Spotkania dotyczyły ogólnych warunków współpracy, prowizji, szczegółów dostaw i oferty produktowej. Towar według wstępnych założeń miałaby dostarczać Biedronka. Nie wszystkim może to się podobać, jak podaje money.pl, obecnie franczyzobiorcy mogą wspierać się lokalnymi dostawcami. Za sprzedaż dostaną procent od obrotu i z tych pieniędzy muszą utrzymać zarówno siebie, sklep i ludzi. Być może sklepy zamienią się po prostu w Biedronki.
Właściciel Biedronki nie komentuje tych doniesień. Robert Krzak, wiceprezes Piotra i Pawła przyznaje jednak, że do rozmów z potencjalnymi inwestorami doszło. Wszystko wskazuje, że nie tylko Jeronimo Martins chciałoby przejąć Piotra i Pawła. Również przedstawiciele francuskiej sieci sklepów Carrefour mieli prowadzić rozmowy z franczyzobiorcami popularnych marketów, co prawda wszystko wskazuje, że te rozmowy miały o wiele mniejszy zasięg.
- Nawet jeżeli spotkania z innymi inwestorami były, to u nas nikt o nich nie słyszał. Za to rozmowa z przedstawicielem Biedronki nie wyglądała na taką, że oni się nad czymś jeszcze zastanawiają. Oni są chętni na przejęcie i pewni swego – pisze money.pl powołując się na swojego informatora.
Nie wiadomo jednak, która z sieci sklepów jest bliższa nawiązania współpracy. Nazwa inwestora zostanie podania publicznie dopiero po podpisaniu odpowiedniej umowy. Sieć na początku deklarowała. Że umowa ma być podpisana do końca lipca. Tak się jednak nie stało.
W ręce nowego inwestora ma trafić pakiet 100 proc. akcji, które należą w tej chwili do TFI Capital Partners. Fundusz przejął je od rodziny Wosiów, którzy w ten sposób postanowili szukać branżowego inwestora, który przejmie od nich biznes.
Źródło: money.pl