Z australijskiego badania wynika, że im bardziej tradycyjne imię, tym większa zdolność kredytowa. Powodem przyznania większej zdolności kredytowej dla osób, które noszą imiona znane od pokoleń jest przeświadczenie banku, że składający wniosek o kredyt o imieniu Anna czy Kazimierz to osoby starsze, a więc dla instytucji finansowej bardziej atrakcyjne.
Sprawdź również: Ikea będzie sprzedawać meble na AliExpress i Amazonie
Zwykle bowiem mają stabilną sytuację majątkową oraz mogą posiadać historię kredytową. Pod górkę z zaciągnięciem kredytu mają więc osoby o imionach takich, jak: Cheyenne, Gaynor czy Krystal. Choć w Polsce raczej nie występują, coraz bardziej popularne w naszym kraju są: Olivier, Brajan, Xawier czy Nicola i to oni, mogą mieć w dorosłym życiu problemy z wzięciem zobowiązania na własne "M" czy wymarzone wakacje.
Podobny eksperyment już w latach 70. przeprowadziło dwóch ekonomistów. Zbadali, jak imię wpływa na powodzenie w procesach rekrutacyjnych. Okazało się, że kandydaci z tradycyjnym - dla potencjalnego pracodawcy - mogą w jego mniemaniu, posiadać większe doświadczenie, mimo że umiejętności i wykształcenie kandydatów jest podobne.
Zobacz także: Budżet 2018. Więcej pieniędzy na cele społeczne i lekarzy [INFOGRAFIKA]
Również ze szwedzkiego badania można wysnuć podobne wnioski: okazało się, że imigranci, którzy zmienili swoje dane na wskazujące na szwedzkie pochodzenie, łatwiej otrzymywali pracę lub zarabiali prawie o 1/3 więcej niż osoby, których godność jednoznacznie wskazywała na urodzenie w innym kraju. Wnioski są więc jednoznaczne: być może rodzice zastanowią się dwa razy, zanim nazwą swoje dziecko imieniem Cynthia, Alenya, Nike czy Dąb i Druzjan.
Polecamy: Odkryto złoto w szwajcarskich ściekach. Jest warte miliony
Warto przeczytać: Protest trwa. Rząd stawia ultimatum, lekarze rezydenci wznawiają głodówkę
Źródło: bezprawnik.pl
Podcasty
Playlisty tematyczne
