Oba samoloty latają na trasach europejskich. Pierwszy zabiera na pokład 106 pasażerów, drugi – 186. Piloci chcący poćwiczyć starty i lądowania na europejskich lotniskach nie muszą już szkolić się za granicą. Mają teraz symulatory lotu obu tych samolotów dostępne na miejscu, w Warszawie. Na symulatorze Embraera piloci już się szkolą, na symulatorze Boeinga szkolenia zaczną się w przyszłym tygodniu.
Lot jak w samolocie
W symulatorze siedzi się jak w prawdziwej kabinie pilotów. Za oknami lotnisko na warszawskim Okęciu. Startujemy. To dla polskich pilotów niemal bułka z masłem, to ich domowe lotnisko. Są jednak takie miasta, w których lądować jest trudno z powodu otaczających lotnisko gór, morza czy wieżowców. Tak jest np. w Chorwacji czy na lotnisku London City. My lecimy do Nicei. W dole niebieszczy się Morze Śródziemne, a w dali widać pasy lotniska. Samolot obniża lot i gładko siada na ziemi.
- Symulator służy do ćwiczenia procedur lotniskowych, nadlotniskowych oraz do ćwiczenia postępowania w przypadku usterek, które mogą się nam przydarzyć w trakcie lotu czy lądowania. Urządzenia tego typu bardzo podwyższają standard szkolenia lotniczego, podtrzymują nawyki i umiejętności pilotów. Są nieocenioną pomocą przy pracy zawodowego pilota liniowego, albo szkoleniu osoby, która takim pilotem pragnie zostać – mówi kpt. Jan Szubiński, kierownik szkolenia w LOT Flight Academy.
ZOBACZ: Gotowi na wakacje? PLL LOT z letnią siatkę połączeń. Aż 14 nowych tras!
Bezpiecznie i komfortowo
Symulator odwzorowuje niemal wszystkie usterki, które mogą się przydarzyć w czasie startu, lotu czy lądowania. Można np. ćwiczyć lądowanie z awarią silnika, postępowanie w wypadku pożaru w czasie lotu czy usterki hydraulicznej. Piloci ćwiczą także wodowania.
- Każda sytuacja, która się zdarza na pokładzie statku powietrznego, i która jest zaraportowana, jest analizowana i później staje się przedmiotem rekomendacji czy zaleceń dla lotników, również do ćwiczeń na symulatorach – mówi Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy PLL LOT. – Jako przykład mogę podać tzw. twarde lądowanie (za szybko i/lub zbyt pionowo – przyp. red.). W 2019 r. mieliśmy na flocie Embraerów więcej niż zwykle problemów z twardym lądowaniem. To nie jest ani komfortowe dla pasażerów, ani dobre dla samolotu, bo musi on potem przejść przegląd techniczny. Dzięki uszczelnieniu procedur i ćwiczeniom zredukowaliśmy liczbę twardych przyziemień o 70 proc. – wyjaśnia.
Przepisy wymagają, by piloci szkolili się na symulatorach minimum dwa razy w roku.