Polacy nie należą do europejskiej czołówki w nowoczesnej bankowości. Nadal prawie 25 proc. z nas nie posiada konta w banku i znaczna część z klientów preferuje transakcje gotówkowe. Jednak w jednym przypadku wyróżniamy się na tyle innych krajów UE – w Polsce funkcjonuje najwięcej krat zbliżeniowych. Są już standardem w większości banków w naszym kraju, choć przy jej wydawaniu możemy zaznaczyć, że wolimy tradycyjną.
Jakie są zagrożenia?
Karty zbliżeniowe powstały po to, aby w czasie zakupów nie przekazywać jej w obce ręce, tylko przyłożyć do czytnika i po sprawie. Wygodnie i szybko, ale przede wszystkim bezpieczne. Transakcje do 50 zł nie wymagają nawet potwierdzenia kodu PIN. To spore ułatwienie, ale też ryzyko, że gdy kieszonkowiec pozbawi nas portfela z całą jego zawartością, to swobodnie będzie mógł opróżnić nasze konto bez podawania PIN-u.
Zobacz również: Jak oszczędzać na jedzeniu?
Warto też dodać, że złodziej może posłużyć się nasza kartą nawet gdy zostanie ona już zastrzeżona. Dzieje się tak ze względu na to, że karty płatnicze działają w dwóch trybach: online i offline. W pierwszy przypadku sklep łączy się z bankiem, który wydał kartę i sprawdza czy są na niej odpowiednie środki i czy nie została zgłoszona jej kradzież. Często jednak przy niewielkich sumach karta nie łączy się bezpośrednio z bankiem, ale i tak transakcja jest finalizowana – to właśnie tryb offline.
Komisja Nadzoru Finansowego w zeszłorocznym w raporcie "Analiza bezpieczeństwa kart zbliżeniowych", przyznała, że tego typu kradzieżą są powszechne, ale można łatwo im zapobiec poprzez zwykłe środki ostrożności (np. trzymanie portfela w torbie, którą mamy przy sobie, a nie w tylnej kieszeni spodni). KFN uspokajał, że bardziej złożone i skomplikowane formy kradzieży pieniędzy poprzez zeskanowanie kart na odległość, są możliwe głównie w teorii. W raporcie czytamy, że z karty można tylko sczytać numer karty i termin ważności, a to nie wystarczy do przeprowadzenia transakcji. Poza tym do przechwycenia danych karty z większej niż kilka centymetrów odległości „niezbędne jest prawdopodobnie wykorzystanie urządzeń odbiorczych o znacznych rozmiarach”. To nie znaczy, że jest to niemożliwe!
Jak przekonuje nasz ekspert finansowy Łukasz Maliszewski, taka kradzież może spotkać każdego posiadacza karty zbliżeniowej. Wystarczy do tego smartfon i laptop w torbie z odpowiednim oprogramowaniem hakerskim.
Jak się zabezpieczyć?
Najprostszy sposób to niekorzystanie z kart płatniczych, ale wówczas wiąże się to z koniecznością noszenia ze sobą gotówki, która również może paść łupem rabusia. Dlatego należy nosić ze sobą niewielką ilość gotówki oraz tradycyjną kartę płatniczą, która wymaga podania kodu PIN nawet przy najmniejszej kwocie.
Czytaj również: Twoje prawa w komunikacji miejskiej
A co jeśli jednak nie chcemy rezygnować z wygodnej technologii płatności zbliżeniowych? Nasz ekspert podpowiada, że małym kosztem możemy zaopatrzyć się w specjalne etui do kart płatniczych, które zabezpiecza je przed niechcianym przejęciem danych. Kupimy je na popularnych internetowych serwisach aukcyjnych. Może też zastosować bardziej chałupnicze rozwiązanie i owijać karty w folie aluminiową.