Putin się śmieje z europejskich sankcji. Gospodarka rosyjska ma się lepiej niż niemiecka
Tuż po wybuchu wojny i lawinie międzynarodowych sankcji rynkowe prognozy zakładały, że w 2022 r. PKB Rosji runie o ok. 10 proc. Tymczasem w pierwszym roku inwazji gospodarka skurczyła się o skromne 1,2 proc. W 2023 r. dynamika PKB agresora wyniosła 3,6 proc. W tym roku tempo wzrostu może wynieść niemal 2 proc. Przestawienie gospodarki na wojenne tory oznacza bowiem gwałtowne zwiększenie wydatków rządowych.
Ciężar sfinansowania trzykrotnego wzrostu nakładów na armię w porównaniu z 2021 r. nie byłby możliwy, gdyby nie przychody ze sprzedaży surowców energetycznych. Ich strumień w pierwszych miesiącach wojny był rekordowy ze względu na ostre zwyżki kursów gazu i ropy na światowych rynkach. Powstała w ten sposób przestrzeń do rozpędzenia finansowej machiny wojennej. W minionym roku wpływy z tego tytułu wyniosły 8,8 biliona rubli, co oznacza, że wciąż były wyższe niż średnio rzecz biorąc w dekadzie poprzedzającej wojnę.
Sankcje i normalizacja cen surowców w ub.r. sprawiły, że przychody budżetu z ich sprzedaży obniżyły się w porównaniu z rekordowym 2022 r. Spadek nie był jednak na tyle duży, by uniemożliwić zwiększenie wydatków na armię i służby bezpieczeństwa odpowiadających za aż 40 proc. obecnego budżetu.
Najnowsze szacunki wskazują, że obecny eksport ropy naftowej wynosi około 4,7 mln baryłek na dzień. Rosja wprawdzie ogranicza nieco wydobycie, ale bynajmniej nie pod wpływem międzynarodowych sankcji, tylko w ramach dobrowolnych cieć porozumienia OPEC +. Sieć fasadowych spółek zarejestrowanych m.in. w Dubaju i Hong Kongu zadbała o znalezienie nowych odbiorców (przede wszystkim w Chinach i Indiach) na atrakcyjny cenowo surowiec. W przypadku drugiego z tych państw dostawy z Rosji błyskawicznie stały się pierwszym źródłem dostaw ropy i odpowiadały w minionym roku za więcej niż jedną trzecią całości importu.
Problem stanowi nie tylko ilość ropy i gazu trafiających na światowe rynki, ale przede wszystkim niska skuteczność narzędzi mających ograniczyć ceny jego zbytu. Rosji coraz skutecznie udaje się obchodzić nałożony w grudniu 2022 r. limit 60 USD za baryłkę Urals. Dyskonto, z jakim sprzedaje ropę w stosunku do wiodącego gatunku Brent, zostało w drugiej części 2023 r. efektywnie zawężone.
Skuteczniejsze egzekwowanie sankcji nie zakończy wojny z dnia na dzień, ale prowadzić może do niezrealizowania szalenie ambitnego celu dla przychodów budżetu i narastania problemów z finansowaniem machiny wojennej Putina w otoczeniu przegrzewającej się, coraz bardziej niestabilnej wewnętrznie gospodarki.
Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Polecany artykuł: