Gdyby zapytać przypadkowych rodaków kto urodził się 18 maja, z pewnością większość odpowiedziałaby bez zastanowienia, że Karol Wojtyła. Przyszły papież „z dalekiego kraju”, dalekiego także od wolności, w roku 1920 był rozkosznym bobasem, radością rodziców.
Imiennik Habsburgów
Imiona, jakie nadali mu rodzice nie były przypadkowe. Karolem został na cześć ostatniego cesarza Austrii Karola Habsburga – ostatniego władcy Cesarsko-Królewskich Austro-Węgier. Kto mógłby wtedy przypuszczać, że wadowicki imiennik władcy wyniesie go kiedyś na ołtarze?
Drugie imię, Józef, to wyraz przywiązania Wojtyłów do cesarza Franciszka Józefa. Sympatia do niego, a także wiążąca się z nią słabość do Austrii, nie była niczym odosobnionym. W rodzinie Wojtyłów było jednak inaczej. Wolność Polski była jedną z najwyższych wartości. Zresztą Wojtyła senior, legionista, przyczynił się do jej odzyskania.
Ulicami Wadowic
Wojtyłowie cieszyli się z drugiego syna (starszy Edmund ma już 14 lat), a ojciec rodziny patrzył w przyszłość z optymizmem. Kraj zdobył wreszcie niepodległość a on awansował na porucznika. Bardzo biednej rodzinie. Jego matka Emilia była „fastrygantką” (ręcznie obrębiała płótno). Było to wtedy jedno z najmniej płatnych kobiecych zajęć.
Państwo Wojtyłowie spacerowali ulicami Wadowic z przyszłym papieżem w wysłużonym wózku. Mijali miejsca, które będą pojawiać się we wspomnieniach Karola Wojtyły z dzieciństwa. Kościół parafialny - Bazylikę Mniejszą Ofiarowania NMP, z XVIII w., mającą piękne, starsze o trzy stulecia prezbiterium. Tu ochrzcili synów. Dom przy Kościelnej 4 to jeden z najstarszych budynków w mieście. Jego fundamenty stały tu już pod koniec XVIII wieku. Klasztor Ojców Karmelitów Bosych i Sanktuarium św. Józefa Na Górce miał 21 lat, budynek Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek dopiero nabierał patyny.
Tylko oni dwaj
Emilia Wojtyłowa zmarła 13 kwietnia 1929 r. mając 45 lat. Miesiąc później Karol skończył 9 lat. „Ojciec przygarnął mnie do siebie, przytulił, i tak trwaliśmy w milczeniu” – wspominał.
Po czterech latach osieroconą rodzinę Wojtyłów spotkała kolejna tragedia. 26-letni Mundek, lekarz, nie przeżył szkarlatyny. Karol Wojtyła senior pochował więc syna, a 12-letni Lolek, uczeń 2 klasy gimnazjum w Wadowicach, pożegnał kochanego i podziwianego brata. Z pełnej rodziny zostali tylko oni dwaj: Karolowie senior i junior. Sami przy wigilijnym stole. Wspierający się i nierozłączni.
Ten okres Jan Paweł II wspominał: „W wieku dziesięciu, dwunastu lat byłem ministrantem, ale muszę wyznać, że niezbyt gorliwym. Mój ojciec powiedział pewnego dnia: Nie jesteś dobrym ministrantem. Nie modlisz się dosyć do Ducha Świętego. I pokazał mi modlitwę, której nie zapomniałem. Była to ważna lekcja duchowa, trwalsza i silniejsza niż wszystkie”.
Ukochany Kraków
W miarę beztroskie życie Karola juniora skończyło się szybko. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim tylko od 1938 do 1939 roku. Wybuchła wojna. Okres 1940-1941 upłynął mu na harówce w kamieniołomach na krakowskim Zakrzówku i w Zakładach Chemicznych Solvay.
Wtedy stracił najbliższego człowieka. Po powrocie z pracy zastał ojca leżącego nieruchomo, po ciemku. Zapalił lampę naftową. Bał się odwrócić, chociaż już wiedział. Wiara dodała mu sił.
Od października 1940 r. kontynuował studia na II roku polonistyki UJ. 2 listopada aresztowano 183 profesorów Uniwersytetu. Student Wojtyła poznał w ten sposób kolejną nikczemną odsłonę nazizmu. Z początkiem 1942 r. ruszyły podziemne struktury uczelni. Chłonął więc tajne wykłady. O Krakowie, w którym żył najpierw jako student i robotnik, a następnie jako ksiądz wikariusz, zaczął mówić „ukochane miasto”.
Metropolitalne Seminarium Duchowne w Krakowie ukończył w 1946 roku. Był to także rok przyjęcia święceń kapłańskich. Wojtyle przyszło pożegnać listopadowy Kraków, z „deszczem wiszącym nad latarniami” jak pisał Gałczyński. Czekały go studia teologiczne w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu. Potem ponownie ruszał z Krakowa: furmanką do Niegowici, gdzie został wikarym.
Na Mazury i w góry
Następnie zajęła go bez reszty krakowska parafia św. Floriana oraz praca kapłańska z młodzieżą akademicką. Zaczął się najserdeczniej wspominany okres z życia przyszłego papieża.
Nie minęło parę miesięcy od przyjazdu do miasta, a przez zapraszające drzwi domku przy kościele, w którym dostał zakwaterowanie, popłynęła rzeka studentów spragnionych dyskusji, wiedzy, wsparcia w życiu coraz bardziej reglamentowanym przez władze.
W kościele św. Floriana poprowadził ośrodek duszpasterski. Latem, kto mógł i miał ochotę, jechał z „Wujkiem” na Mazury, na kajaki. Ksiądz, a potem biskup Wojtyła wodził grupy młodzieży po górach oraz ideologicznych przełęczach. Łatwiej było jej iść za nim niż przekraczać granice, „za którymi były tylko smoki”. Tak miał wyrastać fundament przyszłej Polski już nieskłonny do błądzenia. Opoka. Ostoja.
Materiał na papieża
W 1958 r. Wojtyła został mianowany biskupem. 30 grudnia 1963 został metropolitą krakowskim, a już w styczniu 1964 arcybiskupem. Od 1967 roku był kardynałem. A także od lat autorytetem teologicznym znanym w Europie. Obok prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego, najważniejszą postacią polskiego Episkopatu. Poetą i poliglotą, dramaturgiem, filozofem historii – fenomenologiem i mistykiem. Przywódcą duchowym. Materiałem na papieża.
Niezmiennie publikował prace filozoficzne, m.in. w „Tygodniku Powszechnym” i „Roczniku Filozoficznym”. Jego wykłady drukowało „Osservatore Romano”. Wydawał kolejne książki, wspierał budowę kościołów w Nowej Hucie – która zgodnie z wytycznymi władzy komunistycznej miała być „miastem bez Boga”.
W maju 1969 r. w obecności Karola Wojtyły został wmurowany kamień węgielny pod budowę pierwszej nowohuckiej świątyni na osiedlu Bieńczyce. Gdy w Wigilię 1971 roku odprawiał na nowohuckim placu pasterkę, słuchały go już nieprzebrane tłumy. Jakże jaskrawa była klęska komunistycznej indoktrynacji.
W październiku 1978 r. kardynał Wojtyła pojechał na pogrzeb Jana Pawła I i pamiętne konklawe.
Papieżem został w rezultacie ósmego głosowania, o godz. 16:30 w poniedziałek 16 października 1978 r.
Wróg publiczny nr 1
Popularnym Wojtyłą jeszcze w Krakowie interesowała się bezpieka. Władze partyjne, gdy dowiedziały się że został papieżem oraz że Polacy oszaleli z radości, nie podzielili entuzjazmu społeczeństwa. „Towarzysze, mamy problem” – oświadczył Edward Gierek, I sekretarz PZPR otwierający nadzwyczajne posiedzenie Biura Politycznego. „To najgorsze, co mogło się nam przydarzyć” – miał powiedzieć Wojciech Jaruzelski. Na stół trafiły milicyjne raporty o ulicznych wybuchach radości, o tłumach walących na msze, bijących bezustannie dzwonach. „Wolałbym mieć do czynienia z innym narodem” – tak sprawę skwitował Jan Szydlak z Biura Politycznego KC PZPR. Premier Piotr Jaroszewicz lansował tezę oblężonej twierdzy: „Decyzja konklawe to dowód na zacieśnienie wrogiego spisku wokół Polski”. Natomiast według wiceministra spraw zagranicznych Stefana Olszowskiego „wybór papieża Polaka był efektem rosnącego autorytetu socjalistycznej Polski pod kierownictwem Gierka i jej pozycji na arenie międzynarodowej”.
Ducha nie gaście
Z pierwszej pielgrzymki do Polski, z 1979 roku, wiele osób pamięta wezwanie Jana Pawła II wygłoszone na krakowskich błoniach: „Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara”. A jeszcze więcej, znacznie więcej, owo zawoalowane, aluzyjne, niejednoznacznie intonowane wezwanie „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”.
W czerwcu 1983 roku Polacy usłyszeli z papieskich ust: „Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się na próbę”. Na zakończenie czwartej pielgrzymki do kraju (1991) papież miał dla rodaków słynne „Bogu dziękujcie, ducha nie gaście”. Sam zaś gasił jak mógł ducha nienawiści i żądzy władzy, tłumacząc podczas prywatnych spotkań niegdysiejszym radykalnym opozycjonistom, dezawuującym młodą III RP, że w Magdalence nie było żadnej zmowy ani układu.
Papież kontra komunizm
Mówi się, że „Jan Paweł II obalił komunizm” albo „pomógł obalić komunizm” – pierwsze stwierdzenie to tylko skrót myślowy. Drugie podkreśla rolę papieża w czasach naszego sierpniowego przełomu, dramatu, a potem ponownego podnoszenia głowy. Gdyby arcybiskup Karol Wojtyła nie został papieżem, komunizm w Europie Środkowej i dalej od niej na wschód też by się skończył. Pytanie tylko, czy nie krwawo. Koncyliacja była papieskim wskazaniem dla polskiej opozycji z Lechem Wałęsą na czele, która nie parła ku (być może krwawemu) przewrotowi, ważyła słowa i analizowała sytuację, by wybrać najskuteczniejszy wariant wybicia się Polski na demokrację.
Natomiast w przemówieniach do Polaków, podczas pielgrzymek, to słowo niemal nie padało. Być może właśnie dlatego, by ludzi nie podburzać.
Modlił się, by w Polsce „wolność nie powiodła ludu na barykady”.
Na początku było słowo
Nawet podczas pielgrzymki w 1983 roku, tej w trakcie stanu wojennego, „solidarność” krzyczała z ust papieża jako idea wyrażana za pomocą innych słów. „Wasza wiara, wasza niezłomność i wasza… tu zrobił pauzę. „Solidarność!” - wrzasnął ktoś w tłumie - i od razu zrobiło się wokół niego zamieszanie. Zgarnęli go tajniacy przebrani w rozmodlenie bądź tylko ściskano mu rękę i poklepywano po plecach. O tym dzieje milczą. Są jednak świadkowie pamiętający, że zdanie papieża zakończyła „mądrość”.
Kiedy umarł, szybko pojawiło się słowo „świętość”. Na początku tylko słowo. A potem…
Jan Paweł II został wyniesiony na ołtarze 27 kwietnia 2014 r. Według Katechizmu Kościoła katolickiego „Tych zaś, których (Bóg do świętości) przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą”.