Kilka miesięcy później Agnieszka Duplicka (48) wyczuła w jednej z piersi guza. Początkowo sądziła, że to może jakaś torbiel. Bo rak? U tak zdrowej, dbającej o siebie osoby? Niemożliwe. Kolejne usg i biopsja nie pozostawiały wątpliwości – rak. Duży, o średnicy ok. 6 cm, bo rósł w tempie błyskawicznym. Zaś wynik badania histopatologicznego okazał się jeszcze gorszym rozpoznaniem – to bardzo źle rokujący, wyjątkowo agresywny rak trójujemny, pojawiający się głównie u młodszych kobiet, aktywnych zawodowo, spełniających się w wielu społecznych rolach. Pani Agnieszka jest jedną z nich.
Najpierw była mocna chemia – 12 cykli podwójnej tzw. białej chemii i 4 cykle czerwonej. Potem całkowita mastektomia, z wycięciem 18 węzłów chłonnych, z których 17 było już zajętych. I zalecona radioterapia. Dodatkowe badania, które miały odpowiedzieć na pytanie, czy u podłoża leżą zmiany genetyczne, nic takiego nie potwierdziły, ale mutację w genie BRCA2 pokazały jeszcze dokładniejsze badania.
– Sytuacja na dziś wygląda tak, że choć guz został wycięty, w każdej chwili mogą wystąpić przerzuty, bo to bardzo groźny przeciwnik – mówi pani Agnieszka. – Jest lek, który może ten proces powstrzymać, ale niestety nierefundowany. A kuracja miesięczna to koszt 16 tys. zł. Dzięki pomocy najbliższych udało nam się uzbierać na miesiąc. Ale 18. maja powinnam otrzymać terapię na kolejny miesiąc. Aby były efekty, kuracja powinna trwać rok. Czy się uda? Boję się.
– Proszę, pomóżcie – apeluje mąż Rafał. – Nie mamy czasu do stracenia. (BS)
Wpłaty można dokonywać przez Fundację Siepomaga: siepomaga.pl/agnieszka-duplicka,
nr konta: 23 2490 1028 3587 1000 0027 1742