- Dania proponuje drastyczny wzrost akcyzy na tytoń podgrzewany (o 130%), co może podnieść cenę paczki wkładów do ponad 40 zł w Polsce.
- Obecnie tytoń podgrzewany jest zazwyczaj niżej opodatkowany niż papierosy, ze względu na niższą szkodliwość, ale propozycja Danii odwróciłaby te proporcje.
- Wysokie akcyzy, jak we Francji, prowadzą do wzrostu szarej strefy tytoniowej, gdzie ponad 40% wyrobów pochodzi z nielegalnych źródeł.
- Propozycja Danii pojawiła się nagle i jest zbieżna z rekomendacjami raportu organizacji antytytoniowej, której ekspertka jest konsultantką Komisji Europejskiej i otrzymuje finansowanie od organizacji lobbingowych
Duński super-podatek, czyli wkłady droższe od papierosów
Na ostatniej prostej duńskiej prezydencji w Radzie UE na stole pojawiła się propozycja, która może wywrócić rynek tytoniowy do góry nogami. Kopenhaga forsuje drastyczną podwyżkę akcyzy na wkłady z tytoniem do podgrzewania. Zgodnie z dokumentem Rady UE, minimalna stawka miałaby wzrosnąć aż o 130 proc. – ze 155 euro do 360 euro za kilogram. To zmiana, która bezpośrednio uderzyłaby w portfele ponad 100 milionów palaczy w Unii Europejskiej, w tym 8 milionów w samej Polsce.
Co to oznacza w praktyce? Obecnie paczka wkładów do podgrzewania kosztuje w Polsce poniżej 18 zł, czyli o około 2 zł mniej niż paczka tradycyjnych papierosów. Propozycja Danii oznacza, że paczka wkładów z tytoniem do podgrzewania stałaby się droższa od paczki papierosów, a jej cena mogłaby przekroczyć 40 zł. Taka rewolucja cenowa sprawiłaby, że wyroby postrzegane jako mniej szkodliwa alternatywa, stałyby się dla wielu użytkowników luksusem, na który nie będą mogli sobie pozwolić.
Czy Polsce grozi szara strefa jak we Francji?
Polityka podatkowa większości krajów członkowskich opiera się na zasadzie proporcjonalności – im niższa szkodliwość produktu, tym niższa akcyza. Dlatego w Czechach stawka na tytoń podgrzewany wynosi 162 euro/kg, a w Grecji 156 euro/kg. Polska, z podatkiem na poziomie blisko 190 euro/kg, już teraz należy do krajów z wyższymi stawkami, a zgodnie z przyjętą przez Ministerstwo Finansów mapą akcyzową, od stycznia czekają nas kolejne podwyżki.
Przykład Francji pokazuje, do czego może prowadzić zbyt agresywna polityka fiskalna. Wprowadzony tam rekordowy podatek na tytoń podgrzewany, sięgający 1173,40 euro za kilogram, doprowadził do eksplozji szarej strefy. Obecnie ponad 40% wyrobów tytoniowych w tym kraju pochodzi z przemytu lub nielegalnej produkcji. Francuscy palacze, zamiast sięgać po drogie, legalne produkty, wolą kupować je od przemytników po znacznie niższych cenach. Eksperci ostrzegają, że duńska propozycja może pchnąć całą Unię na podobną ścieżkę.
Kto stoi za propozycją podwyżki akcyzy?
Największe zdumienie w Brukseli budzą okoliczności pojawienia się projektu. Jak donosi portal EU Reporter, powołując się na unijnych dyplomatów, propozycja została przedstawiona bez wcześniejszych konsultacji, analizy skutków gospodarczych i dyskusji z państwami członkowskimi. Co więcej, jej treść do złudzenia przypomina postulaty organizacji antytytoniowych.
Identyczna propozycja nowej stawki akcyzy na tytoń podgrzewany pojawia się w raporcie organizacji Smoke Free Partnership z 30 września tego roku. W rekomendacjach ekspertów czytamy: „Właściwa stawka w przeliczeniu na kilogram wynosiłaby 360 euro za kilogram wyrobów tytoniowych do podgrzewania”. Jedną z autorek tego raportu jest dr Hana Ross, ekonomistka i znana aktywistka antytytoniowa, która jednocześnie pełni funkcję ekspertki Komisji Europejskiej w sprawach akcyzy. Sama przyznaje, że w ramach swoich projektów pobiera wynagrodzenie od organizacji lobbingowych powiązanych z amerykańskimi miliarderami, takich jak Fundacja Rockefellera, Bloomberg Global Initiative czy Fundacja Billa i Melindy Gatesów. Rodzi to pytania o przejrzystość i faktyczne motywy tak radykalnej zmiany unijnych przepisów.