Przyboczna prezesa NBP zarabia więcej niż prezydenci

i

Autor: Piotr Guzik/Forum Przyboczna prezesa NBP zarabia więcej niż prezydenci

Afera NBP. Glapiński wielkim nieobecnym, tłumaczyli się inni [WIDEO]

2019-01-09 13:20

Informacja o kosmicznych zarobkach najbliższych współpracowników prezesa Narodowego Banku Polskiego zszokowała opinię publiczną. W związku z tym NBP postanowił ujawnić zarobki niektórych ze swoich pracowników, by uciąć medialną burzę.

Afera NBP
Niebotyczne zarobki „asystentek” prezesa NBP, Adama Glapińskiego, ujawniła „Gazeta Wyborcza”. Poinformowała ona, że m.in. dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji NBP Martyna Wojciechowska miała zarabiać nawet 65 tys. złotych miesięcznie (wraz z premiami i bonusami). Na zwołanej przez NBP konferencji dyrektor i zastępca dyrektora departamentu kadr odpowiedzieli na te zarzuty.

- Żaden z dyrektorów nie otrzymuje wynagrodzenia 65 tys. złotych. Miesięczne wynagrodzenie całkowite, wyższe niż 60 tys. złotych, zdarzyło się w ubiegłym roku raz i tyle – powiedziała Ewa Raczko, z-ca dyrektora Departamentu Kadr NBP.

Jak wyjaśniono, zarząd NBP ustalił wysokość zarobków w 2010 roku. Dziś, jak zaznaczyła Ewa Raczko, kwoty te do wiadomości publicznej podane zostały po raz pierwszy. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że średnie miesięczne dochody samego prezesa NBP w 2015 roku wynosiły 74 tys. złotych, podczas gdy w 2018 roku było to 63,5 tys. złotych. W przypadku dyrektorów NBP, zarobki od 2014 do 2018 roku wynosiły średnio 37 tys. złotych.

- Te kwoty zawierają zarówno podstawowe wynagrodzenia, jak i wszystkie inne świadczenia, dodatki, nagrody rzeczowe – wyjaśniła z-ca dyrektora Departamentu Kadr NPB. Na prośbę, by ujawnić zarobki poszczególnych osób wymienionych w artykule „Wyborczej”, Raczko odpowiedziała: - Nie podamy zarobków poszczególnych dyrektorów, bo nie chcemy, żeby poczuli się źle, że jedni zarabiają więcej, drudzy mniej. Ich zarobki zależne są od obowiązków.

Podczas konferencji zauważono też, że o ile wzrost wynagrodzeń w sektorze bankowym w 2017 roku wyniósł 6,8 proc., o tyle w tym samym czasie w NPB plasował się na poziomie 3,1 proc. NBP wyjaśniło też sprawę finansowania swoich pracowników. - Nie żyjemy z pieniędzy podatników – podkreśliła Raczko. - Nasze dochody są niezależne od Budżetu Państwa.

Dziennikarze zapytali także o premie w NBP za urodzenia dziecka, dodatki na święta oraz stanowisko asystentki prezesa NBP.

- Uchwała o zarobkach pracowników przewiduje różne dodatki dla pracowników. Są w tym premie, można je nazwać uznaniowymi. Jest też nagroda prezesa, którą dostaje się za szczególne osiągnięcia, za nowatorskie rozwiązania, zaangażowanie. Ta „karpiówka” to jest z funduszu wynagrodzeń prezesa. „Becikowe” też są, bo na to jest fundusz socjalny i z tytułu urodzenia dziecka można ubiegać się o zapomogę – tłumaczyła z-ca dyrektora Departamentu Kadr NBP. - Nie ma stanowiska asystenta czy asystentki prezesa NBP. Jest stanowisko "po prostu asystenta" i to najniższe stanowisko. Od tego "świeżaki" rozpoczynają karierę w NBP – stwierdziła Raczko.

Co ciekawe sam zainteresowany sprawą, prezes NBP Adam Glapiński, nie pojawił się na konferencji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze