budowa

i

Autor: Pixabay.com

Unia zaostrza zasady delegowania do pracy za granicą. Kto zyska, kto straci

AMB 2017-10-24 14:59

Szykują się utrudnienia dla polskich przedsiębiorców, którzy delegują pracowników do pracy na terenie Unii Europejskiej. Wspólnota europejska postanowiła zaostrzyć wymogi dotyczące pracowników delegowanych. Przepisy zmienią się mimo sprzeciwu Polski, która chciała m.in. jednoznacznie wyłączyć spod nich transport.

23 października w Luksemburgu odbyło się spotkanie w sprawie pracowników delegowanych do pracy za granicą, czyli takich osób, które przez ograniczony czas wykonują swoją pracę na terenie innego niż zamieszkiwane państwa członkowskiego. Uczestniczyli w niem europejscy ministrowie ds. zatrudnienia, między innymi minister rodziny, pracy i polityki społecznej, Elżbieta Rafalska. Dyskutowano nad unijną dyrektywą o pracownikach delegowanych.

Po długich debatach ministrowie pracy z 28 krajów wypracowali wspólne stanowisko. Ich kompromis nie uwzględnia wielu naszych postulatów, również tego, który dotyczył jednoznacznego wyłączenia transportu z dyrektywy o delegowaniu pracowników. Mamy jedną z największych flot transportowych w UE, a na zmianach mogą stracić polscy przedsiębiorcy, którzy delegują do pracy w UE najwięcej pracowników spośród wszystkich państw unijnych.

Obecnie pracownik delegowany do pracy za granicą ma zagwarantowane wynagrodzenie minimalne, które obowiązuje w kraju, do którego jest wysyłany, natomiast składki socjalne odprowadza w państwie, z którego wyjeżdża. Po zmianach będzie miał zagwarantowaną płacę minimalną obowiązującą w państwie, do którego jest wysyłany. W praktyce oznacza to, że zarobki budowlańców czy kierowców z Polski delegowanych do pracy w Europie Zachodniej powinny wzrosnąć.

- Nie widzimy zbyt wiele pola dla kompromisu. Nie osiągnęliśmy kluczowego dla nas porozumienia w kwestii transportu. Od początku mówiąc o kompromisie mówiliśmy, że to jest dla nas, dla Grupy Wyszehradzkiej, kluczowy, istotny element. Teraz mówimy o delegowaniu długoterminowym – mówiła cytowana przez Polskie Radio minister Rafalska.

Państwa z Europy Zachodniej utrzymują, że przedsiębiorcy z Europy Środkowo-Wschodniej stosują dumping socjalny, ponieważ kierowcy z tej części regionu zarabiają nieporównywalnie mniej od pracowników z Zachodu. To stanowisko podważa m.in. Polska, która zarzuca UE protekcjonizm gospodarczy. Oprócz naszego państwa zmianom forsowanym przez Francję czy Belgię sprzeciwiały się: Węgry, Litwa i Łotwa.

Długoterminowo pracowników będzie można delegować maksymalnie na okres 18 miesięcy – w określonych sytuacjach po 12 miesiącach przedsiębiorca będzie miał prawo wystąpić o kolejne 6 miesięcy. Do okresu delegowania będą się wliczać m.in. tzw. krótkie delegowania. Koszty zakwaterowania, wyżywienia i transportu powinni się pokrywać na zasadach państwa wysyłającego. Po okresie 18 miesięcy pracownika zaczną chronić przepisy prawa pracy obowiązujące w kraju przyjmującym. Od momentu wejścia dyrektywy w życie państwa członkowskie będą miały trzy lata na ich wdrożenie. W związku ze zmianami pracodawców ma obowiązywać czteroletni okres przejściowy. Kolejne dyrektywy będą regulować kwestie transportu drogowego.

Zobacz też: Zanim wyjedziesz do pracy za granicą, koniecznie to przeczytaj

Przeczytaj także: Pracowałeś za granicą? Masz do odbioru ogromny zwrot podatku

Polecamy: Nowelizacja UE uderzy w polski rynek pracy? Chodzi o delegowanie pracowników

Oprac. na podst. polskieradio.pl, businessinsider.com.pl, twitter.com, delegowanie.pl

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze