Autorom pisma chodzi o budowę domków-izolatoriów w otulinie Kampinoskiego Parku Narodowego, która ruszyła na mocy ustawy, obecnie stoi pod znakiem zapytania, a spółka ponosi konsekwencje biznesowe i wizerunkowe. - Takie są skutki wykorzystania ułatwień wynikających z art. 12 ust. 1 ustawy zawartej w tzw. Tarczy Antykryzysowej 2.0. Dodatkową kwestią jest zasadność blokowania tego rodzaju inwestycji w sytuacji, gdy dzienna liczba zakażeń zbliża się do 5 tysięcy i wciąż rośnie - czytamy w piśmie instytutu.
Jak zwracają uwagę autorzy dokumentu, "funkcja gwarancyjna prawa wyznacza granicę między zakresem uprawnień państwa a sferą praw obywateli chroniąc ich przed arbitralną ingerencją ze strony władzy publicznej".Zdaniem instytutu, prawo musi wyraźnie określać, jakie zachowania są zabronione. Ustawa antycovidowa była przygotowana tak, aby realizować inwestycje pod hasłem „przeciwdziałanie COVID-19”.
- Działania, jakie podjął deweloper, wpisują się w cel tego aktu prawnego, nie mówiąc o tym, że władza publiczna powinna działać jedynie w oparciu o istniejące normy prawne i w przypadku interwencji wskazywać podstawę prawną tych działań. Tymczasem niektóre organy państwowe wykraczają poza swoje kompetencje i publicznie dokonują krytycznej oceny inwestycji realizowanej zgodnie z ustanowionym prawem - czytamy.
Dyskusję o zablokowaniu inwestycji, które rozpoczęto w oparciu o specustawę covidową Instytut Biznesu kwituje następująco: „lex retro non agit” czyli „prawo nie działa wstecz”.
- Tak ogólny sposób ustanowienia przepisów dotyczących przeznaczenia inwestycji oraz brak wskazania organu nadzorczego, który weryfikowałby plany deweloperów, oznaczają, że każdy do 5 września 2020 r. mógł skorzystać z furtki wprowadzonej do ustawy antycovidowej, niezależnie od tego, czy był podmiotem publicznym i budował szpital, czy też deweloperem budującym lokale mieszkalne na wynajem na okres kwarantanny, czy lockdownu. Jeśli państwo, ustanawiając określoną regulację, skonstruowało ją zbyt szeroko i nieprecyzyjnie, konsekwencje powinni ponieść ci, którzy są jego autorami, a nie ci, którzy z niego skorzystali - napisano w dokumencie.