„Super Biznes”: – 1 stycznia rusza program „Mieszkanie na start”, czyli system dopłat do wynajmu. Jaki jest jego cel? Bardziej społeczny czy bardziej gospodarczy?
Artur Soboń: – I taki, i taki. Oczywiście, w pierwszej kolejności ma wymiar społeczny, bo kryterium udziału w nim jest dochodowe. To 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia i 30 pkt proc. na kolejnego członka rodziny.
– Wytłumaczmy czytelnikom, jak to będzie się prezentować w konkretnych liczbach.
– Aby sobie wyobrazić, jak to wygląda w praktyce, spójrzmy na rodzinę z dwójką rodziców i dwójką dzieci. W takiej rodzinie dochód do 1600 zł na osobę uprawniać będzie do udziału w systemie dopłat do czynszu. I takie dopłaty można dostać nawet na 15 lat.
– Ile będzie wynosić dopłata?
– Gdyby trzymać się przykładu tej czteroosobowej rodziny, to przy metrażu 60 mkw. i czynszu na poziomie 1200 zł taka dopłata wynosiłaby 400 zł. Do tego dochodzi jeszcze program 500 plus, który należy się przynajmniej jednemu dziecku, więc to bardzo atrakcyjna forma wsparcia dla rodzin.
– A co z wymiarem gospodarczym?
– Tak, to program proinwestycyjny, ważny dla gospodarki. To dopłaty do nowych inwestycji. Chcemy pobudzać budownictwo mieszkaniowe. W praktyce ma to wyglądać tak, że TBS, inwestor prywatny czy po prostu państwo zgłaszają się do samorządu z deklaracją, że chcą realizować projekt objęty dopłatami dla najemców. Samorząd określa, jakich mieszkań potrzebuje, zgłasza tę inwestycję do Banku Gospodarstwa Krajowego i po zrealizowaniu tej inwestycji najemcy objęci programem „Mieszkanie na start” będą mogli z dopłat korzystać, pomniejszając tym koszty utrzymania.
– Jaka kwota z budżetu jest przeznaczona na ten program w przyszłym roku?
– Ona będzie rosła. Zakładamy, że do tego programu wejdzie ok. 30 tys. rodzin każdego roku, więc docelowo dojdziemy nawet do 3 mld zł. Startujemy ostrożnie – od 200 mln zł.
– A jak się sprawy mają z innym programem, czyli Mieszkaniem plus? Na jakim etapie są realizacje? Czy deklaracja, że do końca przyszłego roku na różnym etapie realizacji będzie 100 tys. mieszkań, jest aktualna?
– Tak naprawdę wszystko, co w kwestii polityki mieszkaniowej robimy, jest Programem „Mieszkanie plus”. Staram się to przedstawiać jako całościowy pomysł na rozwiązanie problemów mieszkaniowych Polaków. Więc Mieszkanie na start jest uzupełnieniem Mieszkania plus. Natomiast sam proces inwestycyjny trwa. Są lokalizacje, gdzie mieszkania będziemy oddawać jeszcze w tym roku. Są takie, gdzie jesteśmy na etapie projektowania, a na wiosnę wchodzimy z pracami budowlanymi. Są lokalizacje, gdzie ogłaszamy konkursy architektoniczno-urbanistyczne. Są też oczywiście takie, które dopiero procedujemy. Przypomnę, że budujemy dwojako.
– To znaczy?
- Poprzez BGK dajemy pieniądze budżetowe na budownictwo mieszkaniowe dla tych gorzej sytuowanych. A jako BGK Nieruchomości nie bierzemy funduszy publicznych, ale pieniądze inwestycyjne. 300 lokalizacji, w których pracujemy, to zarówno duże miasta, jak i mniejsze ośrodki. W dużych zajmujemy się realizacjami na kilka tysięcy mieszkań. Będzie to coś nowego. Tak się w Polsce do tej pory nie budowało.
– Tak jest np. we Wrocławiu?
– Tak, ale największa inwestycja jest w Warszawie przy ulicy Karczunkowskiej, gdzie powstaje 2700 mieszkań. To cały projekt urbanistyczny ze szkołą, nową organizacją komunikacji. Pokażemy, że możemy nie tylko uzupełniać rynek o dostępne cenowo mieszkania, ale budujemy też estetycznie i wygodnie dla mieszkańców.
– Jak wygląda współpraca z samorządami, jeśli chodzi o wyznaczanie lokalizacji? Bo to samorządy wiedzą, jakie są potrzeby mieszkaniowe.
– Prowadzenie polityki mieszkaniowej to w ogóle zadanie samorządów. To one wiedzą, jakie są potrzeby. System dopłat, od którego zaczęliśmy, jest całkowicie oparty na samorządach. To one określają kryteria pierwszeństwa i prowadzą nabór. To także samorząd decyduje o lokalizacji danej inwestycji. Są takie samorządy, które z nami już współpracują. Są takie, który myślą nad tym. Nie sądzę, żeby był samorząd w Polsce, który uważałby, że problemy mieszkaniowe na jego terenie są rozwiązane.
– Co z likwidacją użytkowania wieczystego, które dotykało bardzo wielu Polaków? Kiedy ustawa wchodzi w życie i co ona oznacza dla najemców?
– Użytkowanie wieczyste pod budownictwem mieszkaniowym to absolutny przeżytek PRL. Nikt wtedy nie zakładał wyodrębnienia własnych lokali. Dziś, kiedy jesteśmy właścicielami mieszkania i użytkownikami gruntu, na którym się ono znajduje, to jest to sytuacja cokolwiek niekomfortowa. Od 1 stycznia 2019 r. każdy Polak, który jest właścicielem mieszkania i domu, będzie również właścicielem gruntu.
– Będzie to wymagało dopełnienia jakichś formalności?
– Nie, stanie się to automatycznie. Natomiast nie będzie to nieodpłatne. Jako państwo na gruntach Skarbu Państwa dajemy bonifikatę. Samorządy mają prawo takie bonifikaty określić i myślę, że chętnie będą z tej możliwości korzystać.
Rozmawiał Hubert Biskupski