By dotrwać do końca miesiąca, polscy seniorzy starają się oszczędzać, na czym tylko się da, przed wydaniem dokładnie oglądają każdą złotówkę. Inni szukają oparcia w rodzinie. Są też tacy, którzy - by móc normalnie żyć, zmuszeni są zostawić wszystko i zamknąć się w domu starców!
- Nie stać mnie było na samodzielne utrzymanie mieszkania - mówi Melania Kawałko (83 l.) z Białegostoku. - Opłaty za czynsz i media pochłaniały większą część mojej emerytury. A z reszty nie wystarczało na zakup pożywienia czy leków. Nie miał mi kto pomagać. Dlatego zdecydowałam się na pobyt w domu opieki społecznej. Bo jak tu żyć z takich pieniędzy - opowiada załamana kobieta. I na dowód pokazuje odcinek ostatniej emerytury - 660 zł brutto! Po odliczeniu składki zdrowotnej i zaliczki na podatek dochodowy na miesięczne utrzymanie zostawało jej zaledwie 584 zł. Dlatego pani Melania popiera inicjatywę "Super Expressu" i Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów. Uważa, że coroczna waloryzacja jest za niska i nie rekompensuje wzrostu cen spowodowanych galopującą drożyzną. - Jeśli podwyżki dla emerytów dalej będą tak głodowe, jak teraz, to nie pozostanie nam nic innego, jak wszystkim korzystać z pomocy społecznej lub szybko umrzeć - tłumaczy rozżalona. PZERiI i "Super Express" wystąpiły z obywatelskim projektem ustawy, który zakłada zwiększenie wskaźnika realnego wzrostu wynagrodzeń, branego pod uwagę przy wyliczaniu waloryzacji emerytur z 20 do 50 proc. Oznaczałoby to, że emeryt otrzymujący ok. 1300 zł świadczenia na rękę po uwzględnieniu proponowanych przez nas zmian dostałby rocznie ponad 225 złotych więcej.
Jan Guz (53 l.), przewodniczący OPZZ: Pomóżmy emerytom przetrwać kryzys i walczyć o godne życie
- Inflacja brutalnie obniżyła poziom życia przede wszystkim emerytów i rencistów. Waloryzacja świadczeń powinna utrzymywać siłę nabywczą emerytur i rent. Niestety, tak się nie dzieje w stosunku do większości świadczeniobiorców. Pokrzywdzonymi są przede wszystkim ci, którzy mają najniższe świadczenia. W sytuacji znacznych podwyżek cen nośników energii, która pociągnie za sobą dalszy wzrost cen podstawowych artykułów, w tym żywności i leków, oraz opłat związanych z utrzymaniem mieszkania, zapowiadana waloryzacja nie poprawi sytuacji rodzin emeryckich. Obawiam się, że dochody kolejnych setek tysięcy emerytów i rencistów znajdą się poniżej bardzo okrojonego minimum socjalnego. Skutków podwyżek nie złagodzi symboliczna dla tej grupy 1-proc. obniżka podatków.
To powody, dla których rząd powinien podnieść wskaźnik waloryzacji w części uzależnionej od realnego wzrostu płac z 20 do 50 proc. O wyższy wskaźnik OPZZ apeluje od lat do kolejnych rządów. Widzimy też konieczność zmiany formuły waloryzacji, aby jedna z jej części miała charakter socjalny i była równa kwotowo dla wszystkich. Będziemy o tym rozmawiać z rządem.
Janusz Śniadek (54 l.), przewodniczący NSZZ "Solidarność": To tragedia, że emeryci muszą żyć za marne 400 złotych miesięcznie Już jutro
Emeryci z całej polski popierają naszą akcję