Czy możliwe jest, aby osadzony w areszcie podejrzany w głośnej aferze GetBack, widywany był w tym czasie na wolności? Tak wynika z dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez "Business Insider Polska". Informator redakcji miał dwukrotnie wiedzieć Piotra Osieckiego poza kratkami aresztu, w czasie w którym formalnie w nim przebywał.
Prokuratura zarzuca Osieckiemu wyrządzenie GetBackowi „szkody wielkich rozmiarów szacowanej na co najmniej 160 mln zł” w związku ze sprzedażą spółki EGB. Biznesmen, który zapewnia, że nie ma sobie nic do zarzucenia i jest niewinny, został aresztowany w połowie ubiegłego roku. W areszcie spędził trzy miesiące, po czym w listopadzie 2018 r. Sąd Okręgowy zadecydował o jego wypuszczeniu za poręczeniem majątkowym w rekordowej kwocie 108 mln złotych. Był to weksle złożone przez grono znanych przedsiębiorców.
Śledczy nie dali jednak za wygraną i 21 stycznia sąd uchylił poprzednie postanowienie. Co więcej – orzekł o areszcie dłuższym niż chciała prokuratura. Były prezes wrócił więc za kratki.
Zdaniem "Business Insider Polska", w przypadku obu odsiadek, Osiecki miał być widywany na wolności. Podczas drugiego z tych spotkań, podejrzany miał stwierdzić w rozmowie ze znajomym (informatorem redakcji), że stara się o… dyplom MBA. Okazało się jednak, że na wspomnianej uczelni Piotra Osieckiego nie ma na liście studentów MBA.
- Tymczasowo aresztowany Piotr Osiecki w areszcie przebywał od 3 września 2018 do 27 listopada 2018 roku i ponownie od 23 stycznia 2019 r. W czasie pobytów w areszcie śledczym Piotr Osiecki nie korzystał z zezwoleń na opuszczenie jednostki penitencjarnej – twierdzi cytowana przez "BIP" mjr Arleta Pęconek z biura dyrektora generalnego Służby Więziennej.
Opuszczenie aresztu tymczasowego jest dopuszczalne w Kodeksie karnym, ale ściśle określonych przypadkach i wyłącznie za zgodą prokuratora lub sądu.