Zgodnie z przepisami, które zaczęły obowiązywać w lutym każdy lek sprzedawany na receptę oraz niektóre leki sprzedawane bez recepty muszą być oznakowane odpowiednim unikalnym kodem. Zadanie znakowania spoczywa na producentach, którzy muszą korzystać ze specjalnej europejskiej bazy. Niestety system ten zawodzi i już w szpitalach zaczyna brakować niektórych leków. Problem dotyczy też pacjentów indywidualnych.
Tymczasem eksperci nie mają wątpliwości, że m.in. w związku z koniecznością dodatkowego znakowania opakowań leki (głównie te bez recepty, których cen nie regulują ministerialne przepisy) po prostu zdrożeją, bo producenci będą musieli ponieść dodatkowe koszty związane z dostosowaniem linii produkcyjnych do nowych wymagań.
Okazuje się, że już teraz wiele lecznic ma kłopot z zakupem medykamentów w procedurach przetargowych, bo producenci oczekują nawet o kilkanaście procent więcej niż przed kilkoma miesiącami. A wszystko wskazuje na to, że sytuacja może jeszcze się pogorszyć. Dzięki unijnym wymogom pacjenci będą mieli jeszcze większą pewność, że nie kupują fałszywek, ale raczej więcej za to zapłacą.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"