Emmanuel Macron zapewnił sobie w niedzielnym głosowaniu kolejne pięć lat urzędowania w Pałacu Elizejskim – status quo zostaje utrzymane. Wybór Francuzów oznacza mniej ekspansywną politykę budżetową, niż proponowała Marine Le Pen, w której programie wyborczym znalazło się miejsce na jednoczesne cięcia podatków i obniżenie wieku emerytalnego.
Dolar najdroższy od początku miesiąca
Postulaty kontrkandydatów do urzędu prezydenta Francji najmocniej odbiegały oczywiście w zakresie podejścia do integracji europejskiej. Macron jest jej zdecydowanym orędownikiem, Le Pen swoją popularność przez lata budowała zaś na nacjonalistycznych, antyeuropejskich sloganach.
– Mimo to euro tylko na samym starcie rynkowego tygodnia zyskało w relacji do dolara. W poniedziałkowy poranek kurs wspólnej waluty ponownie osuwał się w kierunku 1,07. W rezultacie notowania EUR/USD były praktycznie najniżej od pandemicznego krachu na rynkach z marca 2020 r. Złoty tracił zarówno względem euro, jak i dolara, który w poniedziałek rano kosztował ok. 4,33 zł, czyli najwięcej od miesiąca. Na globalnych rynkach akcji utrzymywały się minorowe nastroje. Poniedziałkowa sesja rozpoczęła się od wyraźnych spadków, a notowania kontraktów na amerykańskie indeksy zwiastują pogłębienie ostatnich zniżek także po drugiej stronie Atlantyku – wskazał Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Pierwsza elekcja Macrona budziła entuzjazm
W 2017 r. reakcja rynków finansowych na wynik wyborów prezydenckich we Francji była znacznie silniejsza. Inwestorzy mieli wówczas świeżo w pamięci szokujące rozstrzygnięcia z 2016 r.: referendum ws. brexitu oraz triumf Donalda Trumpa nad Hillary Clinton w USA. W 2017 r. wygrana Le Pen byłaby swoistym dopełnieniem tamtych rozstrzygnięć. Nie wolno też zapominać, że pięć lat temu aktualny był niepokój o integralność strefy euro, która po wyjściu z kryzysu zadłużeniowego doświadczyła wzrostu popularności skrajnych ugrupowań.
– O ile w 2017 r. rynki żyły rozstrzygnięciami na scenie politycznej, to dziś ton notowaniom nadaje polityka, ale pieniężna. Hierarchię na rynku walutowym wyznacza skłonność poszczególnych władz monetarnych do porzucania narzędzi, po które sięgnięto w czasie pandemii i podwyższania stóp procentowych. Kłopot w tym, że Europejski Bank Centralny nie wykazuje takich skłonności. Amerykańska Rezerwa Federalna – wręcz przeciwnie. Dlatego faworytem rynków finansowych jest dolar, euro plasuje się natomiast w ogonie stawki – charakteryzuje Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl
Polecany artykuł:
Rezerwa Federalna działa, EBC czeka
Dolara wspierają też członkowie Rezerwy Federalnej. Pierwsza podwyżka stóp procentowych w USA miała miejsce w marcu. Dziś spekuluje się, że na koniec półrocza stopy procentowe w USA będą aż 150 pkt bazowych wyższe niż na początku roku. Tymczasem Europejski Bank Centralny zwleka. Stopy w Eurolandzie mogą wzrosnąć dopiero we wrześniu.
– Perspektywa gwałtownego podnoszenia kosztu pieniądza przez Rezerwę Federalną wzmacnia inwestorską atrakcyjność waluty, jednocześnie napędzając strach na parkietach akcyjnych. Piątkowa sesja na Wall Street przyniosła największe spadki od jesieni 2020 r., a lwia część zniżki miała miejsce po ostatnim dzwonku na Starym Kontynencie. Wygląda na to, że przez weekend inwestorzy nie otrząsnęli się z obaw. Z tego względu ulga po zwycięstwie Macrona zapewne nie wystarczy do trwałej poprawy nastrojów inwestycyjnych. Może wręcz dojść do wyprzedaży wspólnej waluty. Do wyrwania się z trendu osłabienia euro w relacji do dolara potrzebne będzie porzucenie zachowawczego, bojaźliwego nastawienia przez Europejski Bank Centralny. Na to w najbliższej przyszłości się jednak nie zanosi – wyjaśnia analityk Cinkciarz.pl.