Janusz Szewczak wygłosił na ten temat wykład dla Ursynowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy warszawskim SGGW.
Zdaniem Szewczaka, w niedalekiej perspektywie, najdalej w przyszłym roku, czekają nas cięcia budżetowe, które będą miały niekorzystny wpływ na rozwój gospodarki. Nastąpi obniżenie koniunktury, a tempo wzrostu gospodarczego znacznie spadnie. Najprawdopodobniej na początku przyszłego roku znacznie zostaną podniesione podatki i opłaty. Stanie się tak, ponieważ nadal rośnie dziura budżetowa, a wpływy podatkowe systematycznie spadają. Kryzys jest coraz bardziej widoczny, a powódź wyrządziła szkody dużo większe, niż szacowano.
Jeśli chodzi o przystąpienie Polski do strefy euro, wykładowca zastanawia się, czy ma to sens. Być może posiadanie własnej waluty uchroniło nas przed najpoważniejszymi skutkami kryzysu. Podkreśla, że już samo spełnienie przez Polskę kryteriów wymaganych do wejścia do strefy euro odbiłoby się bardzo niekorzystnie na kieszeniach obywateli, którzy byliby zmuszeni do dalszego zaciśnięcia pasa.
Co do prywatyzacji energetyki, Janusz Szewczak jest zdania, że pieniądze uzyskane z wyprzedaży resztek majątku narodowego pójdą nie na nowe inwestycje, ale na zapchanie dziury budżetowej. Dotychczasowe doświadczenia z prywatyzacji energetyki pokazują, że skutkuje to wzrostem cen energii. W tej chwili te ceny są u nas jednymi z najwyższych, jeśli nie najwyższymi w Europie w stosunku do dochodów obywateli.
Słuchacze wykładu pytali, jak zabezpieczyć się przed skutkami kryzysu. Co w tym kierunku może zrobić przeciętny emeryt, którego miesięczne dochody są na poziomie 300-400 euro? Radą było ostrzeżenie przed nierozważnym inwestowaniem, grą na giełdzie, a nawet zakupem obligacji, które, jak wskazują przypadki Grecji i Irlandii, też mogą być niepewne. Ekonomista polecał raczej lokowanie, nawet niewielkich kwot, na dobrze oprocentowanych lokatach. - Ludzie starsi, niebogaci, nie powinni ulegać reklamom, które obiecują znaczny zysk w krótkim czasie. Powinni raczej polegać na doświadczeniu życiowym, które z pewnością nauczyło ich przezorności - twierdzi Szewczak.
Pytania dotyczyły też tak zwanej odwróconej hipoteki. Wykładowca zwrócił uwagę, że decydowanie się na takie rozwiązanie jest ryzykowne. Dopłata, którą uzyskuje się w tym wypadku jest obliczana nie od całej rynkowej wartości nieruchomości, ale od jej 40 procent. Dlatego dużo korzystniejsza jest np. zamiana mieszkania na mniejsze albo wynajem jego części.
Na koniec specjalista uświadomił słuchaczom, jak ogromna jest w tej chwili skala światowych spekulacji. - Nie ma rynku - przekonywał - którym w tej chwili nie można by zachwiać. Np. o wartości złotego decyduje londyńskie City i banki z Wall Street. Świat zaczyna dostrzegać niebezpieczeństwa czyhające ze strony kapitału spekulacyjnego. Świadczą o tym choćby ostatnie decyzje kanclerz Niemiec, która zakazała wielu manipulacyjnych operacji giełdowych. Czekają nas więc dwa trudne lata - ostrzegał.
www.tfiskok.pl