ksiądz, modlitwa, krzyż

i

Autor: Monkpress

Proboszcz chce pieniędzy na kaplicę. Metody zbiórki nie podobają się parafianom

2015-07-10 15:12

Parafianie ze wsi Zakliczyn pod Myślenicami są oburzeni działaniami swojego proboszcza, który, jak mówią, w natarczywy sposób domaga się pieniędzy na budowę przycmentarnej kaplicy. Ksiądz wywiesił przed kościołem listę parafian, którzy do jego projektu się dorzucili. Jak twierdzą mieszkańcy wsi, o zgodę nikogo nie pytał, a w dodatku nie prosi, a wręcz wymaga od parafian kolejnych danin. Sam ksiądz w swoim zachowaniu nie widzi niczego niestosownego. Skargi parafian zwala na działanie nieczystych sił.

Część z 2 tys, mieszkańców wsi broni księdza, podkreślając, że wybudował parking, odremontował zabytkowy drewniany kościół i jest ogólnie duszpasterzem aktywnym. Przeciwnicy proboszcza zarzucają mu, że podczas zbiórek na inwestycje nie prosi, a wręcz żąda wsparcia od parafian. Największe wzburzenie wywołuje fakt, że ksiądz bez pytania wywiesza przed kościołem nazwiska i adresy tych, którzy złożyli ofiarę na inwestycje, wymieniając obok kwotę wsparcia.

ZOBACZ TEŻ: 12 tys. zł – tyle co miesiąc Poznań płaci parafii za przejazd kolejki dla dzieci

Najnowszym projektem księdza jest budowa przycmentarnej kaplicy. W budynku ma się też znajdować specjalna chłodnia. Proboszcz wysłał do parafian listy z prośbą o wsparcie. „Dziś być może nie wszyscy się cieszą, że budowa kaplicy ruszyła, ale niedługo ci sami ludzie będą zadowoleni, zwłaszcza wtedy, gdy nadejdzie okoliczność pożegnania kogoś bliskiego" – brzmi treść „zachęty” skierowanej do adresatów. Parafianie nie chcą w rozmowie z mediami otwarcie krytykować proboszcza. Zdecydowało się na to tylko kilku z nich. Mężczyźni twierdzą, że ksiądz politykuje, sugerując ludziom na kogo mają głosować i domaga się coraz większych pieniędzy. Miał rzekomo powiedzieć, że 50 zł ofiary na tacę to za mało, a on sam daje 250-300 zł.

ZOBACZ TEŻ: Zadłużona gmina może zniknąć z mapy. To pierwszy taki przypadek w Polsce

Proboszcz nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że ofiarodawcy nie muszą ujawniać swoich danych, mogą podać tylko inicjały lub numer domu. Ksiądz uważa też, że „w parafii działają siły zła” i to przez nie powstają zarzuty wobec niego, a dziennikarze tylko szukają sensacji. W sprawie wypowiedział się rzecznik krakowskiej kurii ks. Robert Nęcek, który przyznaje, że kapłan nie ma prawa do wywieszania nazwisk ofiarodawców bez ich zgody, bo to łamanie Ustawy o ochronie danych osobowych. Ks. Nęcek dodaje jednak, że jeżeli w jakiejś wsi jest taki zwyczaj i parafianie się na to godzą, ksiądz może ujawniać nazwiska wspierających parafię osób.

Źródło: „Gazeta Krakowska”

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze