O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza". Dziennik podaje, że w ramach konsultacji społecznych projektu ustawy, Jarosław Gowin (Polska Razem) napisał pismo do ministerstwa pracy, w którym przekonuje, że 500 zł na dziecko nie osiągnie zakładanego celu demograficznego. - Nie ulega jednak wątpliwości, że proponowane świadczenie to jedynie cząstka oddziaływań, które pozostają w zasięgu państwa. W tym znaczeniu projekt może być postrzegany jako niewystarczający do osiągnięcia celu, jakim jest znaczna poprawa sytuacji demograficznej Polski" - czytamy w piśmie.
Zobacz również: Urzędnicy chcą ograniczyć 500 zł na dziecko
Wicepremier zwraca uwagę na to, co ekonomiści i demografowie powtarzają od dawna - samo rozdawnictwo pieniędzy nie sprawi, że rodziny zdecydują się na posiadanie potomstwa. Do tego potrzebna jest kompleksowa polityka prorodzinna, darmowe żłobki, przedszkola, zmiana prawa pracy itp.
Minister nauki dodaje też, że 500 zł na dziecko może sprawić, że wcale nie będzie rodziło się więcej dzieci, a jedynie zwiększy nierówności społeczne i spowoduje, że więcej osób będzie bezrobotnych. - Trzeba też dostrzec, że proponowany w projekcie transfer socjalny niekoniecznie musi być najlepszą metodą rozwiązywania problemów społecznych, a wręcz przeciwnie - może przyczynić się do utrwalenia ekskluzji społecznej i dezaktywizacji zawodowej gorzej sytuowanych obywateli - argumentuje Gowin.
Tymczasem minister finansów Paweł Szałamacha sprostował pismo resortu, które wysłano do ministerstwa pracy, w którym sugerowano wprowadzenie górnego pułapu dochodów w programie "500+". Resort informuje, że uwagi ministra Szałamachy dotyczą pierwotnego projektu ustawy z 2 grudnia. Do nowej wersji projektu ministerstwo odniesie się do 22 stycznia. Z kolei wiceminister pracy Bartosz Marczuk podał na Twitterze, że wprowadzenie górnego limitu byłoby bez sensu i przyniosłoby niewielkie oszczędności dla budżetu.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"