Inflacja to ekonomiczna bestia, która pochłania wszystkie nasze podwyżki. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego nasze pensje w stosunku do czerwca 2017 roku wzrosły aż o 7,5 proc. Przeciętny Polak zarabia już niemal 5 tys. złotych brutto, czyli ok. 3,5 tys. złotych na rękę. Jednak realny wzrost naszej płacy jest niższy - w czerwcu bieżącego roku w porównaniu z czerwcem 2017 roku ceny także wzrosły o kilka procent. Największym jednak problemem są rosnące podatki i opłaty, które nakłada na nas państwo, a lista tych zaplanowanych stale rośnie.
Pierwszym z podatków, który będzie podjadał nasze podwyżki, to podatek za mieszkania i domy. Ich maksymalna stawka zależna jest od wskaźnika inflacji. W pierwszym półroczu 2018 roku wyniósł on 1,6 proc. i właśnie o tyle podniesione zostaną nasze podatki związane z nieruchomościami.
Posiadacze mieszkań i domów jednorodzinnych zapłacą 0,49 złotych za 1 m2 powierzchni gruntu i 0,78 złotych za 1 m2 powierzchni użytkowej, zaś właściciele działek większych niż 1000 m2 aż 10 złotych więcej. Wzrost tego podatku dotknie też przedsiębiorców – „Dziennik Gazeta Prawna” wyliczył, że ci za 1 m2 powierzchni użytkowej zapłacą dokładnie 23,47 złotych.
Drugi podatek, który wzrośnie w 2019 roku, uderzy w kieszenie właścicieli samochodów ciężarowych i autobusów. W ich przypadku wzrost może wynieść nawet kilkadziesiąt złotych rocznie. Przykładowo właściciel samochodu o masie 5,5 tony w 2019 roku może zapłacić za swoje auto nawet 819,59 złotych podatku.
Wychodzi więc na to, że ogłoszony przez GUS rekordowy wzrost pensji przeciętnego Polaka i tak nie podniesie naszej jakości życia. Ta bowiem jest „zamrażana” przez wzrost cen produktów, podatków i wszelkiej maści opłat.
Nie brakuje też nowych opłat czy wzrostu tych aktualnie obowiązujących. Jak informowaliśmy, z największymi muszą liczyć się kierowcy – do stale rosnącej ceny paliw będą musieli od 2019 roku dokładać po 8 groszy za każdy zatankowany litr. To efekt podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy wprowadzającej właśnie m.in. opłatę emisyjną. Nowe przepisy pozwalają też samorządom wyznaczać strefy czystego transportu. Za godzinę przebywania w nich kierowcy samochodów o innych napędach niż elektryczne czy wodorowe będą płacić 2,5 złotego. Do tego niemal na ukończeniu są projekty, które pozwolą na zwiększenie opłat parkingowych do 10 złotych za godzinę oraz nałożenie opłaty jakościowej w wysokości 4 złote do badania technicznego.