Od dwóch tygodni Grecy nie mogą wypłacić swoich pieniędzy z banków, ponieważ są one nieczynne. Z kolei bankomaty mają dzienny limit wypłat 60 euro – co nie dotyczy turystów z zagranicznymi kartami płatniczymi. Władze Grecji nie podały, kiedy skończą się finansowe ograniczenia.
Zobacz także: Jak Litwa wyszła na zmianie waluty na euro?
Rząd w Atenach ma jednak dużo większy problem. W dzisiejszym głosowaniu w parlamencie rządząca lewicowa Syriza, musi doprowadzić do przegłosowania programu przywiezionego z Brukseli. To pierwszy krok, który przybliży Grecję do otrzymania kolejnej już transzy pożyczki. Bez tego kraj utraci płynność finansową i będzie musiał ratować się dodrukiem nowej waluty.
- Syriza obiecała Grekom, że wynegocjuje program, który umożliwi nam szybkie wydostanie się z długów. Ten pakiet to następne zaklęte koło greckiego zadłużenia, z którego już nigdy nie wyjdziemy" - powiedział PAP Michalis Spurdalakis, dziekan na Uniwersytecie Ateńskim.
Z kolei Międzynarodowy Fundusz Walutowy uważa, że suma obiecanych 85 mld euro, to zdecydowanie za mało. MFW nie wierzy w założenia budżetowe Aten i przekonuje, że wyjściem z pułapki zadłużenia byłoby rozciągnięcie spłaty pożyczek do 30 lat i redukcja części długu. Takie rozwiązanie zdecydowanie odrzucają inne państwa eurolandu.
Źródło: Money.pl