O roli banków w kształtowaniu systemu gospodarczego i wspieraniu rozwoju przedsiębiorczości rozmawiali Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, i Miro-sław Panek, p.o. prezesa zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego.
HUBERT BISKUPSKI, z-ca red. nacz. „Super Expressu”, szef „Super Biznesu”:
– Jaką rolę mogą odegrać banki w tworzeniu dużych strategicznych inwestycji kreowanych przez Skarb Państwa?
ZBIGNIEW JAGIEŁŁO, prezes PKO BP:
– Banki wpływają na nie poprzez ustrukturyzowanie sposobu finansowania. Duże projekty inwestycyjne mają wiele etapów i wymagają zaangażowania się nie tylko jednego banku. Powinniśmy współpracować np. z Bankiem Gospodarstwa Krajowego oraz z innymi bankami komercyjnymi po to, żeby ryzyko pojedynczej inwestycji było rozłożone na wiele podmiotów. Drugi element to finansowanie na podstawie przewidywalnych, długoterminowych pasywów bankowych, jakimi są depozyty klientów indywidualnych. Jeśli zasoby oszczędności są w kraju, można zaplanować, kiedy i ile z nich przekuć w kredyt inwestycyjny. W tzw. czasach pokryzysowych, po 2008 r., wskaźnik kredyty do depozytów w Polsce wynosił nawet 120 procent. Jako kraj musieliśmy więc importować oszczędności z zagranicy. Obecnie wskaźnik kredyty do depozytów jest na poziomie około stu, co oznacza dobrą równowagę.
KRZYSZTOF PIETRASZKIEWICZ, prezes Związku Banków Polskich:
– Banki zapewniają długofalowe myślenie o procesach gospodarczych, działając stabilizująco nawet wtedy, gdy zachodzą duże zmiany śród inwestorów publicznych. Bankowość jest naszym wspólnym zasobem krajowym i bez odpowiedniego potencjału instytucji finansowych, także tych z krajowym kapitałem, trudno sobie wyobrazić płynną realizację projektów rozwojowych. Dlatego należy robić wszystko, aby wzrost gospodarczy kraju był połączony ze wzrostem potencjału ekonomicznego sektora bankowego. Niestety, relacje funduszy własnych polskich banków do PKB oraz oszczędności polskich banków do oszczędności krajowych plasują nas w końcówce krajów UE. Mówiąc o wielkich rozwojowych projektach, trzeba dyskutować także o poważnej roli instytucji finansowych. Solidnie zarządzanych, bezpiecznych, dobrze nadzorowanych.
MIROSŁAW PANEK, p.o. prezesa zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego:
– Duże projekty, których inicjatorem jest państwo, powinny być traktowane przez sektor bankowy tak samo jak inne. Inie jest tak, że jak państwo wymyśli jakiś wspaniały projekt, to bank państwowy go sam cały sfinansuje. Taki bank ma ograniczone możliwości, konieczna jest dywersyfikacja i tworzenie konsorcjów, żeby wykorzystując inne banki, rozłożyć ryzyko i połączyć możliwości finansowe. Ważne jest również to, że udział banków komercyjnych poddaje projekty testowi rynkowemu.
Hubert Biskupski:– Jeżeli chodzi o wspieranie inwestycji dużych, których impuls płynie z rządu, nie wygląda to chyba najgorzej. Inaczej jest w przypadku inwestycji start-upowych, pomysłów innowacyjnych. Tutaj, jak rozumiem, pewnym zagrożeniem jest to, że nie wiadomo, jak one się rozwiną. Jak wspomóc start-upy, które mogą stać się kołem zamachowym naszej gospodarki?
Zbigniew Jagiełło:– Nie zbudowaliśmy jeszcze w Polsce ekosystemu finansowania przedsięwzięć ryzykownych na wstępnym etapie rozwoju. Kraje dojrzalsze gospodarczo, Stany jednoczone, Europa Zachodnia, wypracowały system, który zaczyna się od tzw. aniołów biznesu, mających już doświadczenie wprowadzeniu biznesu o wysokiej stopie ryzyka. Wchodzą oni, nie jako kredytodawcy, ale jako współudziałowcy, w ryzykowny projekt. Następny stopień to tak zwane fundusze zalążkowe, kolejny fundusze venture capital i wreszcie private equity. Ten system w Polsce jest fazie tworzenia. Stąd start-upy, mając dobry pomysł i przewidywalny biznesplan, nie mają kapitału na start. Prace, które trwa-ją na poziomie rządowym, pozwalają przypuszczać, że w przeciągu 2–3 lat ma powstać solidny ekosystem do wspierania innowacyjnych, dochodowych pomysłów.
Krzysztof Pietraszkiewicz: – Musimy się pogodzić z tym, że pewna liczba projektów start-upowych, szczególnie tych bardziej zaawansowanych, z innowacjami, może się nie udać.
Mirosław Panek: – Nie należy od banku oczekiwać finansowania tam, gdzie jest miejsce na inwestycję wysokiego ryzyka. Start-upy to jest zadanie dla zupełnie innych podmiotów, chociaż nasz bank będzie uczestniczył w rozdystrybuowaniu 680milionów euro, przeznaczonych na innowacyjność w ramach Programu Operacyjnego innowacyjny Rozwój. Aby rozwinęły się przedsięwzięcia wysokiego ryzyka, potrzebne są inwestycje działowe, za pomocą wyspecjalizowanych funduszy kapitałowych. Natomiast w momencie, kiedy będą to już firmy mające produkty i będzie nadzieja na wprowadzenie ich na rynek, z przyjemnością i my, i inne banki, będzie-my udzielali im kredytów.
Zbigniew Jagiełło: – Start-upy to działalność, gdzie ryzyko przegranej jest duże, ale też bardzo duża jest nagroda za zwycięstwo. Skoro upada, powiedzmy siedem firm na dziesięć, nie mogą być one finansowane z kredytu. Ekosystem jest budowany przez to, co już istnieje (różnego rodzaju firmy), czy też przez różnego rodzaju fundusze zwane venture capital. GK już taki fundusz utworzył, PKO będzie chciało utworzyć. Polega to na wydzieleniu ze swojego zysku sumy powiedzmy stu milionów złotych, tworzącej odrębną osobowość prawną. Te pieniądze są inwestowane (nie pożyczane) według innych reguł niż reguły bankowe.
Hubert Biskupski: – Start-upy to biznes wysokiego ryzyka, a MSP to biznes jednak nieco mniejszego ryzyka. Związek Banków Polskich przygotował raport „Polska i Europa. Wyzwania i zagrożenia”, w którym jest informacja, że 53,9 procent o udział kredytów dla sektora prywatnego w stosunku do PKB w Polsce (jeden z najniższych w Europie). Jak to zmienić?
Zbigniew Jagiełło:– Pytanie, czy warto zmieniać. I jeśli zmieniać, to jak. W tym pytaniu tkwi przeświadczenie, że w Polsce małe i średnie przedsiębiorstwa w zbyt mały sposób korzystają z czegoś, co się nazywa lewarem dłużnym (rozwijanie firmy za pożyczone pieniądze). Według mnie wynika to z dwóch przyczyn. Po pierwsze, małe firmy były zaszokowane zmianami na początku lat 90., kiedy nagle od gospodarki PRL przechodziły do nowej, kiedy nagle stopy oprocentowania kredytów zmieniły się nie o kilka czy kilkanaście procent, ale o sto czy kilkaset. W związku z tym z doświadczenia przedsiębiorców wynika unika-nie tego typu kredytów, żeby nie znaleźć się w pułapce. Poza tym brak edukacji ekonomicznej powoduje, że nie potrafi-my policzyć, co jest dla nas korzystniejsze: korzystanie z własnych zasobów finansowych przy rozwoju firmy, czy wykorzystanie pieniędzy pożyczonych. Dlatego wielkość kredytowania MSP w Polsce w stosunku do PKB jest niższa niż krajach rozwiniętych. Nie zmieni-my tego w sposób rewolucyjny jakimś nakazem czy rozporządzeniem, tylko poprzez edukację ze strony instytucji finansowych i rządowych, wskazywanie dobrych przykładów, dowodzących sukcesu polskich firm, które wykorzystały kredyt do tego, żeby osiągnąć wyższy poziom rozwoju i więcej zarabiać. Potrzebujemy stabilności makroekonomicznej, stabilności w zakresie stanowienia prawa, no i większego dynamizmu nowego pokolenia przedsiębiorców, niepamiętających szokowego przejścia z PRL do gospodarki rynkowej.
Hubert Biskupski:– Czy jakaś część winy nie leży po stronie banków? Czy nie powinny one zwiększyć swojej oferty dla tego sektora?
Krzysztof Pietraszkiewicz: – Proszę pamiętać, że banki są najbardziej restrykcyjnie regulowaną branżą, przede wszystkim ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo depozytów i pośrednio za stabilność finansową państwa.
Hubert Biskupski: – A czy jest przestrzeń dla poszerzania dostępności kredytów dla MSP?
Mirosław Panek: – Jeśli chodzi o dostępność finansowania dla małych i średnich przedsiębiorstw, to według badań jest ona w Polsce nieco lepsza od średniej unijnej. Problem w tym, że u nas wciąż jest tych firm mało, mniej niż mogli-byśmy ich mieć. Myślę, że to finansowanie się poprawia, zresztą to jest kierunek w całej Unii Europejskiej. Już nigdzie nie ma wątpliwości, że małe i średnie przedsiębiorstwa są sektorem, który trzeba wspierać, zwłaszcza w okresie spowolnienia gospodarczego.
Hubert Biskupski: – Czy państwo powinno partycypować we wspieraniu tego sektora?
Zbigniew Jagiełło:– Państwo już to robi. Program gwarancji, wspierania polskich małych i średnich firm, to zjawisko nie tylko polskie, ale unijne. Po kilku latach doświadczeń wymaga on pewnie kilku korekt, aby promować tych, którzy chcą być lepsi, w branżach przyszłościowych. Branże niskorentowne, o niskiej produktywności, należy lek-ko dyskryminować, żeby nie stworzyć sytuacji, w której będzie wiele film utrzymujących się przy życiu dzięki programowi de minimis. Jest jeszcze inny czynnik związany z działalnością małych i średnich firm. Jedną z większych barier dla MSP jest otoczenie prawne. Przepisy, które funkcjonują na osi małych i średnich firm, powinny być upraszczane w stosunku do dużych instytucji. Pożądana jest więc zdrowa, przemyślana ingerencja państw, możliwiająca łatwiejsze funkcjonowanie tego typu przedsiębiorstw.
Mirosław Panek: Program gwarancji de minimis funkcjonuje bardzo dobrze i zgodnie z zasadą „lepsze jest wrogiem dobrego” podchodziłbym ostrożnie do wprowadzania zmian. Niepokoi mnie coś innego –firmy, które dziś są małe i średnie mogą bać się wejść na wyższy poziom, bo przez to będzie im trudniej zdobyć to finansowanie.
Krzysztof Pietraszkiewicz:– Myślę, że wspieranie ze strony państwa to solidne, przewidywalne prawo i czas na przygotowanie, jeśli ma się ono zmienić. Poza tym dobrze funkcjonują-ce banki, ale oprócz tego także fundusze gwarancyjne i instrumenty wspierające np. ekspansję eksportową. Stąd inicjatywy Ministerstwa Rozwoju zasługują na ogromny szacunek i uznanie. Ale jest jeszcze jeden aspekt. Musimy pamiętać, że setki przedsiębiorców będzie chciało pozostać w swojej niszy i rozwijać się organicznie powoli, a w interesie Polaków leży to, aby pewna liczba przedsiębiorstw wzrastała nieco szybciej, żeby szukała swojego miejsca na rynkach międzynarodowych. Małe i średnie firmy, np. naszych sąsiadów na zachód od nas, są znacznie mocniejsze i liczniejsze. Wśród pożądanych rozwiązań prawnych są moim zdaniem instytucje wspierające restrukturyzację polskich firm. W krajach takich jak Niemcy, Holandia czy Francja buduje się specjalne, przejściowe mechanizmy restrukturyzacji. Tego jeszcze nam w Polsce brakuje. I dobrych rozwiązań podatkowych, i rozwiązań instytucjonalnych.
Zbigniew Jagiełło:– Rzeczywiście, z naszych badań wynika, że polskie małe i średnie firmy eksportują mniej usług i towarów niż równoległe do nich firmy z państw starej Unii. Moim zdaniem wiąże się to z trzema czynnikami. Małym doświadczeniem, bo to jest dopiero pierwsze pokolenie polskich przedsiębiorców. Dla nich naturalny jest rozwój w najbliższym otoczeniu. Po drugie bariera językowa, po trzecie kulturowa. Dopiero w ostatnich latach możemy swobodnie wyjeżdżać, poznawać inne kultury i nawiązywać relacje. Te trzy elementy będą powoli wygasały. Za sprawą nowego pokolenia polskich przedsiębiorców, młodych, wykształconych, bez barier językowych. I bez bagażu, o którym kiedyś Stefan Kisielewski powiedział „wyżeł wychowany pod szafą zawsze czuje się jamnikiem”.
Hubert Biskupski: – Często są przedsiębiorcy radzący sobie doskonale, a natykający się na barierę protekcjonizmu. Niektóre nasze firmy próbują być potentatami, mając ku temu olbrzymie możliwości, ale na rynku francuskim czy niemieckim ich konkurenci otrzymują gigantyczne wsparcie ze strony państwa. I ostatnie pytanie. Poziom ubankowienia w Polsce: 77 procent, jeden z najniższych w Europie. Jak go podnieść?
Zbigniew Jagiełło: – Nie zgadzam się z tym. Widziałem inne raporty, i wskazują one na dużo wyższy poziom ubankowienia. Gdy popatrzymy na młode pokolenie, żyjące w normalnym kraju, tam współczynnik ubankowienia jest taki sam jak w innych krajach.
Krzysztof Pietraszkiewicz:– Tutaj muszę się nie zgodzić z panem prezesem, bo badania, co jest zaskakujące, pokazują, że bardzo niski poziom ubankowienia mamy wśród studentów. Ale zgadzam się z kolei, że jest to kwestia najbliższych miesięcy, bo jestem przekonany, że te kilkadziesiąt milionów rachunków dostępnych przez internet i przez nowoczesne instrumenty postawią nas w nowej rzeczywistości. 10 lat temu poziom ubankowienia był poniżej 10 procent, i oto wciągu tych dziesięciu lat doszliśmy do ponad 80. Natomiast jest rzeczywiście istotne, aby zwiększyć obrót bezgotówkowy i zmniejszyć obszary szarej strefy. Nie może być tak, że 150–170miliardów złotych krąży poza systemem finansowym. Ważne jest budowanie świadomości, że funkcjonowanie normalnych instytucji finansowych i ich sprawność jest bardzo ważna dla rozwoju kraju. Dlatego bardzo cieszę się z inicjatyw Ministerstwa Rozwoju, Ministerstwa Cyfryzacji czy Ministerstwa Finansów dotyczących cyfryzacji. Wreszcie po wielu latach następuje przełom. To, czego dorobiliśmy się w bankowości w dziedzinie technologii, jesteśmy gotowi niejako w prezencie dać wszystkim użytkownikom i zmodernizować nie tylko nasze państwo, ale i działalność setek tysięcy przedsiębiorstw, zwiększając ich konkurencyjność.
Mirosław Panek:– Ze względów demograficznych jesz-cze przez jakiś czas poziom ubankowienia w Polsce pozostanie niski. Starszych ludzi nie da się nakłonić do korzystania z bankowości elektronicznej. Ale warto zwrócić uwagę, że wyprzedzamy Zachód sprawnością i szybkością procesu zakładania konta bankowego. Mamy dużo bardziej zaawansowane technologie bankowości mobilnej –to w przyszłości może być przedmiotem międzynarodowej ekspansji polskich banków.
Materiał Edukacyjny Warszawskiego Instytutu Bankowości