Jeszcze do niedawna budynek przy ul. Przemysłowej w Poniatowej, niewielkim miasteczku położonym niemal w samym centrum chmielowego zagłębia na Lubelszczyźnie, sprawiał wrażenie opuszczonej rudery. Przed laty należał on do kompleksu zakładów EDA Predom produkujących m.in. sprzęt AGD. Obiekt przeszedł gruntowny remont i na początku tego roku rozpoczął w nim działalność „Browar Zakładowy” – prawdopodobnie najmłodszy browar rzemieślniczy w Polsce. Na początku marca premierę miały jego pierwsze piwa - „Produkt wzorcowy”, „Pierwsza zmiana”, „Bumelant” i „Czarna robota”.
- Moje zainteresowanie piwami rzemieślniczymi zaczęło się od pubu, który prowadzę w Lublinie – mówi Bartłomiej Czarnomski, właściciel „Zakładowego”. - Początkowo serwowałem u siebie głównie piwa koncernowe. Nie ukrywam, że do zwrócenia się w stronę małych browarów skłonił mnie sposób, w jaki dostawcy z dużych firmy podchodzą do współpracy z takimi lokalami jak mój. Zacząłem szukać alternatywy dla ich produktów. Początkowo były to piwa czeskie, a następnie wyroby małych browarów. Okazało się szybko, że był to strzał w dziesiątkę. Po pierwsze dlatego, że spotkały się one z bardzo dobrym odbiorem klientów. Po drugie, współpraca ludźmi, którzy je warzą stanowiła zupełnie nową jakość w porównaniu z koncernami – tłumaczy.
- Czuło się, że dla prowadzących małe browary warzenie piwa jest przede wszystkim pasją – dodaje. - Oczywiście, że jest to także sposób na zarabianie pieniędzy, jednak nie przysłania im to głównego celu, jakim jest produkowanie dobrego piwa. Piwowarzy lubią to co robią, a to, moim zdaniem, powinno być kluczowe w każdym biznesie.
Przeczytaj: Wylewali piwo Ciechan, teraz muszą za to przeprosić
O tym, że pasja, zaangażowanie i miłość do dobrego piwa są bardzo zaraźliwe, Czarnomski przekonał się na własnej skórze. - Jeżdżąc po Polsce w poszukiwaniu nowych piw wszedłem w to środowisko, sam zacząłem się bardzo mocno tym interesować – tłumaczy. - Widziałem, że istnieje nieskończenie wiele możliwości warzenia dobrego piwa. Wkrótce pojawił się pomysł stworzenia własnego browaru.
„Zakładowy” jest browarem, który warzy piwo pod własnym dachem. To istotna informacja, ponieważ duża część browarów rzemieślniczych to tzw. browary kontraktowe, czyli takie, które zajmują się warzeniem piwa według własnych receptur, ale w miejscach wynajętych, czyli w większych browarach. Sprzęt potrzebny do warzenie piwa do najtańszych bowiem nie należy. - Nowe wyposażenie dla takiego browaru jak mój, czyli mogącego wyprodukować ok. 40 hektolitrów piwa tygodniowo może kosztować od kilkuset tysięcy, do nawet dwóch milionów złotych – mówi Czarnomski. - Wiele zależy od jego rodzaju i przyjętej technologii warzenia.
Nie zmienia to jednak faktu, że chętnych do otwierania własnych browarów nie brakuje. Przed „Zakładowym” na Lubelszczyźnie powstało „Piwne Podziemie”, któremu dosyć szybko udało się zdobyć mocną pozycję na rynku. Browar mieści się w Rożdżałowie koło Chełma, w budynku po byłej fabryce makaronów. Jego właściciel, Dariusz Piecuch, pasją piwa zaraził się w Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszkał przez 10 lat.
Do otworzenia własnego browaru przymierza się również browar kontraktowy „Inne Beczki”. Jego właściciele postanowili zgromadzić środki w ramach akcji crowdfundingowej. O tym, że osób chętnych do dorzucenia się do piwnego interesu w Polsce nie brakuje, najlepiej świadczy ich wynik – zebrali 400 tys. zł w dwa tygodnie.
Zobacz także: Praca marzeń w USA. Obowiązki? Picie piwa i podróżowanie. Pensja – 12 tys. dolarów!
Na czym polega tajemnica sukcesu piw rzemieślniczych? Dlaczego Polacy się tak w nich rozsmakowali? – Myślę, że w tym przypadku lepsze od mówienia o nowej modzie na piwa rzemieślnicze jest stwierdzenie, że tak naprawdę to powrót do korzeni – mówi Czarnomski. – Warzenie piwa w Polsce ma kilkusetletnią tradycję, a dawne trunki nie smakowały jak te, które przez lata serwowały nam duże koncerny. Browary rzemieślnicze przypomniały Polakom, że zasługują na dobre piwo.
Zdaniem Czarnomskiego tym, co dobrze wróży przyszłości rzemieślniczych browarów jest fakt, że możliwości tworzenia nowych rodzajów tych trunków są dziś nieskończone. – Piwo ma w sobie ogromny potencjał, zaryzykowałbym nawet, że większy, niż wino – wyjaśnia. – To dlatego, że na jego ostateczny smak wpływa wiele czynników, m.in. rodzaj użytych drożdży, typ słodu, dodatki. Zmieniając poszczególne elementy możemy tworzyć nieskończenie wiele wariacji tego trunku. Piwowarów ogranicza dziś właściwie jedynie ich własna pomysłowość. Niedawno piłem na przykład piwo z dodatkiem buraka. Coraz większą popularność zdobywają piwa leżakowane w beczkach po dobrych alkoholach. Jednym z naszych nowych piw porter oparty na słodzie wędzonym bukiem i torfem. Nie ma innego alkoholu, który niósłby za sobą tak duże możliwości produkcyjne – podkreśla.
O tym, że polski rynek piwa wygląda dziś inaczej niż jeszcze kilka lat temu świadczą działania podejmowane przez koncerny.
- Grupa Żywiec systematycznie rozszerza swoje portfolio o nowe specjalności. W 2014 roku wprowadzone zostały warianty Żywca - Bock, Marcowe, Białe i APA. W 2015 r. do rodziny specjalności marki Żywiec dołączył Żywiec Saison. Szeroki wybór różnych stylów piwnych oferuje także należący do Grupy Żywiec Browar Zamkowy Cieszyn. Rozwijamy także ofertę naszych marek regionalnych – informuje Magdalena Brzezińska, kierownik działu korporacyjnego w Grupie Żywiec. I potwierdza: - Polscy konsumenci są coraz bardziej otwarci na nowe smaki. W ubiegłym roku największy wzrost na rynku piwa odnotował segment piwnych specjalności (15 proc.).
Czytaj: Awantura po wizycie Dudy w restauracji. Dlaczego opinia o knajpie jest tak ważna?
I wielcy gracze, i małe browary mówią dziś również o tym, że rynek piwa w Polsce powoli się nasyca, a konkurencja staje się coraz większa. Potwierdzają to też dane dotyczące sprzedaży piwa. Jak informuje Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego - Browary Polskie (do którego należą Kompania Piwowarska, Carlsberg i Grupa Żywiec), w 2015 r. browary sprzedały 39,8 mln hektolitrów piwa (włącznie z eksportem), czyli o 0,7 proc. więcej niż w 2014 r. Zdaniem Związku krajowy rynek piwa jest już rynkiem dojrzałym i nasyconym, a jego dalszy rozwój będzie zmierzał w kierunku różnicowania oferty.
Magdalena Brzezińska dodaje, że wciąż największy udział w sprzedaży piwa w Polsce mają lagery. W trendzie spadkowym są piwa mocne. - Spodziewamy się, że lager utrzyma swoją dominującą pozycję jednak wzrost, szczególnie w ujęciu wartościowym, będzie płynął z innowacji zwłaszcza w segmencie piwnych specjalności, tzw. beer-miksów czyli mieszanek piwa i lemoniady (typu radlery), a także piw bezalkoholowych – informuje.
Koncerny mają nadzieję, że popularność piw rzemieślniczych, lokalnych, zróżnicowanych pod względem smakowym pomoże branży w walce ze skutkami niżu demograficznego który przyczyni się do zmniejszenie całego rynku.
A jak widzą swoja przyszłość browary rzemieślnicze? Zdaniem Bartłomieja Czarnomskiego ich ogromną siłą jest fakt, że są stosunkowo niewielkie – dzięki temu są elastyczne, szybko reagują na potrzeby i gusta konsumentów, mogą pozwolić sobie na eksperymentowanie i błyskawiczne wprowadzanie nowych produktów na rynek oraz ich ogromną różnorodność. – Inaczej niż wielkie koncerny, które przed wypuszczeniem nowej marki muszą uruchomić całą korporacyjną machinę – tłumaczy.
- Po naszej stronie stoi pasja i zaangażowanie, nie mamy żadnych ograniczeń w tym, co robimy. Jednorazowo możemy uwarzyć 1000 litrów piwa, i za każdym razem będzie to inne piwo. Tak widzę przyszłość „Zakładowego”. Stawiamy przede wszystkim na jakość. Będziemy produkować piwa różnorodne, również z wykorzystaniem lokalnych tradycji i składników.
MK