Weto Nawrockiego dla ustawy wiatrakowej. Prawdziwe problemy są gdzie indziej

Prezydenckie weto dla nowej ustawy wiatrakowej nie wstrzymuje branży. Jak wskazuje Małgorzata Szambelańczyk z Eurowind Energy, kluczowe bariery dla OZE i rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce to chaos przyłączeniowy i przewlekłe procedury.

Portret mężczyzny w garniturze na tle znaku zakazu wjazdu i wiatraka.  Ilustracja odnosi się do weta prezydenckiego dla ustawy wiatrakowej, omawianego na portalu Super Biznes.  Dowiedz się więcej o problemach branży OZE w Polsce.

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express, Shutterstock Portret mężczyzny w garniturze na tle znaku zakazu wjazdu i wiatraka. Ilustracja odnosi się do weta prezydenckiego dla ustawy wiatrakowej, omawianego na portalu Super Biznes. Dowiedz się więcej o problemach branży OZE w Polsce.
  • Weto ustawy wiatrakowej nie jest kluczowym problemem dla branży OZE, która nadal może realizować projekty; prawdziwe bariery to chaos przyłączeniowy i przewlekłe procedury administracyjne.
  • Problemy z przyłączaniem do sieci to główny hamulec: "projekty-duchy" blokują moce, a Eurowind Energy mogłoby produkować dodatkowe 200 MW, gdyby nie odmowy i długotrwałe procedury.
  • Procedury środowiskowe i brak planów zagospodarowania przestrzennego opóźniają inwestycje, przez niejasne przepisy i opóźnienia gmin w tworzeniu planów ogólnych.
  • Na wecie straciły lokalne społeczności, pozbawione obiecanych korzyści finansowych (do 20 tys. zł dla mieszkańców w promieniu 1 km) oraz stabilność systemu energetycznego przez zablokowanie cable poolingu.
Super Biznes SE Google News

Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowaniu nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej, choć medialnie głośna, dla samej branży nie jest ani zaskoczeniem, ani największym zmartwieniem. Eksperci od dawna wskazywali, że spór o to, czy minimalna odległość turbin od zabudowań powinna wynosić 500 czy 700 metrów, przysłania znacznie poważniejsze problemy systemowe.

Jak komentuje Małgorzata Szambelańczyk: Prezydenckie weto wobec tzw. nowej ustawy wiatrakowej nie jest zaskoczeniem i nie zmienia zasadniczo perspektyw rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce. Kluczowe bariery leżą gdzie indziej.

Inwestorzy podkreślają, że nawet przy obecnie obowiązujących, bardziej restrykcyjnych przepisach odległościowych, mogliby realizować nowe projekty i dostarczać na rynek więcej taniej, zielonej energii. Niestety, rozwój energetyki wiatrowej w Polsce jest dziś hamowany przez inne, znacznie poważniejsze bariery dla OZE, takie jak problemy z przyłączeniem do sieci, przewlekłe procedury środowiskowe oraz dowolność w interpretacji przepisów przez urzędników. To właśnie te trzy obszary stanowią prawdziwą blokadę dla transformacji energetycznej kraju.

Jakie są prawdziwe bariery dla rozwoju farm wiatrowych w Polsce?

Podczas gdy debata publiczna skupiała się na metrach, inwestorzy od lat zmagają się z labiryntem proceduralnym. To właśnie problemy z dostępem do sieci, przewlekłe postępowania środowiskowe i opóźnienia w planowaniu przestrzennym są dziś największą zmorą firm, a panujący chaos kompetencyjny i brak transparentności sprawiają, że energetyka wiatrowa w Polsce nie może w pełni rozwinąć skrzydeł.

Pierwszym i być może największym problemem jest chaos związany z przyłączaniem nowych inwestycji do sieci energetycznej. Jak wskazuje Małgorzata Szambelańczyk, proces ten przypomina loterię, a nie formalną procedurę. Mityczne „projekty-duchy” blokują miejsce w kolejce, a ciągłe zmiany wytycznych i brak spójnego harmonogramu uwalniania mocy przyłączeniowych paraliżują dobrze przygotowane inwestycje. Skutki są wymierne.

Eurowind Energy byłby w stanie produkować w tym momencie dodatkowe 200 MW mocy, gdyby nie odmowy i ciągnące się latami procedury przyłączania parków wiatrowych do sieci. Wyprodukowana bez żadnych dotacji energia (...) byłaby już teraz dostępna dla konsumentów i przedsiębiorstw.

Kolejnym hamulcem są procedury środowiskowe. Zamiast równoważyć interesy przyrody i energetyki, często stają się polem do niejednoznacznych interpretacji. Problemy piętrzą się na kilku poziomach:

  • Niejasne przepisy: Urzędnicy interpretują przepisy na niekorzyść inwestorów, np. odnosząc się do granic całego terenu przeznaczonego pod turbiny, a nie do faktycznej lokalizacji samych wiatraków.
  • Nadmierne wymagania: Organy administracji często wymagają oceny oddziaływania na środowisko dla całej infrastruktury towarzyszącej, czego nie stosuje się w przypadku innych inwestycji.
  • Podważanie badań: Zdarza się, że drobiazgowe badania terenowe są kwestionowane na rzecz nieaktualnej literatury czy ogólnokrajowych map.
  • Trzecią barierą są opóźnienia w planowaniu przestrzennym. Reforma z 2023 roku wprowadziła obowiązek stworzenia przez gminy tzw. „planów ogólnych” do czerwca 2026 roku. Niestety, wiele samorządów jeszcze nie rozpoczęło nad nimi prac. Bez planu ogólnego nie można uchwalić planu miejscowego, a bez niego – nie można planować żadnych inwestycji w farmy wiatrowe.

Kto naprawdę stracił na wecie ustawy wiatrakowej?

Chociaż branża OZE podchodzi do prezydenckiego weta ze spokojem, jego konsekwencje są realne, ale odczują je głównie inni. Jak podkreśla Małgorzata Szambelańczyk, realna strata dotyczy przede wszystkim lokalnych społeczności oraz, paradoksalnie, stabilności całego systemu energetycznego.

Pierwszymi poszkodowanymi są mieszkańcy gmin, na terenie których mogłyby powstać nowe farmy wiatrowe. Zawetowana ustawa wiatrakowa przewidywała konkretne korzyści finansowe dla osób mieszkających w pobliżu turbin, w tym wynagrodzenie sięgające nawet 20 tys. zł do podziału dla właścicieli nieruchomości w promieniu 1 km. Decyzja prezydenta pozbawiła ich tych środków, które miały być formą partycypacji w zyskach z zielonej energii i rekompensatą za bliskie sąsiedztwo inwestycji.

Drugim, bardziej systemowym problemem, jest jednoczesne zawetowanie «Ustawy o deregulacji w energetyce». Nowelizacja ta wprowadzała kluczowe dla sektora OZE rozwiązanie, czyli tzw. cable pooling dla magazynów energii. Umożliwiał on współdzielenie jednego przyłącza energetycznego przez kilka źródeł OZE (np. farmę wiatrową i fotowoltaiczną) oraz magazyn energii. Jest to standard w Europie, który pozwala efektywniej zarządzać siecią, magazynować nadwyżki energii i rozwijać produkcję zielonych paliw. Brak tej regulacji to kolejna, choć mniej medialna, bariera dla modernizacji polskiej energetyki.

Jaka przyszłość czeka energetykę wiatrową i co trzeba zmienić?

Mimo zawetowania ustawy, branża nie zamierza wstrzymywać prac nad bieżącymi projektami. Inwestorzy są zgodni, że kluczem do odblokowania potencjału zielonej energii w Polsce nie jest kolejna nowelizacja przepisów odległościowych, ale systemowe i szybkie działania w zupełnie innych obszarach.

Jak podsumowuje Małgorzata Szambelańczyk, sytuację można poprawić w kilku prostych krokach. Najważniejszym postulatem jest uporządkowanie chaosu proceduralnego i wprowadzenie jasnych zasad współpracy. Jeżeli przyszłość energetyki wiatrowej w Polsce ma opierać się na dynamicznym rozwoju, należy w pierwszej kolejności zadbać o adekwatne, transparentne i proste procedury współpracy z operatorami sieci oraz administracją.

Oznacza to stworzenie przejrzystego harmonogramu uwalniania mocy przyłączeniowych, ujednolicenie interpretacji przepisów środowiskowych oraz wsparcie gmin w przyspieszeniu prac nad planami zagospodarowania przestrzennego. Bez tych fundamentalnych zmian nawet najkorzystniejsze przepisy odległościowe nie przyniosą oczekiwanej rewolucji. Branża OZE nie czeka na cud, lecz na stabilne i przewidywalne warunki, które pozwolą realizować inwestycje kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego i portfeli Polaków.

QUIZ PRL. Marnotrawstwo i niegospodarność w PRL-u. Te absurdy z czasów PRL przebiły aferę KPO
Pytanie 1 z 15
Jaki system gospodarczy funkcjonował w PRL, sprzyjający marnotrawstwu?
QUIZ PRL. Marnotrawstwo i niegospodarność w PRL-u. Te absurdy z czasów PRL przebiły aferę KPO
Zaprzysiężenie Karola Nawrockiego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki