Drożyzna na jarmarku świątecznym w Krakowie
Na grupie z poradami dla turystów zagranicznych wybierających się do Krakowa, pojawił się wpis turystki z Malty. Kobieta zareagowała na ceny na świątecznym jarmarku w Krakowie i ostrzega przed drożyzną.
- "Bądźcie ostrożni kupując jedzenie na jarmarku świątecznym na rynku w Krakowie. Ceny są oburzające. 83 euro za dwa dania!" - napisała kobieta. Dołączyła do wpisu zdjęcie paragonu, z którego wynika, że za szaszłyka, golonkę, frytki, pieczywo, musztardę, chrzan i keczup zapłaciła 354,90 zł.
Pod wpisem pojawiło się masę komentarzy, z których większość wyraża podobną opinię. W obronie jarmarku stanął tylko krakowski przewodnik, stwierdzając, że "ceny są takie same jak w Wiedniu, Dreźnie i innych europejskich miastach". To wytłumaczenie nie przekonało internautów. - "250 zł za kg golonki? Stary marsjanie sprzedają taniej" - odpowiedział mu mieszkaniec Wilna.
Zagraniczni turyści narzekają na ceny
Jakie są ceny innych produktów na krakowskim jarmarku? Zapiekanka to koszt 38 zł, a oscypek — 17 zł. Za grzane wino (200 ml) trzeba zapłacić ok. 18 zł. Na dużą porcję (400 ml) grzańca galicyjskiego trzeba natomiast wydać aż 45 zł."Byliśmy tam kilka tygodni temu i właśnie z tego powodu nie jedliśmy na rynku. W pobliżu znajduje się wiele restauracji, które serwują tradycyjne polskie jedzenie w rozsądnych cenach" - napisał inny turysta. "Nie mogę uwierzyć, że pobierają opłatę za ketchup i musztardę. Mój Boże!" - dodała Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii. Znalazło się też ostrzeżenie, że ceny są podawane za 100 g , a nie za całą porcję. Komentujący zauważają, że Polska nie jest już tania. Pojawił się nawet pomysł, aby bojkotować krakowski jarmark i iść do restauracji.