Sprzyjają temu czasy, w których media prześcigają się w wysiłkach o przyciągniecie naszej uwagi, a politycy zabiegają o nasze poparcie. W efekcie czytamy o emeryturach wynoszących 2 grosze i 400 miliardowych dziurach w budżecie ZUS. Gwiazdorzący znawcy wieszczą krach systemu ubezpieczeń emerytalnych i postulują jednakowo niskie emerytury, ale za to dla wszystkich. Politycy, którzy rządzą wyświadczają nam niedźwiedzie przysługi, np. regularnie komplikują system, zamieniają obligacje w OFE na dług ZUS, obniżają wiek emerytalny, fundują dodatkowe trzynaste czy czternaste emerytury. Z kolei Ci, którzy chcą rządzić, potrafią obiecać jeszcze więcej.
Debata publiczna odzwierciadla nasze lęki, ambicje, wyobrażenia i obnaża brak znajomości tematu. Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Trudno dotrzeć do istoty problemu ponieważ funkcjonowania systemu emerytalnego nie da się wytłumaczyć za pomocą bon motów, a prawdziwi eksperci nie mają w debacie publicznej odpowiedniej przestrzeni, by wytłumaczyć to, co należy wiedzieć.
Polecany artykuł:
Polecany artykuł:
Reforma emerytalna z 1999 roku wprowadziła zasadę dostosowania możliwości wypłat emerytur do prognozowanych wpływów ze składek. Mimo to wiele osób nadal korzysta z emerytur obliczonych na starych zasadach, co powoduje konieczność dopłat do emerytur z budżetu państwa, ale w długim okresie system ma się bilansować. Dlatego nie upadnie, bo wpływy mają pokrywać wydatki. A jeśli ze względu na nasilenie trendów demograficznych będzie wymagał jakichś dopłat z budżetu państwa, będzie to jedną z racji stanu, by ich dokonać. Szczególnie, że emeryci będą stanowić jedną z największych grup społecznych.
Obecni emeryci – nie nazywajmy emerytami ludzi, którzy są poza systemem, bo odprowadzili np. jedną składkę emerytalną i dziś dostają grosze – otrzymują świadczenie w wysokości powyżej 50 proc. swojej ostatniej pensji. Przyszli emeryci będą otrzymywali mniej nawet 30 proc. ostatniej pensji. Procentowo będzie to mniej, to prawda. Ale nikt nie zwraca uwagi na to, że te emerytury będą liczone od coraz wyższych wynagrodzeń i realnie powinny rosnąć. Faktyczny problem polega jednak na tym, że coraz większa będzie również różnica pomiędzy ostatnia pensją, a pierwszą emeryturą. Wszyscy spotkamy się zatem ze znaczącą zmianą dochodu po przejściu na emeryturę.
Można jednak zarządzać swoją przyszłością, by ta zmiana nie była zaskoczeniem i by przyszły dochód dostosować do swoich potrzeb i oczekiwań. Są na to dwa sposoby, dłuższa praca – dostosowana do sił w czasie i wymiarze oraz dodatkowe oszczędzanie. Dzięki temu nasza emerytura może być naprawdę przyzwoita. Nie dajmy się zatem zwieść „wszelkiej maści specjalistom”, wysokość naszej emerytury zależy od nas. Trzeba jednak zbudować plan przygotowań i konsekwentnie się go trzymać.