Wybory 2020
Już wiadomo, że w tym roku Polacy nie mogą liczyć na podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Tymczasem Andrzej Duda w swojej kampanii wyborczej zapowiadał, że za jego prezydentury kwota ta zostanie podwyższona do 8 tys. zł. Tłumaczył wyborcom, że „w krajach, gdzie władza jest uczciwa, ten kto zarabia najniższą pensję, nie płaci podatku. U nas nie może nawet o tym pomarzyć i to musi się zmienić. Trzeba to zrobić z rozwagą, ale uważam, że w niedługim czasie kwota wolna od podatku powinna sięgać 8 tys. zł”. Ta obietnica została spełniona, jak twierdzi PiS, bo w 2019 roku kwota wolna od podatku wzrosła do 8 tys. zł. Ale właściwie tylko teoretycznie. W rzeczywistości próg 8 tys. zł dotyczy tylko mniejszości Polaków. Oni nie płacą podatku, ale już osoby z płacą minimalną muszą płacić haracz fiskusowi.
Prezydent Andrzej Duda odpowiadał na zarzuty, że nie zrealizował zobowiązania dotyczącego kwoty wolnej od podatku. - Nieprawda. Dzisiaj w Polsce podatki zaczynasz płacić, jeżeli zarobisz więcej niż 8 tys. zł. Czyli dla tych, którzy zarabiają najmniej, do 8 tys. zł, kwota wolna jest do 8 tys. zł - wyjaśnił kandydat PiS na prezydenta. Teraz Rafał Trzaskowski obiecuje, że jeśli zostanie prezydentem przedstawi projekt ustawy "Wszystko na rękę". Zapowiada, że wszyscy, którzy zarabiają do 30 tys. zł, będą w ogóle zwolnieni z podatku, w tym Polacy, którzy dzisiaj zarabiają płacę minimalną nie będą płacić podatku.