Jak rodzice naginają fakty, by otrzymać pieniądze? „Newsweek” opisuje to na przykładzie świetliczanki z Wielkopolski, której syn nie ma rodzeństwa, a dochód w jego rodzinie przekracza 800 zł na osobę. 500 zł nie powinno więc trafić do tego domu. A mimo to wniosek został rozpatrzony pozytywnie. Matka użyła bowiem fortelu – w dokumencie podała swoje zarobki z PIT-u za 2014 r., kiedy jeszcze spełniała warunki, by świadczenie rodzinne otrzymać.
ZOBACZ TEŻ: Dziecięcy biznes, czyli ile w ramach 500+ dostaną najbiedniejsi
W 2015 r. jej sytuacja finansowa jednak się poprawiła. Ale o tym pani Anita już urzędników nie poinformowała. Czy złamała prawo? I tak i nie. Ustawa wprowadzająca 500 zł na dziecko mówi, że rokiem, za który rodzice muszą przedstawić dane z PIT-u jest właśnie 2014, ale dodaje, że jeśli ich domowy budżet zmienił się na tyle, że ma to wpływ na przyznanie pieniędzy, muszą o tym poinformować urzędników. - Ja nic nie sfałszowałam, najwyżej zataiłam – broni się świetliczanka.
Takich rodziców, jak ona, jest więcej, a urzędnicy nie są w stanie zweryfikować prawdziwości wszystkich wniosków. Rodzice kombinują jednak nie tylko przy wypełnianiu dokumentów – dogadują się też z szefem, że oficjalnie zwolni ich z pracy, gdy tymczasem pracują na czarno. Z kolei samozatrudnieni zawieszają lub likwidują działalność gospodarczą, w rzeczywistości ją prowadząc. W takiej sytuacji, nawet jeśli mają jedno dziecko, świadczenie im się należy, bo nie wykazują żadnego dochodu. - To nie są żarty. Pracodawcy naprawdę dogadują się z przełożonymi, by zwalniali ich dla 500 złotych na miesiąc – mówi w „Newsweeku” Agnieszka Durlik z Krajowej Izby Gospodarczej.
ZOBACZ TEŻ: Nowy rekord 500+. Aż 6000 zł otrzymają rodzice dwanaściorga nieletnich dzieci z Małopolski
Jakie konsekwencje czekają rodziców, kiedy okaże się, że 500 zł na dziecko pobierają niesłusznie? Ustawa nie mówi o jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej. Wyraźnie jednak podkreśla, że w takiej sytuacji świadczenie musi zostać zwrócone wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie. Obecnie wynoszą one 7 proc. Jeśli więc wyjdzie na jaw, że nieuczciwy rodzic pobierał świadczenie na jedno dziecko, na przykład przez trzy miesiące, musi oddać państwu 1605 zł. Za każde pobrane 500 zł należy się bowiem 35 zł odsetek.
Jeśli przyłapany nie będzie chciał zwrócić pieniędzy, musi pamiętać, że „nienależnie pobrane świadczenie wychowawcze podlega egzekucji w trybie przepisów o postępowaniu egzekucyjnym w administracji”. Warto jednak odnotować, że należności te przedawniają się po trzech latach od momentu, w którym decyzja o zwrocie nienależnie pobranego świadczenia stała się ostateczna.
500+. Rodzice oszukują przy składaniu wniosków. Co za to grozi?
Wyłapanie wszystkich nadużyć przy składaniu wniosków w programie Rodzina 500+ jest niemożliwe – ostrzegają samorządowi urzędnicy, których cytuje „Newsweek”. Tymczasem rodzice, którym zgodnie z ustawą świadczenie się nie należy, kombinują jak koń pod górę, by jednak je otrzymać. Sprawdzamy, jakie są konsekwencje w razie bezprawnie pobieranego 500+.