Obecny dług publiczny Stanów Zjednoczonych wynosi trochę mniej niż 14,3 biliony dolarów. Według obliczeń Tima Geithnera, sekretarza skarbu USA, od 2 sierpnia Amerykanie będą musieli wydawać tylko tyle, ile w rzeczywistości zarabiają.
Dzień później w całych Stanach wypada dzień wypłaty emertyur. Wszystkie emerytury razem wzięte to wydatek rzędu 23 miliardów dolarów. Problem polega na tym, że według szacunków Bipartisan Policy Center tego dnia USA zarobią około 12 miliardów dolarów. Zarbaknie więc 11 milardów na same emerytury. A to przecież nie jedyne obciążenie budżetu.
Czy USA na pewno zbankrutują?
Rozwiązania są dwa. Po pierwsze rząd może zawiesić na miesiąc np. pensje urzędników lub żołnierzy. Taki wariant wywołałby kolejne sprzeciwy społeczeństwa, które każdego dnia coraz bardziej zaczyna się obawiać o swoje finanse.
Drugim możliwym rozwiązaniem - teoretycznie najłatwiejszym - jest kolejne podniesienie limitu maksymalnego zadłużenia państwa. Na taką opcję nie chcą zgodzić się jednak Republikanie (a to oni mają większość w Izbie Reprezentantów).
Partia Republikańska rozważa jednak tę możliwość, tyle tylko, że w zamian liczy na obietnicę drastycznych cięć wydatków w administracji państwowej. A tu z kolei sceptyczny jest Barack Obama.
Od wtorku pod uwagę brany jest też pomysł przyznania Obamie prawa do zwiększenia długu do końca 2012 roku o 2,5 bln dol. Wybór Obamy mógłby zmienić tylko sprzeciw dwóch trzecich kongresmenów.
Kongres zwiększa limit zadłużenia USA od dekady każdego roku.
Przyczyny kryzysu w USA
Według amerykańskich ekspertów z Washington Post przyczyną kryzysu finansowego w Stanach Zjednoczonych są zbyt niskie podatki, ustanowione jeszcze przez George'a Busha. Nie bez winy jest też obecny prezydent, który zbyt ospale zabiera się do reformy finansów.