Głodowe emerytury w Polsce
Sytuacja mikroprzedsiębiorców nie jest prosta. Wielu odprowadza niskie składki na ZUS. Choć i tak składki na ZUS przekraczają 1,2 tys. zł, to za 20 -30 lat może okazać się, że nie pokryją one nawet najniższej emerytury. Zatrważające dane podaje "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na wyliczenia ZUS. Z podawanych wyliczeń ZUS wynika, że mimo coraz wyższych obciążeń większość obecnych 40-latków prowadzących swoje firmy dostanie w najlepszym przypadku najniższe emerytury. Problem szczególnie dotyczy kobiet. Przykładowa samozatrudniona, która ma obecnie 43 lata i w 2039 r. przejdzie na emeryturę (po 30 latach prowadzenia działalności), uzbiera na świadczenie w wysokości 2254 zł miesięcznie. Przy czym za 17 lat najniższa emerytura, zgodnie z prognozami ZUS, ma wynosić 3456 zł, co będzie stanowić ok. 20 proc. przeciętnego wynagrodzenia. W nieco lepszej sytuacji są panowie. Według wyliczeń prezentowanych w gazecie, mężczyzna, który ma obecnie 48 lat i również przejdzie na emeryturę w 2039 r. Po 35 latach prowadzenia działalności i opłacania składek bez ulg uzbiera on 3230 zł miesięcznego świadczenia. Choć będzie miał emeryturę wyższą od przedsiębiorczyni, to i tak nie osiągnie pułapu prognozowanej najniższej emerytury. Oznacza to, że za 17 lat podatnicy będą musieli co miesiąc dorzucić mu 226 zł.
Państwo dopłaci do emerytury?
Teoretycznie państwo dopłaci takiej emerytce czy emerytowi różnicę – oczywiście z publicznej kasy. Tylko pozostaje pytanie, czy za 20-30 lat państwo będzie skore do dopłacania do emerytur z publicznej kasy? Rozwiązaniem tej sytuacji mogłyby być wyższe składki do ZUS. Od 2023 roku wzrosną one o co najmniej 200 zł, a w przypadku ryczałtowców nawet i przekroczą 2 tys. zł miesięcznie. Tylko nawet przy uwzględnieniu podwyżki, to będzie wciąż za mało na godne świadczenie emerytalne w przyszłości.