Paragony grozy nad Bałtykiem. Jak jest naprawdę?
Bon turystyczny i 500 plus w niczym nie pomogą, jeśli obiad dla jednej osoby kosztuje od 70 do nawet 100 złotych. Dla czteroosobowej rodziny to już koszt rzędu 300-400 złotych za jeden posiłek! A gdzie lody, gofry czy napoje? Z zamieszczonych w sieci paragonów grozy przebijają się nie tylko wyjątkowo drogie dorsze, których ceny sięgają 140 zł za kilogram. W Sopocie urlopowicze mogą skosztować gofrów za 20 złotych sztuka! Za taką cenę otrzymamy w dodatkach bitą śmietanę, porcję lodów, truskawki lub owoce z puszki. Trudno dziwić się irytacji Polaków, którzy za nadmorski wypoczynek muszą płacić fortunę. Nierzadko podkreślają, że wakacje w Polsce są nawet kilkukrotnie droższe niż w Turcji czy Egipcie.
ZOBACZ: Benzyna powyżej 6 złotych! Ile paliwa za pensję minimalną zatankuje Polak i Niemiec?
Skąd taka drożyzna nad polskim morzem?
Przedstawiciele Północnej Izby Gospodarczej i podkreślają, że “paragony grozy” to incydentalne przypadki, których nagłaśnianie wywołuje niezdrowe emocje i naraża na hejt wszystkich przedsiębiorców, którzy i tak zostali mocno dotknięci skutkami pandemii. PIG dodaje również, że są przeciwni sztucznemu windowaniu cen, a drożyzna spowodowana jest w dużej mierze wzrostami cen produktów, paliwa i kosztów pracy. Potwierdzają to również dane Głównego Urzędu Statystycznego. Według GUS ceny w maju w Polsce były średnio o 4,7 proc. wyższe niż rok wcześniej.