HUBERT BISKUPSKI
zastępca red. nacz. „Super Expressu", szef „Super Biznesu":
– Ubezpieczyciele drastycznie podnieśli ceny OC. Czy pan prezes, jako przedstawiciel ubezpieczycieli, mógłby się z tego wytłumaczyć? Czy nie jest to, jak sugerują niektórzy, zmowa cenowa?
JAN GRZEGORZ PRĄDZYŃSKI
prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń:
– UOKiK prowadzi właśnie działania mające na celu wyjaśnienie tej kwestii, natomiast każdy ubezpieczyciel indywidualnie kształtuje swoje taryfy. Jeśli chodzi o przyczynę wzrostu stawek OC komunikacyjnego, to leży ona niewątpliwie po stronie wypłacanych odszkodowań i świadczeń, rosnących w sposób tak znaczący, że pobierana przez ubezpieczycieli składka nie wystarcza na pokrycie kosztów działania zakładów, a cały system jest zachwiany. Niekontrolowany wzrost wypłat odszkodowań wynika z kilku elementów. Jednym z nich jest wzrost zamożności społeczeństwa, wiążący się z korzystaniem z lepszych, nowszych samochodów, a co za tym idzie także z wyższymi kosztami ich napraw. Wzrost zamożności przekłada się również na podniesienie kosztów wypłacanych rent, a nawet wypłacanych świadczeń na pokrycie kosztów leczenia, bo procedury medyczne są w miarę postępu medycyny coraz kosztowniejsze. Głównym powodem podniesienia stawek OC jest wzrost wypłacanych odszkodowań, głównie w części wynikającej z Kodeksu cywilnego, dotyczącej zadośćuczynień za śmierć osoby bliskiej, w tym zadośćuczynień historycznych. Prawo pozwala dzisiaj na dochodzenie tego rodzaju roszczeń 20 lat wstecz. Kierowcy opłacający składkę, płacą również za to. Wytyczne KNF dotyczące likwidacji szkód spowodowały wzrost kosztów w 2015 roku o ponad miliard dwieście milionów złotych. Podniesienie stawek komunikacyjnych było więc nieuniknione.
Hubert Biskupski:
– Częstokroć ubezpieczyciele powołują się na państwa wytyczne dotyczące między innymi ujednolicenia standardów kalkulacji, i mówią, że KNF kazał im podnieść stawki OC. Czy tak było, panie dyrektorze?
PAWEŁ SAWICKI
Dyrektor Departamentu Inspekcji Ubezpieczeniowych i Emerytalnych KNF:
– Wytyczne Komisji Nadzoru Finansowego w głównej mierze opierają się na Wyrokach sądów powszechnych. To zebrane w jednym miejscu orzecznictwo, które i tak funkcjonuje. Rekomendacje KNF t o p ewna „ ściąga" d la r ynku, dotycząca interpretowania przepisów przez sądy, ich podejścia dotyczącego czy to odszkodowań, czy zadośćuczynień za śmierć. Nasze wytyczne nie tworzą nowej rzeczywistości, pokazują jedynie to, co i tak zasądzają sądy.Według Ustawy o działalności ubezpieczeniowej, ubezpieczenie musi być rentowne. „Zgodnie z art. 33 ustawy, wysokość składek ubezpieczeniowych ustala zakład ubezpieczeń, po dokonaniu oceny ryzyka. Składkę ubezpieczeniową ustala się w wysokości, która powinna co najmniej zapewnić wykonanie wszystkich zobowiązań z umów ubezpieczenia i pokrycie kosztów wykonywania działalności ubezpieczeniowej". Zakład ubezpieczeń ma więc tak skalkulować składkę, żeby wystarczyła na pokrycie zobowiązań z umów ubezpieczenia i kosztów prowadzenia działalności.
Hubert Biskupski:
Kilka lat temu ubezpieczyciele gwałtownie obniżali stawki, teraz je podnoszą. Sprawdzacie to państwo pod kątem zmowy cenowej. Jakie są efekty tej weryfikacji?
ANDRZEJ NUŻYŃSKI
Wicedyrektor w departamencie Analiz i Rynku Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów:
– Postępowanie w sprawie domniemanej zmowy UOKiK rozpoczął w listopadzie. Trzeba sobie jednak uświadomić, że nie każdy wzrost ceny jest zmową cenową. Ze zmową mamy do czynienia wtedy, kiedy przedsiębiorcy porozumieli się w tej sprawie i są na to dowody. Badamy rynek od strony ekonomicznej, prowadziliśmy rozmowy z zakładami ubezpieczeń, z podmiotami z rynku, pod kątem weryfikacji tej tezy. Nie da się ukryć, że sytuacja, w której relacja wysokości składek do kosztów odszkodowań i kosztów zakładów ubezpieczeń jest zachwiana, jest niezgodna z prawem. Argumenty ekonomiczne i prawne uzasadniają naszym zdaniem zmiany cen i teza o zmowie wydaje się nie znajdować potwierdzenia w dowodach. W stosunkowo niedługim czasie będziemy gotowi do wydania w tej sprawie opinii.
Hubert Biskupski:
– Czyli upraszczając, obecna sytuacja jest powrotem do normalności, a sytuacją nienormalną była ta, kiedy płaciliśmy tak niskie ubezpieczenia
OC.
MARIUSZ WICHTOWSKI
prezes Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych:
– Ubezpieczenia, w szczególności ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, służą bezpieczeństwu. Ideą jest ochrona interesów majątkowych tego, który się ubezpiecza, ponieważ, może z wyjątkiem nielicznych, nie ma w Polsce osób zdolnych płacić odszkodowania z własnych funduszy. Wypłaty odszkodowań odbywają się tylko ze składek. W ostatnich latach nastą pił dramatyczny wzrost wypłaty odszkodowań. Nie dotyczy to tylko naszego rynku, ale całego europejskiego obszaru gospodarczego. Nasi kierowcy, którzy poruszają się tam, wpływają na to, co dzieje się w finansach zakładów ubezpieczeń tutaj. Tylko w ubiegłym roku zostały zgłoszone i wypłacone szkody w wysokości blisko miliarda złotych. To bezpośrednio obciąża finanse krajowych ubezpieczeń. 10 lat temu liczba wypadków powodowanych przez polskich kierowców za granicą wynosiła ok. 25 tysięcy, w tej chwili wynosi 54 tysiące. Z tego tytułu obciążenie dla polskiego rynku wyniosło około 850 mln zł. W Polsce liczba wypadków nie w zrosła a ż t ak b ardzo, n atomiast znacznie wzrosły związane z tym koszty.
Jan Grzegorz Prądzyński:
– W 2006 roku liczba polskich pojazdów poruszających się za granicą sięgała 500 tys., w 2015 roku było ich już 900 tys. Szkody wypłacone w 2006 r. wynosiły 441 milionów, a ich kwota w roku 2015 to 846 milionów: dwukrotnie więcej. Jestem przekonany, że w roku 2016 nastąpił wzrost wypłat do prawie miliarda złotych.
Hubert Biskupski:
– Panie pośle, informacje dotyczące wzrostu składek OC zelektryzowały społeczeństwo. Państwa wyborcy nie są zadowoleni, bo nikt nie jest zadowolony kiedy podnosi się ceny. Czy przyglądaliście się państwo temu problemowi i czy zgadza się pan z oceną przyczyn wzrostu składek OC?
ADAM ABRAMOWICZ
poseł Prawa i Sprawiedliwości:
– Te argumenty mają oczywiście uzasadnienie, ale zupełnie nie zgadzam się z konkluzją. Sytuacja, kiedy polskiego kierowcy nie będzie stać na wykupienie ubezpieczenia OC niesie ogromne zagrożenia dla wszystkich. Są w Polsce miejsca, gdzie nie dojeżdża żadna komunikacja zbiorowa, w związku z tym samochód służy np. do dojazdów do pracy albo, w przypadku przedsiębiorcy, do prowadzenia działalności gospodarczej. W pasie wschodniej Polski ludzie nadal zarabiają po 1400- 1500 złotych na rękę, tak ogromny wzrost składki może więc spowodować, że będą jeździli bez OC. Gdyby ubezpieczenia nie były obowiązkowe, chodziłoby tylko o czystość gry rynkowej, nad którą czuwałby UOKiK. Ponieważ jednak wszyscy muszą się ubezpieczyć, gra nie jest do końca rynkowa. Przypomnę, że nadal zbierane składki są o ponad miliard większe niż wypłaty. Chodzi więc o koszty, których jest grubo ponad miliard. Pytanie, czy na pewno są już minimalne, a mam co do tego spore wątpliwości. Nie mam na to dowodów, i nie mówię, że prezesi się spotkali i umówili co do wysokości pobieranych składek. Ale pewne elementy zmowy są ewidentne. Po komunikacie KNF ceny we wszystkich towarzystwach poszły mocno w górę. Nie można dopuścić do dalszego wzrostu tych składek.
Jan Grzegorz Prądzyński:
– Z perspektywy legislatora są to uwagi słuszne, ale warto na całą sprawę spojrzeć przez pryzmat doświadczeń innych krajów. Właściwie wszystkie kraje europejskie przeszły przez to, co dzieje się dzisiaj w Polsce. Wszystkie były skonfrontowane z eksplodującymi odszkodowaniami, wyższymi stawkami. W którymś momencie staje się to ciężkie do udźwignięcia dla społeczeństwa. Ustawodawcy w różnych państwach doszli do wniosku, że potrzebna jest standaryzacja części odszkodowawczej. Ale np. we Włoszech, nie zastosowano twardej ścieżki standaryzacji i dzisiaj tamtejsi kierowcy mają problemy, bo stawka jest tam prawie 2,5 razy większa niż średnia europejska.
Hubert Biskupski:
– Jak w tej chwili wygląda szara strefa, ile osób nie płaci obowiązkowego OC? Czy zauważyliście państwo wzrost ich liczby w ostatnich miesiącach i czy obawiacie się, że przy wzroście stawek może się to stać poważnym problemem?
SŁAWA CWALIŃSKA-WEYCHERT
Wiceprezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego:
– Wzrost składki nie ma obecnie bezpośredniego przełożenia na znaczący wzrost liczby osób jeżdżących po polskich drogach bez ubezpieczenia drogowego. Obowiązuje bowiem ustawowa zasada, że jeśli ktoś opłacił poprzednią polisę w całości i jej nie wypowiedział to automatycznie zyskuje ochronę ubezpieczeniową na kolejny rok, a ubezpieczyciel jest zobowiązany pokryć szkody spowodowane przez tę osobę. Jeśli natomiast posiadacz samochodu nie zapłacił swojej składki w całości lub wcale, albo gdy kupił używany samochód i korzystał z polisy OC poprzedniego właściciela, to w kolejnym roku tej ochrony już nie ma. Nie wykupując polisy na kolejny okres ryzykuje więc tym, że UFG znajdzie go w swojej bazie danych i zażąda 2-krotności najniższego wynagrodzenia, jako kary za brak polisy OC. Nie trzeba być więc złapanym przez policję na nieposiadaniu OC, żeby dostać nasz nakaz zapłaty kary. Natomiast jeżeli brak ubezpieczenia sprawcy zostanie stwierdzony w momencie spowodowania przez niego wypadku, to oprócz kary taki sprawca musiał zwrócić pełne odszkodowanie, wypłacone przez UFG wszystkim poszkodowanym. A więc osoby, które nie wykupują ochrony OC, naprawdę poważnie ryzykują, zwłaszcza, że kwoty wypłaconych odszkodowań nierzadko sięgają setek tysięcy złotych. Obecnie liczba osób nieubezpieczonych na naszych drogach może sięgać nawet 150 tysięcy. Ponieważ działają mechanizmy ustawowe, o których mówiłam, nie obserwujemy jakiegoś skokowego wzrostu tej liczby. Przy czym trzeba pamiętać, że Fundusz płaci odszkodowania za nieubezpieczonych, ale także za nieznanych sprawców oraz za sprawców ubezpieczonych w upadłych zakładach ubezpieczeń, które w przeszłości nie dokonały właściwej oceny ryzyka i którym zabrakło pieniędzy na wypłatę odszkodowań. Po dzień dzisiejszy Fundusz wypłaca z tego tytułu miliony złotych. Podstawowym zadaniem zakładu ubezpieczeń jest zatem zadbać o to, żeby w przyszłości nigdy nie doszło do sytuacji, w której zabraknie mu pieniędzy na wypłatę odszkodowań.
Mariusz Wichtowski:
– Możemy się zgadzać lub nie zgadzać z tym, że składki mają iść w górę lub w dół, ale powinniśmy zdawać sobie sprawę z konsekwencji takiej czy innej decyzji. Problem niewypłacalności całych rynków ubezpieczeniowych z powodu złego skalkulowania składki OC jest w Europie dosyć duży. Jestem przekonany, że powinniśmy uczynić wszystko żeby składki nie rosły dramatycznie, ale należałoby też ocenić jakie są możliwości wpływania na stabilność na rynku. Dla tych, którzy się ubezpieczają, i dla tych, którzy mają otrzymać świadczenia. Istotne jest także, żeby zakłady ubezpieczeń były wypłacalne. Sposób obliczania wypłacalności w Europie jest jednolity, nasz KNF musi stosować do naszego rynku takie same zasady, jakie stosuje się do rynku niemieckiego, francuskiego, czy bułgarskiego.
Jan Grzegorz Prądzyński:
– Częstość szkód (7 procent) jest u nas większa niż średnia europejska (5,7 procent). Perspektywa kierowcy, który poniósł szkodę jest już inna niż tych, którzy jej nie ponieśli i widzą tylko wysokość płaconej stawki. Kierowcy muszą pamiętać o tym, że ich pieniądze idą na pokrycie szkód 7 procent kierowców.
Adam Abramowicz:
– I na pokrycie kosztów zakładów ubezpieczeń. Bo państwo nie jesteście instytucjami charytatywnymi i macie ponad miliard kosztów. O tej sferze kosztów też trzeba pamiętać.
Sława Cwalińska -Weychert:
– Mamy dowody na to, że koszty ubezpieczycieli zdecydowanie spadły. Czynnikiem, który wzrósł i który jest driverem złego wyniku (mowa tu o 1 200 000 000 złotych straty tylko w 2015 roku) nie są większe koszy działalności zakładów, ale znaczący wzrost wypłacanych odszkodowań i to głównie w szkodach osobowych. Przy czym 30% tych wypłat stanowią szkody sprzed 2007 roku, za które zakłady ubezpieczeń nigdy wcześniej nie wzięły składki, bo posiadacze pojazdów sprzed wielu lat nie płacili na przykład „za śmierć" ofiar wypadków. Zgłoszenie się w roku 2017 osoby poszkodowanej „śmiercią osoby bliskiej" w wypadku z lat 90-tych i żądającej dzisiaj od ubezpieczyciela finansowego „zadośćuczynienia" , nie powoduje przecież, że zakład ubezpieczeń może się zwrócić do ówczesnego sprawcy o dopłatę składki. Również za tę starą szkodę zapłacą dzisiejsi posiadacze pojazdów, swoją obecną składką OC. W związku z tym musimy się zastanowić, czy rzeczywiście - w ramach obowiązkowego przecież ubezpieczenia - stać nas na to, żeby płacić za wszystko.
Hubert Biskupski:
–Dzisiaj Polacy odwołują się do odszkodowań wypłacanych po katastrofie smoleńskiej. To jest oczywiście zupełnie inny przypadek, jednak działający na wyobraźnię. Pytanie, czy wprowadzenie tabeli standaryzującej, w której będzie określona górna kwota, będzie dla płatników ubezpieczeń satysfakcjonujące? Paweł Sawicki:
– Wspólnie w szczególności z Ministerstwem Finansów, Ubezpieczeniowym Funduszem Gwarancyjnym, Polskim Biurem Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, Rzecznikiem Finansowym i Polską Izbą Ubezpieczeń realizujemy projekt Forum Zadośćuczynień. Nie chciałbym, żeby powstało wrażenie, że KNF prowadzi te prace aby obniżyć wysokość zadośćuczynienia za śmierć. Chodzi raczej o transparentność i przewidywalność. O to, żeby zakłady ubezpieczeń wiedziały, że kiedy wpłynie takie roszczenie, należy zapłacić tyle, ile w takich przypadkach zasądzają sądy. Analizujemy ok. 6 tys. prawomocnych wyroków sądowych z lat 2015-2016, a tymczasem na rynku trwa dyskusja, czy to co forum wypracuje ma być twardym prawem, z tabelami zawartymi w ustawie, czy ma to być prawo miękkie, mające formę rekomendacji KNF. Zdania są podzielone, a decydujący głos będzie miał minister finansów.
Hubert Biskupski:
– 7 procent kierowców ulega wypadkom lub je powoduje. Istnieje pomysł monitorowania stylu jazdy kierowców i uzależniania od tego wysokości składki. Takie monitorujące skrzynki są w tej chwili montowane np. w USA. Ułatwiają ubezpieczycielom oszacowanie potencjalnych szkód, przyczyniając się także do ustalenia sprawców wypadków. Inną propozycją jest udostępnienie danych dotyczących mandatów i punktów karnych, już zebranych przez policję. Jak państwo zapatrujecie się na takie propozycje?
Andrzej Nużyński:
– Aby wejść w życie, musiałyby przejść całą ścieżkę legislacyjną. Oddanie wrażliwych danych klientów może się odbyć tylko po debacie społecznej i potem w trybie zmian przepisów prawa. Połączenie stylu jazdy z wysokością składki jest kierunkiem, który warto rozważyć. Wiemy, że jedna z firm przymierza się do zastosowania takiego rozwiązaniaw Polsce, na zasadzie dobrowolności, nie obwarowanej wymogami legislacji.
Jan Grzegorz Prądzyński:
– W przypadku montowania skrzynek, istotną kwestią jest ich cena, więc należałoby sprawdzić, czy kierowcy opłacałoby się kupić i zamontować taką skrzynkę w zamian za obniżona składkę OC. Pamiętajmy, że ocena ryzyka polega dzisiaj na sprawdzaniu szkodowości danego kierowcy, a jego styl jazdy można dość dobrze ocenić analizując np. mandaty, bo sama liczba wypadków nie oddaje go w pełni. Stosuje się już rozwiązanie polegające na tym, że jeśli kierowca sam przekaże informacje o mandatach, firma ubezpieczeniowa może uwzględnić je w ocenie ryzyka.
Hubert Biskupski:
– Udało się państwu postawić pewną diagnozę. Cieszę się, że trwają prace nad stworzeniem modelu, który będzie bardziej przewidywalny dla ubezpieczycieli i osób ubezpieczonych. Mam nadzieję, że nastąpi to szybko i zahamuje wzrost cen OC.