Otrzymana liczba pokazuje skalę wyzysku pracownika, czyli to, ile musi oddać z wytworzonych przez siebie produktów i usług. W obliczeniach money.pl wziął pod uwagę wynagrodzenia netto (w przypadkach niektórych krajów tzw. dochód rozporządzalny na osobę), czyli środki pomniejszone o podatki, a powiększone o wypłaty socjalne (np. świadczenia rodzinne, becikowe itd.). Pomniejszone zostały potem o średni podatek, który płaci się przy zakupie towarów (w Polsce jest to VAT) i na końcu uzyskaną wartość zestawiono z PKB przypadającym na jednego pracownika.
Sprawdź także: Najmłodszy polski milioner - 18-letni Mateusz Mach, twórca FiveApp [WIDEO]
Według danych z 2014 roku najmniej z wytworzonych przez siebie dóbr i usług dostają pracownicy na Litwie - zaledwie 18 procent. Niewiele lepiej jest na Łotwie, w Chinach, ale i na Słowacji oraz na Węgrzech. W tych krajach do kieszeni pracownika trafia tylko 20 proc. produktu krajowego brutto. Polska z wskaźnikiem na poziomie 25 procent (trzy czwarte wypracowanego PKB trafia do państwa i przedsiębiorstw) plasuje się na 30. miejscu w rankingu wyzysku wśród 40 badanych państw. Porównywalne z nami są Indie i Słowenia, ale... wskaźnik 25 procent jest dość normalny w krajach postkomunistycznych regionu.
Największy procent wytwarzanych dóbr dostają do ręki pracownicy w Szwajcarii, Korei Południowej i Japonii. Jak widać, poziom zautomatyzowania gospodarki wcale w tym nie przeszkadza. Szczególnym przypadkiem są Stany Zjednoczone. Choć są dopiero na 19. miejscu w naszym rankingu wyzysku (państwo i firmy zabierają aż 73 procent wytworzonych dóbr), to zarobki obywateli tego kraju i tak należą do jednych z najwyższych na świecie. Pod tym względem znajdują się Amerykanie są na ósmym miejscu wynagrodzeń netto przed Japonią.
Źródło: Money.pl