na dane z gospodarek wolnorynkowych. 

- Po pierwsze, jest tu pewna nieumiejętność oceny danych. Jeśli weźmiemy dane takie jak PKB, czy inflacja, to łatwo się je interpretuje w kontekście normalnie działającej gospodarki rynkowej. Natomiast niekoniecznie, jeśli mamy do czynienia z gospodarką manipulowaną w sztuczny sposób, albo w stanie wojny. Dobrym przykładem są wzrosty cen, Rosja ma teoretycznie inflację niższą niż Polska, natomiast w Rosji wiele cen podstawowych produktów jest zamrożone przez państwo, dlatego są na niskim poziomie. - wyjaśnia prof. Orłowski.

Ekspert podkreśla, że również kurs rubla jest silniejszy niż przed wybuchem wojny, ale to wynik tego, że Rosja zabroniła wymiany walut. Jak stwierdził - ucieczka kapitału dopiero przed Rosją.

- Również kurs walutowy, który wzbudza zdumienie, bo rubel jest mocniejszy, niż był przed wybuchem wojny, to efekt tego, że Rosja praktycznie zabroniła swobodnej wymiany walut. W związku z tym poziom kursu jest dość przypadkowy, nie wskazuje, co by się działo na rynku, gdyby normalnie działał. W normalnych warunkach kapitał by uciekał z Rosji, a to spowodowałoby osłabienie rubla i jeszcze wyższą inflację. Ale to pewnie dopiero przed Rosją, chwilowo kurs jest sztucznie „zamrożony” - mówił prof. Orłowski.

Jak wyjaśnia ekonomista, nie powinniśmy się również sugerować danymi na temat PKB, które napędzają wydatki na wojsko.

- Spadek produkcji (PKB) jest stosunkowo niewielki, choć do danych rosyjski podchodźmy bardzo ostrożnie. Spadek łącznej produkcji nie pokazuje jednak tego, co się stało. Ponieważ wzrosły - pewnie ogromnie, o kilka procent PKB - wydatki na wojsko, produkcja na cele "normalne" (spożycie i inwestycje) spadła znacznie mocniej niż PKB. PKB w tym momencie nie pokazuje nam prawdziwej sytuacji Rosjan, nawet gdyby wskaźnik był poprawnie mierzony. Nie powinno się zbyt pochopnie interpretować danych, bo co innego oznaczają w normalnej gospodarce, w normalnych czasach, a co innego w gospodarce wojennej, bądź regulowanej nierynkowo. Dla przypomnienia, w PRL też „oficjalny” kurs dolara się nie zmieniał - tłumaczy ekonomista.

Czy sankcje przyniosą skutki?

Zapytaliśmy prof. Witolda Orłowskiego również o to, czy sankcje działają i będą działać. Jak stwierdził, nie ma co oczekiwać, że rosyjska gospodarka rozpadnie się w kilka miesięcy, ale niewątpliwie zobaczymy ich efekty.

- Tak, przyniosą, natomiast muszę przypomnieć to, o czym mówiłem przed rokiem, ale chyba mało kto słuchał. Sankcje nie mają na celu załamania w ciągu kilku miesięcy gospodarki. Sankcje mają wywołać silny ból i podkopać możliwości rozwoju tej gospodarki na dłuższą metę. W ciągu roku Europa stopniowo, ale niemal całkowicie wycofała się z roli odbiorcy surowców energetycznych z Rosji, co podkopuje na dłuższą metę szansę Rosji na rozwój. Tego nie widać jeszcze w danych, bo to długookresowe procesy, których nie widać w bieżącym odczycie PKB. Będzie to widoczne w nadchodzących latach, podobnie jak ograniczenie zagranicznych inwestycji i ograniczenie dostępu Rosji do nowych technologii. To wszystko zobaczymy w przyszłości. Sankcje działają, ale nie miejmy naiwnych oczekiwań, że szybko doprowadzą tak gigantyczny kraj jak Rosja do ruiny. To tak nie działa, efekty kumulują się latami. Wprowadzone w roku 1982 zachodnie sankcje wykończyły gospodarkę ZSRR, ale dopiero po 7-8 latach. - stwierdził prof. Orłowski.

Pieniądze to nie wszystko - Dawid Piekarz
Sonda
Zgadzasz się z tym, że Rosja się rozpadnie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze