Legislacyjna batalia o "energetyki"
Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o zdrowiu publicznym – o zakazie sprzedaży napojów z dodatkiem tauryny i kofeiny osobom poniżej 18. roku życia oraz sprzedaży takich napojów na terenie szkół i innych jednostek oświatowych oraz ograniczenia reklamy tych napojów – ma zmniejszyć spożycie kofeiny przez młodzież. Wczytując się w proponowane zapisy noweli, napotykamy jednak na szereg rozwiązań, które wcale nie muszą prowadzić do celu zakładanego przez autorów regulacji. Ustawa narzuca restrykcyjne obostrzenia na napoje energetyczne, zawierające kofeinę i (lub) taurynę, ale pomija całą gamę innych produktów, w tym napojów o analogicznej lub wyższej zawartości kofeiny.
W tym kontekście warto wymienić m.in. leki przeciwbólowe, ale także równie powszechne w sprzedaży napoje jak: kawa, herbata czy kolorowe napoje gazowane. Te w dalszym ciągu będą dostępne dla dzieci czy młodzieży bez żadnych ograniczeń ustawowych. Puszka napoju energetycznego stanowi pod względem zawartości kofeiny ekwiwalent zwykłej małej kawy.
Ustawa pomija fakt, iż to kawa, a nie energetyki pozostaje głównym źródłem kofeiny spożywanej przez nasze społeczeństwo. Brakuje tu logiki i równorzędnego traktowania producentów, czego efektem jest wybiórczy charakter ustawy. Proponowane zmiany szkodzą rynkowi i zakładają nierówne traktowanie producentów branży napojowej względem innych kategorii produktowych, w których składzie znajdują się dodatki kofeiny i tauryny. Dodatkowo przedłożona w Sejmie regulacja uderza przede wszystkim w polskie firmy. W segmencie napojów energetycznych przeważają firmy z polskim kapitałem (67,5%) względem firm zagranicznych (32,5%). Ograniczy to polskim producentom i wytwórcom możliwości działania i dalszego rozwoju.
Właściciele zagranicznych brandów napojów energetycznych, których produkty są lokowane również na rynkach zagranicznych, poniosą mniejszy ciężar zmian niż firmy polskie, które inwestują w kraju – w nowe technologie oraz zatrudnienie pracowników. Ograniczenie możliwości promocji i reklamy oraz sprzedaży napojów energetycznych może zmusić te podmioty do zmniejszenia produkcji w tym segmencie. Warto zwrócić uwagę, że promocja napojów energetycznych w dużej mierze odbywa się w internecie, poprzez kanały social media.
Proponowane ograniczenia odnoszące się do reklam tradycyjnymi nośnikami (radio, telewizja, prasa) nie osłabią marketingu marek globalnych, pozostających poza zasięgiem polskiej regulacji. Emisja takich reklam nie będzie możliwa m.in. w telewizji, radiu, kinach i teatrach między godziną 6.00 a 20.00. Uwzględniono jeden wyjątek – dopuszczalna ma być reklama prowadzona „przez organizatora imprezy sportu wyczynowego lub profesjonalnego w trakcie trwania tej imprezy". Tylko w takiej sytuacji bez żadnych ograniczeń będzie można promować np. energetyki sponsorujące daną imprezę czy zawody sportowe.
Taka konstrukcja przepisów ogranicza dodatkowo przyszłe wpływy osłabionych pocovidowymi obostrzeniami kin i teatrów oraz jest ingerencją w rynek sprzedaży. Wiele się mówi o ofensywie legislacyjnej – mnogości przepisów, tworzonych z konieczności dostosowania prawa polskiego np. do porządku unijnego czy krajowych regulacji rynkowych. Jednak generowanie nowych przepisów, nie zawsze jest efektywne i potrzebne. Tam, gdzie nie jest to konieczne, jak w przypadku profilaktyki prozdrowotnej, lepiej przekonywać odbiorców poprzez kampanie społeczne i edukacyjne niż narzucać odgórny normatyw postępowania wymuszony przepisami.