Sieć właśnie zaprezentowała swoje wyniki finansowe. Przypomnijmy sobie, jakie kolejki ustawiały się przed sklepami w kwietniu i jaki boom przeżywały markety w marcu, kiedy wykryto COVID-19 w Polsce. Spółka podała, że w kwietniu, w którym obowiązywały już ograniczenia maksymalnej liczby klientów w sklepach, sprzedaż w Biedronce (liczona w walucie lokalnej) odnotowała wzrost o 6,5 proc., licząc do kwietnia 2019 r. Ale warto też przypomnieć, że przed Wielkanocą, sieć w wielu miejscach przeszła na tryb całodobowy, w niektórych marketach pojawiły się dodatkowe kasy samoobsługowe. I dodatkowo zakupy można było robić w dzień i w nocy. Zatem pomimo ograniczeń sanitarnych przyczyniających się do ograniczeń liczby klientów przebywających w sklepie, w sumie nie sprawiło, że zainteresowanie zakupami codziennymi drastycznie spadło i w zestawieniu miesięcznym w sklepach pojawiło się o wiele mniej osób.
Polecane: Sezon na drogie rzodkiewki. cena nawet powyżej 4 zł
Jak przyznaje sieć spadki zanotowano w drugiej połowie marca. Po pierwsze można to wytłumaczyć tym, że konsumenci zrobili porządne zapasy i po prostu nie musieli wychodzić na zakupy, a po drugie sytuacja epidemiczna zmieniała się jak w kalejdoskopie, pojawiały kolejne ograniczenia, co powstrzymywało konsumentów przed wycieczkami do sklepów.
Biedronka odnotowała zysk EBITDA w wysokości 277 mln euro, co stanowi wzrost o 6,5 proc. Marża EBITDA zmniejszyła się do 8,5 proc., z 9 proc. rok wcześniej. Zdaniem spółki, zmniejszenie marży EBITDA odzwierciedla głównie wpływ pandemii COVID-19 na koszty operacyjne.