ZUS wyliczy przyszłe emerytury
- Bardzo ważnym elementem tej naszej kampanii jest udział ZUS i wprowadzenie tzw. doradców emerytalnych, którzy od 1 lipca rozpoczną swoją działalność i z pomocą tzw. kalkulatora emerytalnego będą mogli przyszłym emerytom przybliżyć, w jaki sposób skorzystać z prawa do emerytury, a przede wszystkim przygotować prognozę wysokości świadczenia - powiedział wiceszef Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Stanisław Szwed.
Zobacz też: Głodowa emerytura albo dłuższa praca? Rząd nie zamierza wesprzeć przyszłych emerytów
Podkreślił, że dzięki temu przyszły emeryt będzie mógł się zorientować, jaką wysokość emerytury otrzyma i czy decyzja o przejściu na emeryturę będzie dla niego najlepsza w tym momencie.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych poinformował, że w ciągu pierwszego tygodnia pilotażowego programu 13 doradców emerytalnych w 10 placówkach obsłużyło 2,2 tys. osób i ponad 550 osobom wyliczono wysokość przyszłego świadczenia.
- Zainteresowanie jest olbrzymie i obawiamy się, że tych 600 doradców, którzy zaczną działać od 1 lipca w całym kraju, to może się okazać za mało i pani prezes ZUS prof. (Gertruda - red.) Uścińska będzie musiała prawdopodobnie zwiększyć liczbę doradców, by wszyscy mogli z tego skorzystać - powiedział Szwed.
Sprawdź koniecznie: Emerytura minimalna. Co trzeba zrobić, żeby ją dostać?
Dłuższa praca, wyższe świadczenie
1 października wchodzi w życie ustawa obniżająca wiek emerytalny do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Prawo takie będzie miało ok. 330 tys. osób. Jednak rząd Beaty Szydło już szacuje, że nie wszyscy zdecydują się na szybka emeryturę. W pracy pozostać ma nawet 25 proc. uprawnionych do przejścia na świadczenie z ZUS. Motywacją do pozostania na rynku pracy ma być wzrastająca emerytura. Każdy dodatkowo przepracowany rok to świadczenie wyższe o ok. 8 proc.
Źródło: wnp.pl