Za likwidację gimnazjów zapłacą samorządy?

i

Autor: Shutterstock Za likwidację gimnazjów zapłacą samorządy?

Za likwidację gimnazjów zapłacą samorządy?

2016-06-29 14:40

Dopiero co nauczyciele i młodzież przystosowali się do reform w szkolnictwie, a już szykują się kolejne zmiany. Do 2019 r. Ministerstwo Edukacji Narodowej chce zlikwidować gimnazja. PiS zapewnia, że nie doprowadzi to do redukcji etatów, a pieniądze na reformę zostały zabezpieczone, jednak nauczyciele i samorządowcy są innego zdania.

Minister edukacji Anna Zalewska przedstawiła niedawno projekt Prawa i Sprawiedliwości, który zakłada powrót do podziału na osiem klas szkoły podstawowej i cztery klasy liceum. Podstawówka zostałaby nazwana szkołą powszechną. Po jej ukończeniu nastolatek miałby do wyboru 4-letnie liceum lub 5-letnie technikum. Szkoły zawodowe mają zostać zastąpione przez szkoły branżowe.

Niestety reforma oświatowa oznacza dodatkowe wydatki, i to nie tylko dla rządu, ale także – dla jednostek samorządu terytorialnego – przypomina money.pl. Między innymi trzeba będzie przygotować nowy program nauczania. Chociaż minister edukacji liczy na to, że na sfinalizowanie zmian wystarczy subwencja oświatowe (42 mld zł), to samorządy obawiają się tego, że kolejna rewolucja w oświacie da im po kieszeniach. Powodów do radości nie mają również nauczyciele. Będą musieli opanować nowe podstawy programowe, znowu zmienić dopiero co sprawdzony system nauczania, od początku przygotowywać się do wszystkich lekcji. Co gorsza, grozi im widmo zwolnień, ponieważ zbliża się niż demograficzny.

Przeczytaj również: MEN zapowiada reformę szkolnictwa. Nie będzie gimnazjów. Co jeszcze? [SZCZEGÓŁY]

Propozycja reformy oburzyła Związek Miast Polskich (stowarzyszenie zrzeszające samorządy z różnych części polskich, przyp. red.), z którym rząd nie skonsultował jak dotąd swoich propozycji. Związek nazwał projekt PiS „pochopnym". Jak przypomina ZMP, budowa nowych budynków gimnazjów pochłonęła już 130 mld złotych, a teraz nie wiadomo, co by się z nimi stało. Na realizację wielu inwestycji samorządy zaciągnęły kredyty.

Samorządowcy wzmagają się również z inną bolączką. Chodzi o posady nauczycielskie, na których już teraz jest dużo więcej chętnych niż miejsc do obsadzenia. Już teraz wielu nauczycieli nie pracuje na pełen etat, mimo zainteresowania pracą w większym wymiarze godzin. Jeżeli faktycznie dojdzie do likwidacji gimnazjów, zatrudnieni w nich nauczyciele mogą zostać bez pracy. Decydujący o ich zatrudnieniu dyrektorzy szkół w pierwszej kolejności prawdopodobnie będą przedłużać umowy ze sprawdzonymi, pracującymi już u nich osobami, tak wiec miejsc pracy może zabraknąć. Chociaż o tym, kto zostanie zatrudniony, decydują dyrektorzy szkół, to jednak właśnie samorządy muszą wypłacać odprawy zwolnionym nauczycielom. A to niesie ze sobą dodatkowe koszty, na które rząd nie ma wpływu.

Źródło: money.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze