Super Historia

Karol Wojtyła - Papież z Wadowic. W 104. rocznicę urodzin Jana Pawła II

2024-05-18 6:07

Rodzącego się Karola Józefa witały zza okna wadowickiej kamienicy przy ul. Kościelnej 7 odgłosy majowego popołudnia, w tym dźwięki dzwonów kościoła. Było to między godziną 17 a 18. Pani Emilia uśmiechała się przez łzy. A więc drugi syn. 104 lata temu urodził się przyszły papież z Wadowic

Spis treści

  1. Chrzest i dzieciństwo w wolnej Polsce
  2. Rodzinne tragedie i kształtująca się droga
  3. Czas pożegnań i nowych początków
  4. W robociarskich trepach
  5. Pożegnania z Krakowem
  6. Wujek z parafii św. Floriana
  7. Przełomowe konklawe
  8. Zamach na placu
  9. Jan Paweł II - siła ducha
  10. Służba Bogu i światu, ale ponad ludzkie siły

W wadowickim domu, naznaczonym z jednej strony zaborową tradycją kultu władców austriackich, a z drugiej żarliwą pamięcią o walkach niepodległościowych, urodził się Karol Wojtyła, chłopiec, który miał zostać świętym. Starszy brat, Edmund Antoni, miał już 14 lat. Za cztery lata czekała go matura i wymarzone studia medyczne. Ojciec rodziny, świeżo awansowany na porucznika po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, patrzył w przyszłość z optymizmem. 

Chrzest i dzieciństwo w wolnej Polsce

Niemowlę ochrzczono w kościele parafialnym 20 czerwca 1920 roku, nadając mu imiona Karol – na cześć ostatniego cesarza Austrii Karola Habsburga - i Józef, wyrażając tym samym rodzinną sympatię dla cesarza Franciszka Józefa. „Lolek”, jak pieszczotliwie nazywano go w domu, przyszedł na świat w Polsce, która odzyskała niepodległość zaledwie dwa lata wcześniej. Choć na co dzień nie interesował się zbytnio polityką, chętnie zgłębiał treści zawarte w Katechizmie. Już jako uczeń gimnazjum jego religijność wyróżniała go na tle rówieśników, co dostrzegali nie tylko katecheci i rodzice, ale również koledzy.

Rodzinne tragedie i kształtująca się droga

Niestety, szczęście rodziny Wojtyłów nie trwało długo. 13 kwietnia 1929 roku, w wieku zaledwie 45 lat, zmarła matka Karola i Edmunda – Emilia. Karol miał wtedy zaledwie 9 lat. Mimo tragedii, ojciec starał się zaszczepić w synu pasję do wycieczek za miasto. Razem odkrywali piękno okolicznych lasów i pagórków, zimą przemierzając je na nartach. Marzenia młodego Karola ewoluowały – pragnął zostać pilotem, „drugim Lindbergiem”, a chwilami myślał nawet o papieskim tronie, choć jak sam mawiał w dzieciństwie: „papieżami niestety są Włosi”.

Rok 1932 przyniósł kolejne ciosy. 12-letni Lolek musiał pożegnać ukochanego i podziwianego brata Edmunda, który zmarł na szkarlatynę. Z pełnej rodziny pozostali tylko oni dwaj: ojciec Karol senior i syn Karol junior. Wspierając się nawzajem, tworzyli nierozłączną parę. 

Czas pożegnań i nowych początków

Lato 1938 roku przyniosło dla Karola Wojtyły i jego ojca czas pożegnań z Wadowicami i przenosin do Krakowa. Juliusz Kydryński, bliski przyjaciel Karola Wojtyły, zauważył, że przyszłego papieża łączyła z ojcem „wzruszająca miłość i pełna wzajemnego zrozumienia przyjaźń”. Karol z zapałem rzucił się w wir studenckiego życia. Pochłaniała go nauka, angażował się w zajęcia teatralne, a wieczorami dzielił się z ojcem wrażeniami i nowymi znajomościami. Karol senior, z radością rodzica troszczącego się o szczęście dziecka, słuchał opowieści syna, dostrzegając w nim nie tylko ambicję, ale przede wszystkim radość życia i umiejętność budowania relacji.  Młody Karol Wojtyła nocami pochłaniał książki, nad ranem pisał wiersze, a w ciągu dnia znajdował czas na naukę i modlitwę. To właśnie wiara, głęboka i niepospolicie żarliwa, stała się dla Karola punktem zwrotnym. Zbliżał się czas, kiedy musiał podjąć decydującą dla swojego życia decyzję - porzucić marzenia o scenie teatralnej i całkowicie poświęcić się drodze duchowej.

W robociarskich trepach

Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim tylko od 1938 do 1939 roku. Następny rok, 1940-1941 upłynął mu na fizycznej harówce w kamieniołomach na Zakrzówku. Następnie dostał okupacyjny przydział do pracy w Zakładach Chemicznych Solvay. Gdy wznowił w 1942 roku studia na tajnych kompletach, był już po decyzji o wyborze służby Bogu. Studia w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Krakowie ukończył w 1946 roku. Był to także rok przyjęcia przez niego święceń kapłańskich. Pewnego dnia, kiedy wrócił z pracy, zastał ojca leżącego nieruchomo po ciemku. Zapalił lampę naftową i stał tak, przodem do światła, rzucając na nędzną izbę długi, drgający cień. Bał się odwrócić, chociaż już wiedział. Ojciec leżał martwy. Jak miał żyć bez niego?

Pożegnania z Krakowem

Kiedy Karol uzyskuje dyplom z teologii zaledwie rok po zakończeniu wojny. 13 października 1946 r. otrzymuje święcenia sub diakonatu, tydzień później diakonatu, a 1 listopada kapłańskie. 2 listopada do najstarszej wawelskiej krypty, krypty św. Leonarda, wkroczył smugami światła późnojesienny dzień prymicji przyszłego papieża. Niespełna dwa tygodnie później wyjeżdża na studia teologiczne do Rzymu. W czerwcu 1948 roku zdaje egzaminy doktorskie z filozofii. W ojczyźnie zaczynają się powojenne wakacje. Po polskich górach wędrują ci, którzy mogą cieszyć się młodością. Wojtyła też wędruje, dopóki nie ma księżowskiego przydziału. Lada moment  płowowłosy, wysportowany, młody ksiądz Wojtyła wsiądzie na furmankę i ruszy z Krakowa w stronę Bochni, do miejscowości Niegowić, gdzie zostanie wikarym. Wszystko, co tutaj przychodzi mu robić, jest zgodne z postulatami kapłaństwa głoszonymi przez ówczesnego „mistrza” Wojtyły, francuskiego księdza Josepha Cardijna, który propaguje bezpośrednie uczestnictwo Kościoła w życiu wiernych.

Wujek z parafii św. Floriana

Potem była parafia św. Floriana i związane z nią „wujkowanie” młodzieży akademickiej na górskich wędrówkach i wyjazdach na narty. Wojtyła dostał zakwaterowanie w skromnym domku przy kościele. Nie minęło parę miesięcy, a przez jego zawsze otwarte drzwi, jak rzeka popłynęły rzesze studentów spragnionych dyskusji, wiedzy, wsparcia w życiu pełnym wątpliwości, coraz bardziej reglamentowanym przez władze. Inicjatywa stworzenia w kościele św. Floriana nowego ośrodka duszpasterskiego wyszła od studentek.  „Wujek” to pseudonim, jakim młodzież określała Wojtyłę. Ksiądz, z którym można było wędrować po górach, dyskutować o życiu i wierze, a nawet dzielić się wątpliwościami natury ideologicznej, budził zainteresowanie nie tylko studentów, ale i władz komunistycznych. Biskupem metropolitą krakowskim ksiądz Wojtyła został 30 grudnia 1963 roku. 26 czerwca 1967 roku Ojciec Święty Paweł VI nałożył na głowę arcybiskupa Karola Wojtyły kapelusz kardynalski.

Przełomowe konklawe

Kardynał Wojtyła podróżuje na inne kontynenty, nawiązuje bliskie kontakty z Polonią w USA i Kanadzie. Publikuje prace filozoficzne, m.in. w „Tygodniku Powszechnym” i „Roczniku Filozoficznym”. Jego wykłady drukuje „Osservatore Romano”. Po przeprowadzce do Pałacu Arcybiskupów Krakowskich na Franciszkańską 3 urzęduje w gabinecie, w którym kiedyś nocował na polówce, dzięki uprzejmości arcybiskupa Sapiehy. Jego notowania, w Polsce i w Rzymie, stale rosną. Na pogrzeb Jana Pawła I i konklawe w październiku 1978 roku jedzie ze swoim przyjacielem i wielkim autorytetem, kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Podczas głosowań siedzi po lewej stronie od ołtarza, w drugim rzędzie. „Jeśli cię wybiorą, musisz przyjąć. Dla Polski” – takie słowa słyszy od swojego prymasa 16 października 1978 roku po szóstym głosowaniu. O godzinie 16.30 po ósmej kolejce wyborów, kardynała Wojtyłę wybrano zwierzchnikiem Kościoła Katolickiego. Kardynał prowadzący wybory spytał: „Czy przyjmujesz?”. „W posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa, mojego Pana, zawierzając Matce Chrystusa i Kościoła, świadom wszelkich trudności – przyjmuję” - odpowiedział Karol Wojtyła.

Zamach na placu

„Nie możemy czekać na wiernych na placu świętego Piotra, musimy do nich wyjść” – to przekonanie realizował, póki starczało mu sił. Po powrocie z męczących pielgrzymek, od razu odwiedzał parafie. Przynajmniej piętnaście włoskich parafii rocznie. 13 maja 1981 roku wszyscy dowiedzieli się z popołudniowych wiadomości, że w trakcie papieskiej audiencji mężczyzna znajdujący się w tłumie na placu św. Piotra kilka razy strzelił do papieża. Telewizje na całym świecie pokazywały przerażający obraz papieskiej twarzy skurczonej bólem. Umierający kardynał Wyszyński kurczowo uczepił się życia, nie chciał odejść, dopóki nie miał pewności, że Wojtyła – jego protegowany, przyjaciel, jego nadzieja – przeżyje. Zamknął oczy dopiero wtedy, gdy powiedziano mu, że życie Papieża nie jest już w niebezpieczeństwie.

Jan Paweł II - siła ducha

Stanisław Dziwisz, który spędził u boku Wojtyły prawie 40 lat, zdradził w swojej książce, że widywał papieża przytłoczonego cierpieniem na wieść o wojnach i konfliktach. W ciągu całego pontyfikatu powtarzał zdanie, które być może jest najcenniejszą wskazówką, jaką zostawił ludziom żyjącym w XXI wieku: „Świat może się zmienić!” Papieskie pielgrzymki do Polski wierni zapamiętali jako swoiste festiwale dobroci i siły Jana Pawła II. Ważne słowa, zawsze osobiste, przemyślane, adresował głównie do młodych. Po transformacji ustrojowej ton papieża zmienił się na bardziej wymagający, stawiający zadania lub napominający. Chorobę Parkinsona o przebiegu postępującym zdiagnozowano u papieża na początku lat 90. Papież przyjął tę hiobową wieść spokojnie i jak zawsze z pokorą. Wiedział, że jego zdrowie, codziennie, niemal co godzinę, będzie coraz bardziej zrujnowane. Dawna energia i siła fizyczna zostanie więc zastąpiona siłą ducha.

Służba Bogu i światu, ale ponad ludzkie siły

W 2001 roku papież udał się na pielgrzymkę na Ukrainę, do Kazachstanu i Armenii. Kolejny rok to wizyta w Azerbejdżanie, w Bułgarii, Kanadzie, Gwatemali, Meksyku i wreszcie ostatnia pielgrzymka do Polski. Znowu wiwatowały tłumy przyzwyczajonych do papieskich żartów i niezmordowanego towarzyszenia tym, którzy euforycznie domagają się jego obecności. Nie tylko wierni traktowali papieża jak niezniszczalnego. On sam stawiał przed sobą zadania ponad siły. W 2003 roku odwiedził Hiszpanię, Chorwację, Bośnię i Hercegowinę. We wrześniu odbył podróż apostolską na Słowację. W czerwcu 2004 roku udał się w podróż do Szwajcarii, a w sierpniu do Lourdes. Była to 104. i ostatnia podróż zagraniczna papieża. Marzenie o pielgrzymce do Rosji pozostanie niespełnione. Tymczasem wieści o zdrowiu Jana Pawła II płynące z Watykanu były coraz bardziej niepokojące. „Odszedł do domu Ojca” 2 kwietnia 2005 roku.

100. rocznica urodzin Papieża
QUIZ PRL. Nie tylko Gierek. Czy pamiętasz grube ryby PRLu?
Pytanie 1 z 10
1. W najlepszych dla niej czasach PZPR liczyła:
Edward Gierek

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze