Wojna z Rosją trwa nie tylko na spływającej krwią ukraińskiej ziemi. Konflikt rozgrywa się również w cyberprzestrzeni. Rosja od kilkunastu lat zatruwa zachodni internet propagandą, dezinformacją i dzieli społeczeństwa dzięki trollom i pożytecznym idiotom. Hakerzy na usługach Kremla nieustannie dokonują ataków na zachodnie instytucje. Po wkroczeniu putinowskich wojsk na Ukrainę, rosyjska ofensywa w sieci się nasiliła, ale rosyjski reżim w końcu zderzył się z kontrofensywą.
W dniu inwazji Rosji na Ukrainę, w czwartek 24 lutego, Anonymous przekazali na Twitterze, że wypowiada agresorowi cybernetyczną wojnę. Od tamtego momentu dzięki działaniom anonimowej grupy hakerów, dostęp do wielu rosyjskich stron internetowych jest nieosiągalny. Anonymous przechwyciła rosyjskie wojskowe systemy łączności. Hakerzy informowali także, że doprowadzili do wycieku bazy danych z ministerstwa obrony Rosji.
"Anonymous ciągle prowadzi działania prowadzące do tego, by rosyjskie rządowe witryny internetowe były zablokowane. Przekazujemy także informacje mieszkańcom Rosji, by w końcu mieli oni dostęp do wiadomości nieskażonych putinowską państwową cenzurą" - zapewniała grupa na swoim profilu na portalu społecznościowym.
Innym razem Anonymous włamali się do drukarek tysięcy rosyjskich użytkowników i za ich pośrednictwem przesłali im komunikat o kłamstwach putinowskiej propagandy wraz z instrukcjami, jak się przed nią bronić poprzez instalację specjalnego oprogramowania. Wydrukowano ponad 100 tys. kopii oświadczeń nawołujących do niedawania wiary kremlowskiej wersji wojny na Ukrainie. "Obywatele Rosji, działajcie teraz, by powstrzymać terrorystów. Putin zabija tysiące ludzi na Ukrainie" - napisano.
Anonymous włamali się także do wszystkich rosyjskich państwowych kanałów telewizyjnych, w wyniku czego pojawiły się w nich filmy przedstawiające wojnę na Ukrainie i wzywające Rosjan do przeciwstawienia się rosyjskiemu ludobójstwu na Ukrainie - poinformowała agencja Ukrinform.
Podobnych, potwierdzonych lub przypisywanych Anonymous, akcji jest mnóstwo. Tajemniczy hakerzy działają od lat, określając się jako cyber-aktywiści. Co wiadomo o tej grupie?
- Wiemy właściwie to, co chciała o sobie powiedzieć. Znamy osobę, która deklaruje się jako założyciel organizacji nazwiskiem Aubrey Cottle. Natomiast nie do końca wiadomo, kto do niej należy, czy skąd biorą się jej zasoby. Możemy mieć nadzieję, że tak jak deklaruje, grupa zrzesza wysokiej jakości specjalistów, którzy walczą z różnego rodzaju opresją na świecie. Cottle w 2020 roku, czyli jeszcze przed wojną wymienił nawet cele na najbliższy czas - powiedziała PAP dr Karolina Małagocka z ALK.
Polecany artykuł:
Kolektyw hakerów zawiązał się jeszcze w 2003 roku. Głośno o nich zrobiło się w 2012 roku, podczas kontrowersji związanych z ACTA. Znakiem rozpoznawczym hakerów jest maska Guya Fawkesa, angielskiego katolika, który w 1605 roku przeprowadził nieudany zamach na budynek brytyjskiego parlamentu. Taką samą maskę nosił walczący z totalitarnym reżimem bohater komiksu Alana Moore'a "V jak vendetta".
"Anonimowych jest w Polsce mniej niż setka, większość to ludzie, którzy wchodzą lub dopiero niedawno weszli w dorosłe życie" - pisała w 2012 roku "Rzeczpospolita".
Jak pisaliśmy w "Super Expressie", Anonymous to ogólnoświatowa grupa aktywistów i hakerów nie mająca jednego wspólnego programu ani lidera, często występująca przeciwko łamaniu wolności obywatelskich. Ich hasła brzmią: "Jesteśmy Anonymous. Jesteśmy Legionem. Nie przebaczamy. Nie zapominamy. Spodziewajcie się nas", "Obywatele nie powinni bać się swoich rządów. Rządy powinny bać się swoich obywateli".
Na celowniku Anonymous znalazły się władze Iranu, kiedy pojawiły się informacje o fałszerstwach wyborczych w 2009 roku. Od początku Arabskiej Wiosny aktywiści Anonymous hakowali strony reżimów, przeciwko którym wystąpiło społeczeństwo. W sieci walczą także z ruchami nacjonalistycznymi. Kiedy indziej zajmowali się też mniej doniosłymi sprawami. Kiedy Australia chciała ograniczyć dostęp do pornografii, hakerzy włamali się na stronę premiera zamieścili tam sprośne materiały. Na pieńku z Anonymous ma także Chińska Republika Ludowa.
Teraz głównym wrogiem Anonymous jest Putin. Czy hakerzy mogą zmienić losy, a może ich działalność jeszcze zaszkodzi Ukrainie i jej sojusznikom?
- Nie jestem pewna, czy z globalnego punktu widzenia, chcielibyśmy, aby siedzący gdzieś daleko, anonimowi, jak nawet mówi ich nazwa, ludzie byli w stanie wyłączać satelity. Dzisiaj możemy być z tego zadowoleni i mówić, że dobrze się stało, ale możemy wyobrazić sobie, że ktoś może posłużyć się podobną bronią i nie będziemy się już tak z tego cieszyć. Podobnie jest z ujawnieniem danych na temat 120 tys. rosyjskich żołnierzy. Nie wiemy na przykład, co się z nimi stanie za kilka lat. Na tym właśnie polega problem z tą grupą. Praktycznie każdy jest dzisiaj internautą i coraz więcej obszarów życia zależy od dobrego funkcjonowania sieci. Tymczasem nad Anonymous nikt nie ma kontroli. Działania aktywistów zawsze miały bulwersować, mieściły się na granicy prawa, a nawet poza nią. Takie grupy działające w świecie rzeczywistym możemy jednak z ich działań rozliczyć, a nieznanych ludzi ze świata cyfrowego - nie - powiedziała PAP dr Karolina Małagocka z ALK.