Premier Szydło w Świdniku. Co produkuje kultowe przedsiębiorstwo? [GALERIA]

2016-10-10 11:00

10 października premier Beata Szydło złożyła wizytę w zakładach PZL-Świdnik. Dzięki przedsięborstwu Polska należy do jednego z pięciu państw Unii Europejskiej, które są całkowicie samowystarczalne w produkcji śmigłowców. Fabryka dostarcza licznych miejsc pracy mieszkańcom woj. lubelskiego. Jak firma doszła do tego etapu, w którym znajduje się obecnie i czy ma szanse sprawić, że nasz kraj stanie się prawdziwą lotniczą potęgą?

Polska ma bardzo długą i silną tradycję lotniczą. W dodatku właściwie od początku podchodziliśmy do tematu z charakterystyczną dla naszego narodu ułańską fantazją. Dowód? Proszę bardzo – jest nim choćby historia cieśli Jana Wnęka, który w latach 60-tych XIX w. skonstruował płócienne skrzydła, które przypinał sobie do rąk i próbował na nich latać, skacząc z wieży kościoła w Odporyszowie (dziś to wieś w woj. małopolskim). Niestety podczas jednego z takich „lotów” doznał ciężkich obrażeń, które okazały się śmiertelne… Ale czego się nie robi dla pasji latania! To były początki… Pierwsze samoloty z prawdziwego zdarzenia pojawiły się w naszym kraju na początku XX w., od 1918 r. można mówić o budowie polskiego lotnictwa wojskowego. Rozwijaliśmy się błyskawicznie. Wystarczy tu wspomnieć choćby sportowe osiągnięcia Żwirki i Wigury z lat 30-tych, czy bohaterską służbę polskich pilotów w brytyjskich batalionach lotniczych podczas II wojny światowej.

ZOBACZ TEŻ: Piękne kobiety i śmigłowce. PZL-Świdnik obchodzi 65. urodziny!

Kiedy nastały czasy PRL-u, mimo że wielu Polaków wspomina je jako bardzo smutne, z pewnością nie były takie dla polskiego przemysłu lotniczego. Władza ludowa postanowiła rozwijać go na dużą skalę. W 1951 r. powstały Państwowe Zakłady Lotnicze w Świdniku (wtedy: WSK Świdnik). Otwarto je na terenie przedwojennej Szkoły Pilotów Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej (chodziło o nawiązanie do lotniczych tradycji), a początkowo głównym ich przeznaczeniem była produkcja części do myśliwców MIG-15. Niedługo po otwarciu fabryki, bo w 1956 r., uzyskano licencję na produkcję SM-1, pierwszego śmigłowca produkowanego w Polsce. Zakład rozwijał się i uzyskiwał nowe kompetencje, dzięki czemu można było zaprojektować najbardziej znany produkt firmy, czyli śmigłowiec Sokół (dziś jej chlubą są także jego wersja bojowa, Głuszec, i przystosowana do ratownictwa morskiego Anakonda).

Nie najlepiej w Świdniku zaczęło się dziać na przełomie lat 80-tych i 90-tych, kiedy upadł komunizm, a z nim Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, dzięki której w państwach bloku wschodniego był rynek zbytu na polskie śmigłowce. To wszystko prysnęło jak bańka mydlana. Zaczęła się walka o klienta, choć wcześniej to klienci walczyli o świdnickie wyroby. Mimo że w latach 90-tych udało się pozyskać kontrakty handlowe w Niemczech, Czechach czy nawet w odległej Birmie, w zakładach trzeba było przeprowadzić zwolnienia grupowe. W 2001 r. stało się jasne, że konieczna będzie prywatyzacja fabryki. Tę odwlekano przez kilka lat. W końcu, w 2008 r., Agencja Rozwoju Przemysłu na poważnie zajęła się poszukiwaniem inwestora strategicznego dla PZL-Świdnik. Już rok później podpisano wstępną umowę z włosko-brytyjską Augustą-Westland, która zaoferowała za fabrykę najwyższą cenę – 340 mln zł. Oficjalne przejęcie zakładu nastąpiło w 2010 r.

ZOBACZ TEŻ: Moda na Polskę, czyli dlaczego wspieramy rodzimy kapitał

Ten sam właściciel kieruje świdnickimi zakładami już od sześciu lat. W międzyczasie zdążył jednak zmienić nazwę i obecnie PZL-Świdnik należy do grupy Leonardo Helicopters. Mimo że wokół sprzedaży Świdnika pojawiło się wiele kontrowersji (najpoważniejszym zarzutem jest to, że polski strategiczny zakład trafił w obce ręce), to jednak nastawienie inwestora jest propolskie. Zarząd spółki na każdym kroku podkreśla jej polskie pochodzenie, dodaje, że rozwija się ona w oparciu o polskie technologie i jest ściśle związana z naszym krajem. Wydaje się, że przychylniejszym okiem spojrzą też w końcu na nią władze Polski, o czym świadczy obecność polityków z ministrem obrony narodowej na czele podczas niedawnej ceremonii urodzinowej zakładów. Oczywistym jest, że fabryka produkująca wojskowe śmigłowce nie może się obyć bez zamówień od armii. Na razie nie jest pewne, czy produkowane w Świdniku śmigłowce wielozadaniowe AW149 trafią do naszego wojska, ale wiele na to wskazuje. Byłby to dobry scenariusz, bo nowe zamówienia skłaniają firmę do dalszego rozwoju, a jako że świdnickie zakłady są istotne dla obronności całego kraju, ich potęga oznacza też jego potęgę.

Źródła: komunikat pasowy Leonardo-Finmeccanica, wyborcza.pl, skrzydlahistorii.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze