Ustawa, w której zapisano, że kwota wolna od podatku za 2016 i 2017 r. pozostanie na poziomie obowiązującym do tej pory (3091 zł) jest w tej chwili jest w Senacie. Dokument powinien zostać przyjęty i ogłoszony najpóźniej do końca listopada. Czy to oznacza, że nie ma już szans na wprowadzenie jakichkolwiek zmian i przez najbliższe dwa lata płacąc podatki nie będziemy mogli liczyć na większe niż do tej pory zwolnienia? Niekoniecznie.
Z informacji „DGP” wynika, że rząd cały czas rozważa podniesienie kwoty wolnej. Ponieważ byłaby to zmiana korzystna dla podatnika, nie obejmowałaby jej reguła mówiąca o tym, że powinna zostać wprowadzona najpóźniej do końca listopada.
Zobacz także: Rząd wycofuje się z podnoszenia kwoty wolnej od podatku? Dwie wersje premier Szydło
Problemem jak zwykle mogą być pieniądze. W Sejmie znajduje się projekt autorstwa Kancelarii Prezydenta, który zakłada, że podniesienie kwoty wolnej od podatku kosztowałoby budżet Państwa ok. 16 mld zł. Pojawiają się też wyliczenia mówiące od tym, że realny koszt całego przedsięwzięcia to ok. 20 mld zł.
Dlatego, według informacji „DGP” rząd rozważa inne rozwiązania, które z jednej strony podwyższałyby kwotę, a z drugiej nie byłyby aż tak kosztowne dla budżetu państwa.
Jedno z nich to stopniowe podwyższanie kwoty wolnej o 1000 zł rocznie, począwszy od przyszłego roku, aż do osiągnięcia poziomu 8 tys. zł. Chociaż to wariant mniej kosztowny, nie znaczy, że uda się uniknąć ubytku w dochodach. Według resortu finansów w pierwszym roku wpływy z PIT byłyby mniejsze o około 4 mld zł.
Czytaj również: Rok rządów PiS i Beaty Szydło. Które obietnice udało się spełnić? [INFOGRAFIKA, SONDA]
Ministerstwo finansów rozważało też pomysł wprowadzenia tzw. degresywnej kwoty wolnej – czyli malejącej wraz ze wzrostem dochodu podatnika. Kolejna z rozważanych opcji dotyczy podniesienia kwoty wolnej przy okazji wprowadzenia podatku jednolitego. Z informacji przedstawianej przez szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryka Kowalczyka wynikało, że zwolniony z podatku byłby dochód do 8 tys. zł.
Potencjalny koszt dla budżetu byłby zaś pokryty przez wpływy z tytułu wprowadzenia wyższych stawek nowego podatku dla osób najwięcej zarabiających, czyli takich, których dochody w ciągu roku są wyższe niż 30-krotności średniej pensji.
Podniesienie kwoty wolnej od podatku było jedną ze sztandarowych obietnic wyborczych PiS. Dlatego brak jakiejkolwiek zmiany w tym zakresie może być dla rządu niekorzystne wizerunkowo. Tym bardziej, że krytycy rządu mają w ręku poważny argument – Polacy mają najniższą kwotę wolną od podatku w UE. To oznacza, że nawet jeśli w danym rok zarobią stosunkowo mało, to i tak muszą płacić od tej kwoty podatek.
Zobacz, jak wypadamy na tle innych krajów.
Co ciekawe, kwota wolna od podatków w Polsca nie jest jednakowa dla wszytkich. W przypadku parlamentarzystów kwota, od której nie muszą płacić podatku jest prawie dziesięć razy wyższa niż w przypadku zwykłego Kowalskiego.
MK