Otwieramy smażalnię ryb

i

Autor: mat. prasowe

Trzeba zacząć działać, a nie tylko obiecywać

2015-06-23 18:59

Rozmowa z Elżbietą Mączyńską - prof. nauk ekonomicznych w SGH i prezes PTE

- Najdziwniejsza, pani zdaniem, obietnica wyborcza?

- Najbardziej mnie zadziwiło, że w czasach, gdy życie ludzkie się wydłuża, a ciężka praca fizyczna staje się coraz bardziej zautomatyzowana, proponuje się obniżenie wieku emerytalnego. Natomiast miałoby to sens, gdyby zostało zastąpione - przez włączenie kryterium stażu - uelastycznieniem systemu emerytalnego. Wtedy mielibyśmy wybór - czy chcemy dłużej pracować i zarabiać, czy po osiągnięciu wieku emerytalnego i ewentualnie limitu składek zapewniającego odpowiednio wysokie świadczenie, moglibyśmy przestać pracować i przejść na emeryturę.

- Tylko kto będzie zarabiał na te przyszłe emerytury, skoro według prognoz Polskiej Rady Ludnościowej do 2050 r. ubędzie 4,5 mln Polaków?

- Prognozy demograficzne są dramatyczne i 500 zł na dziecko proponowane przez Andrzeja Dudę na pewno nie skłoni do podejmowania decyzji o posiadaniu dzieci. Od lat wskaźnik dzietności w Polsce nie przekracza 1,5, co nie gwarantuje nawet odtworzenia populacji. Dlatego wszelkie działania na rzecz odwrócenia tego niekorzystnego trendu są bardzo potrzebne. Jednak musi to być kompleksowa polityka prorodzinna, a nie akcyjne działania, od wyborów do wyborów. Rodzic musi mieć pewność, że nawet gdy straci pracę, będzie mógł liczyć na pomoc państwa.

- Bezpłatne przedszkola to dobry pomysł?

- Można by się zastanawiać, czy dla wszystkich powinny być darmowe. Z pewnością pomocą przedszkolną powinny być objęte rodziny ubogie. Ale z drugiej strony - urodzenie i wychowanie dziecka to wielka, niezbędna społecznie inwestycja, która w przyszłości może poprawić finanse publiczne, bo przybędzie osób w wieku produkcyjnym.

- Na razie młodzi ludzie pracują na umowach śmieciowych. Prezydent elekt chce je zlikwidować.

- Polska jest rekordzistą, jeśli chodzi o umowy na czas krótki. Zwróciła na to uwagę nawet Komisja Europejska w swojej ocenie semestralnej. Uelastycznienie rynku pracy jest niezbędne, a postęp technologiczny to umożliwia. Istotne jest, by te formy uelastycznienia nie przekształciły się w wyzysk, naruszanie praw pracowników, nieposzanowanie ich bezpieczeństwa. Moim zdaniem każda obietnica zlikwidowania umów okresowych jest bez pokrycia, bo one są niezbędne. Trzeba zastanowić się nad rozwiązaniami, które doprowadzą do racjonalizacji rynku pracy.

- Czy podwyższenie płacy minimalnej może w tym pomóc?

- Jakość życia powinna się podnosić. Nie wiem, czy najniższe wynagrodzenie powinno być na poziomie 50 proc. średniej krajowej, wiem tylko, że płaca minimalna to zdobycz cywilizacyjna, której nie można traktować jednostronnie. Bo nie tylko zwiększa koszty pracy, ale może zachęcać pracodawców do zatrudniania osób wyżej wykwalifikowanych i zmuszać do innowacyjności. To z kolei zwiększa szanse na rozwój bardziej nowoczesnej produkcji, na większy eksport, może skłaniać do inwestycji, a one tworzą nowe miejsca pracy. I w ten sposób zaklęty krąg, który obecnie wynika z niskich płac, może być przełamany.

- Jak pani ocenia pomysły prezydenta elekta związane z podatkami? Czy realne jest zlikwidowanie podatku dochodowego od najuboższych?

- Polski system podatkowy jest niezwykle nieprzejrzysty, trudny dla przedsiębiorców i krzywdzący dla osób o najmniejszych zarobkach. Dlaczego? Po pierwsze - niska kwota wolna od opodatkowania. Po drugie - rozwiązania sprzyjają ukrywaniu i niepłaceniu podatków, co wykorzystują głównie osoby w lepszej sytuacji materialnej i lepiej wykształcone oraz bogatsze przedsiębiorstwa. System podatkowy wymaga niewątpliwie zmiany. Wszystkie propozycje, które zgłosił prezydent elekt, są kierunkowo słuszne, natomiast diabeł tkwi w szczegółach. Istotne jest, jak te pomysły zostaną rozwiązane na etapie legislacji, jakie zostaną wniesione poprawki i zmiany, w jakim stopniu będą wdrażane, oczywiście z uwzględnieniem możliwości budżetowych.

- Można będzie spełnić te obietnice bez podnoszenia podatków, jak mówi Andrzej Duda? Czy nie jest to myślenie magiczne, w stylu 100 mln dla każdego Polaka proponowanych kiedyś przez Lecha Wałęsę?

- Polska nie należy do krajów o najwyższych podatkach, pod tym względem mieścimy się pośrodku. Podnoszenie podatków jest zawsze niepopularne, a dla polityków niebezpieczne. Natomiast z całą pewnością są możliwości przesunięć w systemie podatkowym, a przede wszystkim załatania dziur. To jednak wymaga większej przejrzystości systemu, bo na razie zachęca on do manipulacji i niepłacenia podatków. I to w glorii prawa.

- Jako źródło finansowania swoich obietnic wyborczych Andrzej Duda wskazuje m.in. wyższe podatki od hipermarketów i banków. Da się to zrobić?

- Hipermarkety są przedsiębiorstwami globalnymi, a z tym wiąże się większa łatwość tzw. optymalizacji podatkowej. To oznacza, że niektóre koszty mogą być przeniesione do krajów o najwyższym opodatkowaniu, a zyski wykazywane tam, gdzie podatki są najniższe. Zresztą podatek od zysków jest jednak coraz bardziej znikającym punktem, bo przedsiębiorstwom globalnym łatwo go ominąć, wykazując choćby wysokie koszty - wystarczy np. umowa o ekspertyzę czy doradztwo.

- Gdyby doszło do opodatkowania marketów i banków, jako konsumenci mamy się czego bać? Grozi nam wzrost cen w sklepach i opłat w bankach?

- Kiedyś przeczytałam artykuł o gminie, co marketów nie chciała. Chodziło o Sierakowice na Kaszubach. Gmina rzeczywiście nie wpuściła marketów, zasłaniając się planami zagospodarowania przestrzennego i planami wieloletniego rozwoju własnej przedsiębiorczości. I co się okazało? Bezrobocie jest znacznie niższe niż w innych gminach, dzietność większa, bo ludzie mają pracę, rozwija się lokalna przedsiębiorczość, co wpływa na zwiększenie popytu. W gospodarce otwartej nie może być dyktatu jednego przedsiębiorstwa - jeśli jakiś producent przeszarżuje z poziomem cen, straci klientów. Banki też nie mają monopolu, muszą liczyć się z konkurencją.

- Można znaleźć w budżecie pieniądze na pokrycie przynajmniej części obietnic?

- Absolutnie można i od czegoś trzeba zacząć. Moim zdaniem od załatania dziur w systemie podatkowym i zmniejszenia jego nieprzejrzystości, ryzyka i niepewności podatników. Nie może być tak, że każdy urząd skarbowy inaczej interpretuje przepisy podatkowe. To sprzyja niejasnym powiązaniom między urzędnikami skarbowymi i podatnikami. Najpierw trzeba zidentyfikować słabości polskiej gospodarki. Trzy najważniejsze z nich to: demografia, niskie płace (które nie zachęcają do posiadania dzieci, osłabiają popyt ) oraz innowacyjność. Żeby osłabić wynikające z tego bariery, potrzebne jest jeszcze przyjazne państwo, czyli odpowiedni system stanowienia i egzekwowania prawa.

prof. Elżbieta Mączyńska Profesor nauk ekonomicznych w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Jest również pracownikiem naukowo-badawczym, profesorem nadzwyczajnym w Instytucie Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk.

Jest specjalistką z dziedziny analizy ekonomicznej, finansów oraz wyceny przedsiębiorstw, wyceny nieruchomości, systemów gospodarczych i strategii rozwoju społeczno-gospodarczego. Jest autorką blisko 200 publikacji z dziedziny ekonomii.

Ważne

Demografia, niskie płace oraz innowacyjność - to trzy największe polskie słabości

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze