Pomysł nowelizacji przepisów, autorstwa Prawa i Sprawiedliwości zakłada, że pieniądze uzyskane z egzaminów trafiałyby do budżetu państwa, a resort infrastruktury i budownictwa zajmowałby się finansowaniem WORD-ów i odgórnym przyznawaniem im pieniędzy, bez względu na to, ilu kursantów „obleją". Dotychczasowe zasady uznawane są bowiem za nie do końca przejrzyste, bowiem WORD-y na każdym egzaminie mogą porządnie zarobić. Test teoretyczny na prawo jazdy kategorii B to koszt 30 zł, a praktyczny – 140 zł.
Zobacz także: Ogólnopolska cena za kurs na prawo jazdy
Najwyższa Liczba Kontroli wyliczyła, że w 2015 roku przychody Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego składały się w 90 proc. z opłat za egzaminy. Skontrolowano wtedy tylko 7 ośrodków, których zyski sięgnęły 60 mln zł, a w sumie w Polsce jest 49 placówek. Finansowanie z budżetu państwa miałoby zlikwidować więc wszelkie podejrzenia o motyw pieniężny „oblewania" egzaminowanych. Oprócz tego opracowany miałby zostać specjalny system informatyczny, który całkowicie losowo wybierałby egzaminatorów, aby uniknąć sytuacji, w której np. zdający podczas poprawki może trafić na egzaminatora, którego miał wcześniej.
Sprawdź: Dowód osobisty i prawo jazdy w komórce już w 2017 roku
Nad zmianą przepisów pracuje już od jakiegoś czasu Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, jednak posłowie chcą „wziąć sprawy w swoje ręce", argumentując, że trwa to zbyt długo. Zmiany na pewno spotkają się z aprobatą ubiegających się o prawo jazdy, których rocznie jest prawie 480 tys.
Źródło: /DGP