"Pomysł nie do końca jest spójny logicznie. CBAM (opłata od importu emisji) jest wprowadzony na kilka podstawowych produktów, np. na stal. Ryzyko polega na tym, że stal można wykorzystać do produkcji samochodów elektrycznych, a wówczas CBAM nie obowiązuje" - powiedział w rozmowie z "Pulsem Biznesu" minister Nowak. Dodał, że rynek samochodów elektrycznych dopiero się tworzy oraz że kupując samochód spalinowy, "wiemy, jakie są topowe marki", a w elektrycznych "nie wiadomo, kto jest lepszy".
"To nowa technologia, więc ludzie nie chcą kupować auta znanej marki za 300 tys., wolą noname’a za 60 tys. zł. W ten sposób chińscy producenci mogą spenetrować rynek UE. CBAM powinien obowiązywać na wszystkie produkty, tylko wtedy byłby efektywny. W przeciwnym razie Fit for 55 zabije przemysł" - ocenił minister rozwoju.
Polecany artykuł:
Narzucone terminy
Jak zaznaczył, narzucanie takich samych zaostrzonych ram dla 27 krajów o zróżnicowanym poziomie gospodarki zadziała tylko wtedy, gdy najsłabszy będzie je w stanie zrealizować.
"Obecny plan zabije przemysł UE. Politycy są głusi na głosy przemysłu. Jeśli społeczeństwo oczekuje, że przedsiębiorcy będą dbać o środowisko i dlatego firma inwestuje w zieloną energię, działa mechanizm rynkowy. Narzucone terminy osiągania kolejnych poziomów redukcji emisji są jednak drakońskie" - stwierdził Nowak.
"Ambitne cele zostały ustawione pod najbardziej zaawansowane kraje. Kraje, które nie były pod zaborami, a potem nie były zduszone przez komunizm, weszły na szczyt, wciągnęły drabinę, a teraz mówią: wspinajcie się. To nie powinno tak funkcjonować" - powiedział Nowak.