Przełomowy wyrok Sądu Najwyższego
Sąd Najwyższy podjął uchwałę, która głosi, że praca wykonywana przez nauczyciela ponad normę czasu pracy z Karty nauczyciela jest pracą w godzinach nadliczbowych w rozumieniu Kodeksu pracy.
Zgodnie z Kartą nauczyciela pracuje 40 godzin tygodniowo, w tym ma co do zasady 18 godzin przy tablicy, czyli pensum. Karta nauczyciela nie przewiduje, by nauczyciel pracował w godzinach ponadliczbowych, czyli ponad 40 godzin tygodniowo. Chodzi o godziny, których nie można zaliczyć do zajęć dydaktycznych, wychowawczych lub opiekuńczych, jak np. wyjazdy na wycieczki, wyjścia do teatru. Wyrok SN może spowodować lawinę procesów, a sprawa dotyczy ponad 700 tys. nauczycieli. Jak uzasadniał sędzia Piotr Prusinowski, płacenie za nadgodziny, jest zasadą w polskim systemie pracy.
— Jak ktoś pracuje dłużej, to Kodeks pracy mówi, że ma prawo do dodatkowej zapłaty lub wolnego. I skoro Karta nauczyciela nie zawiera nic na ten temat, to oznacza, że stosuje się Kodeks pracy. Wyjątkiem jest niepłacenie za nadgodziny. Jeśli nauczyciel przekracza normę, to trzeba mu zapłacić - mówił sędzia Prusinowski, cytowany przez "BI"
Nauczyciele będą pozywać szkoły?
Na uchwałę SN już zareagowały kancelarie prawne. Radca prawny Joanna Jędrzejewska, partner w Kowalak Jędrzejewska Konrady i Partnerzy, nie ma wątpliwości, że uchwała Sądu Najwyższego otwiera nauczycielom drogę do dochodzenia wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych, czyli przykładowo za opiekę podczas wycieczek szkolnych, przygotowywanie konkursów czy udział w wielogodzinnych radach pedagogicznych. Dodała, że nauczyciele mogą ubiegać się o wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych z okresu do trzech lat wstecz.
Wielu nauczycieli zdecyduje się pozwać szkołę, zwłaszcza że zarówno Związek Nauczycielstwa Polskiego, jak i Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" informują swoich członków o skutkach uchwały - pisze Business Insider.
Mec. Jędrzejewska przyznaje, że pójście na drogę sądową z aktualnym pracodawcą może być istotnym hamulcem, ale po uchwale SN nauczyciele mogą zacząć dokumentować swoją pracę i po miejscu zatrudnienia czy przejściu na emeryturę wystąpić z pozwem.
Za nadgodziny zapłacą samorządy
Skutki finansowe uchwały Sądu Najwyższego dla szkół i prowadzących je organów, głównie samorządów mogą być ogromne.— " Dla szkół, a w szczególności dla budżetów samorządów będących ich organami prowadzącymi, może to stanowić istotne obciążenie finansowe. Szczególnie w małych gminach nawet kilku nauczycieli dochodzących swoich roszczeń może oznaczać znaczące koszty dla małej jednostki budżetowej, zwłaszcza że kwoty mogą obejmować wynagrodzenie za trzy lata wstecz, plus odsetki ustawowe, zatem mówimy o kwotach rzędu kilkunastu-kilkudziesięciu tysięcy złotych. Niewykluczone, że część gmin zdecyduje się na zawieranie ugód z nauczycielami "— przyznaje mec. Jędrzejewska.
Marek Wójcik, sekretarz strony samorządowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, mówi, że rząd musi zagwarantować środki na wypłaty, a problem wypłaty pieniędzy za godziny nadliczbowe powinien być rozwiązany ustawowo.
Ministerstwo się zastanawia
- "Uważamy, że te sprawy dawno należało uporządkować i dobrze, że dzieje się to od strony prawnej, a nie od strony samorządów i ich relacji z nauczycielami, co widzieliśmy do tej pory. Czekamy, analizujemy uchwałę i mam nadzieję, że w dobrej atmosferze współpracy uda nam się wypracować najlepsze dla nauczycieli rozwiązanie" – powiedziała w czwartek ministra edukacji Barbara Nowacka podczas briefingu prasowego.

Polecany artykuł: