Iwona Marczyńska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wejherowie mówi, że od momentu pierwszych wypłat wpłynęły trzy zgłoszenia z prośbą o interwencję. W dwóch przypadkach konieczne było wystąpienie z wnioskiem o zamianę świadczeń na formę rzeczową.
Jak informuje „Dziennik Bałtycki”, donosy pojawiły się też m.in. w Lęborku, Żukowie, Kartuzach czy Starogardzie Gdańskim. O czym „życzliwi” informują ośrodki pomocy społecznej? O tym, że ojcowie nie chcą podejmować pracy, bo pieniądze z 500 plus traktują jako środki na utrzymanie rodziny. Innych niepokoi, że pieniądze z 500 plus rodziny przeznaczają nie tyle na dzieci, co np. na jakieś inwestycje domowe – remonty, kupno sprzętu.
Zobacz także: 500+: po pierwszym lipca mniej miejsc do składania wniosków
Pracownicy socjalni odbierają też telefony i mejle od „alimenciarzy”, którzy oskarżają byłe żony o wydawanie pieniędzy „na ciuchy”. „Dziennik Bałtycki” opisuje również przykład rodziny, która najprawdopodobniej „naraziła” się sąsiadom tym, że rozpoczęła budowę domu. Efekt? Kontrola pomocy społecznej, której pracownicy poprosili o paragony dokumentujące zakupy z 500+.
Oficjalnie jednak miejskie i gminne ośrodki pomocy społecznej, z których przedstawicielami rozmawiał „Dziennik Bałtycki” podkreślają, że nie prowadzą kontroli wśród rodzin pobierających 500 plus - chyba, że pojawią się niepokojące sygnały.
Źródło: www.dziennikbaltycki.pl, oprac. MK