
Wielkie rozczarowanie w handlu. Najnowsze dane GUS
Czerwcowe dane GUS dotyczące handlu detalicznego okazały się zimnym prysznicem dla analityków i rynku. Zamiast oczekiwanego ożywienia, Główny Urząd Statystyczny przekazał informację o wyraźnym wyhamowaniu dynamiki. Sprzedaż detaliczna liczona w cenach stałych w czerwcu 2025 roku była o 2,2% wyższa niż przed rokiem, podczas gdy rynkowy konsensus zakładał wzrost na poziomie 4,7%. To wynik ponad dwukrotnie słabszy od prognoz, który nie pozostawia złudzeń – Polacy ograniczyli zakupy.
Rozczarowanie widać nie tylko w ujęciu rocznym. W porównaniu z majem sprzedaż detaliczna spadła o 1,8%. Te słabe wyniki natychmiast skomentowali eksperci. "Rozczarowujące dane z handlu. Sprzedaż detaliczna w czerwcu 2,2%r/r (ING: 4,8%; konsensus: 4,4%)" – napisali w komentarzu ekonomiści z ING. Wskazali również, że na gorszy wynik wpłynęła słabsza dynamika sprzedaży aut i części oraz mebli, RTV i AGD.
Co przestało się sprzedawać? Te kategorie hamują najmocniej
Analiza szczegółowych danych GUS nie pozostawia wątpliwości. Za gorszy od oczekiwań wynik sprzedaży detalicznej odpowiada przede wszystkim spowolnienie w kategoriach, które do tej pory napędzały ożywienie. Według analityków Credit Agricole do spowolnienia wzrostu w największym stopniu przyczyniło się obniżenie dynamiki sprzedaży w kategoriach obejmujących dobra trwałego użytku. Widać to wyraźnie w liczbach: dynamika sprzedaży w kategorii „pojazdy samochodowe, motocykle i części” spadła do 7,7 proc. r/r (z 15,7 proc. w maju), a w przypadku „mebli, rtv, agd” do 10,2 proc. (z 18,9 proc. miesiąc wcześniej).
Spadek dotknął również kategorii „żywność, napoje bezalkoholowe i tytoń”, gdzie odnotowano wynik -1,0 proc. w ujęciu rocznym. Z drugiej strony, jak zauważa Mariusz Zielonka, analityk Konfederacji Lewiatan, Polacy nie zrezygnowali z zakupów całkowicie. Rozpoczęty sezon wyprzedaży i lepsze nastroje konsumenckie przełożyły się na „intensywną wymianę garderoby”, co poskutkowało wzrostem sprzedaży odzieży aż o 11,8 proc. w ujęciu rocznym.
Eksperci uspokajają. To trwałe ożywienie czy chwilowy zryw?
Mimo że czerwcowe dane GUS rozczarowały, analitycy rynkowi dalecy są od bicia na alarm. W ich ocenie słabszy odczyt to raczej chwilowe potknięcie niż zapowiedź odwrócenia pozytywnego trendu. Kluczowe jest to, że fundamenty napędzające wydatki Polaków pozostają silne. Wskazują na to m.in. analitycy Credit Agricole, którzy w swoim komentarzu podkreślają, że perspektywy dla popytu na dobra trwałego użytku wciąż są korzystne. Ich zdaniem wsparciem jest wysoka skłonność gospodarstw domowych do ważnych zakupów oraz prognozowany wzrost konsumpcji napędzany przez rosnące realne płace.
Tę ocenę potwierdza Mariusz Zielonka z Konfederacji Lewiatan, który stwierdza, że struktura sprzedaży pokazuje, iż "nadal inwestujemy w dobra trwałe, co świadczy o tym, że konsumenci odbudowali swoje oszczędności".
Ekspert zwraca też uwagę na istotny czynnik statystyczny – w czerwcu 2025 r. mieliśmy o jeden dzień roboczy mniej niż rok wcześniej, co naturalnie wpłynęło na niższy wynik. Co ciekawe, nawet ekonomiści ING, którzy nie kryli rozczarowania, podtrzymują swoje prognozy. "Wciąż szacujemy jednak, że wzrost konsumpcji był w 2kw25 mocniejszy niż w 1kw25, a wzrost PKB osiągnął ok. 3,5%r/r" – piszą.
Wygląda więc na to, że ożywienie w portfelach Polaków ma solidne podstawy i pozostanie głównym silnikiem polskiej gospodarki w nadchodzących kwartałach.